.

.
Opowiadanie jest mojego autorstwa, które powstało na podstawie strzępków moich snów z EXO ;)

czwartek, 19 marca 2015

Rozdział 17 - "Bo cię kocham"

          


          Zachwycone uśmiechy. Nie patrzcie się tak. Rodzina? Choć są mi bliscy nie czuję z nimi żadnej więzi. Planeta Ziemia. To nie mój świat! Pochodzę z Exoplanet! Pisk opon, zapach benzyny. Wszystko mnie boli! Białe pokoje. Białe korytarze. Bolą mnie oczy od tej jasności. Aparatury i kabelki. Dlaczego urządzenia wariują? Buteleczka. Tabletki. Źle się czuję... Mdli mnie po nich... Zielona trawa. Piękne kwiaty. Błękitne niebo. To najpiękniejszy widok, jaki w życiu widziałam! Zakazany owoc. Ucieczka. Chcę być wolna! Niebezpieczeństwo. Dokąd mam pójść? Boję się! Pomoc. Dokumenty. Dowód tożsamości. Mogę zacząć od nowa? Mieszkanie. Praca. Wszystko jest takie inne, niż w białym budynku, ale dam sobie radę, prawda? Och, tabletki! Życie. Czuję się taka pusta. Nie pasuję do tego świata...


***

          Uchyliłam powieki, które były niesamowicie ciężkie. Ostry promień światła wkradł się do moich oczu, co sprawiło, że jęknęłam i znów je zamknęłam. Czułam, że leżę na czymś przyjemnie miękkim, ciepłym i zamarzyłam, by zasnąć jeszcze raz, odpłynąć. Wydawało mi się, że przespałam długie godziny, wiele dni, miesięcy czy nawet lat. Albo wieków. Ale mimo tego, wcale nie czułam się lepiej.
          Usłyszałam szelest, tuż obok siebie. Zerknęłam leniwie w tamtą stronę i zmarszczyłam brwi, widząc czarną czuprynę, która spoczywała na mojej śnieżnobiałej pościeli. To było urocze. Wyciągnęłam rękę i wplotłam swoje palce w delikatne włosy. Nie sądziłam jednak, że osoba ta, wcale nie śpi kamiennym snem, a jedynie drzemie, dlatego też drgnęłam przestraszona, gdy pod wpływem mojego dotyku, podniosła głowę.
- Hana? - zapytał zaspany Tao, ale szybko wytrzeszczył oczy. - Obudziłaś się! - zawołał wyraźnie szczęśliwy.
- Ne - uśmiechnęłam się słabo. 
- Jak się czujesz? - zapytał szybko, wracając na drewniane krzesło, na którym prawdopodobnie wcześniej siedział. Spojrzałam na niego sennie, powieki same mi się zamykały - to go zaalarmowało. - Yah, nie zasypiaj! - zawołał spanikowany, przez co zabolała mnie głowa, która też była jakaś ociężała. Zupełnie jakbym była co najmniej na jakimś kacu czy coś... - Nie zostawiaj mnie...znowu - wymamrotał jakby do siebie, dotykając mojego czoła.
          "Nie zostawiaj mnie". Słowa Tao dudniły mi w głowie, niczym powracające echo. Dałabym sobie rękę uciąć, że już kiedyś słyszałam takie zdanie z jego ust, nie tylko raz w tym świecie, ale wielokrotnie gdzieś indziej. Czyżbym kiedyś, w przeszłości, nie poświęcała mu należytej uwagi? Ignorowałam go? Nie przepadałam za nim? Niemożliwe! Westchnęłam lekko, wlepiając wzrok w biały sufit, gdy odpowiedź przyszła zupełnie sama. Komawo!


***

- Tao, duchy nie istnieją...
- Skąd wiesz? - spojrzałam na niego, wzruszając ramionami.
- Nie wiem. Po prostu...nie wydaje mi się, aby istniały naprawdę. To pewnie tylko takie głupie opowieści... - odparłam powoli, ale ten i tak nie wyglądał na przekonanego.
- Bo nigdy ich nie widziałaś! - upierał się. 
- A ty je widziałeś? - uniosłam brew zaskoczona. Zignorowałam jego pytanie, odnośnie widzianych duchów, bo nie wierzyłam w żadne duchy - ich po prostu nie było.
          Chłopak zmieszał się, a ja zmarszczyłam brwi. Skoro nigdy nie widział żadnej zjawy, jak mógł twierdzić, że one istniały i jeszcze dodatkowo się ich bać? Nie rozumiałam tego kompletnie. Może powinnam go wysłać do Lay'a na jakąś terapię czy coś? Tao przybliżył się do mnie odrobinę.
- Nigdy nie widziałem - rzekł cicho, po czym rozejrzał się dookoła, jakby sprawdzając, czy nikt nas nie podsłuchuje. - Ale czułem - szepnął niezwykle poważnie.
- Tao, proszę cię! - jęknęłam. - Niby w jaki sposób? - nie wierzyłam w to wszystko, ale ciekawość była silniejsza.
- Czasem czuję ich obecność - zaczął opowiadać, a ja nagle poczułam gęsią skórkę. Dlaczego? Sama nie wiedziałam. Może dlatego, iż był późny wieczór, a my siedzieliśmy w ciemnym salonie, a przed nami, na stoliku jaśniała piękna, świetlista kula, którą wyczarował Baekhyun. No i moja książka. Klimat niemal idealny! - Czuję leciutki podmuch wiatru, chociaż okna i drzwi są zamknięte...
- Może to przeciąg? - palnęłam żartobliwie, ale chłopak zerknął na mnie. Nie był rozbawiony. - Przepraszam, mów dalej...
- Czasami znika mi jakaś rzecz, chociaż spuszczę z niej wzrok dosłownie na chwilę - ciągnął dalej, a w jego oczach, widziałam odbicie świetlnej kuli. - A potem znajduję ją w kompletnie innym miejscu! - próbował mnie przekonać. - A wczoraj nawet zgasła moja lampka, którą Baekhyun wypełnił swoim światłem! 
- Przestań! - rozkazałam cicho, bo mącił mi w głowie tą opowiastką. Nie chciałam w to wierzyć, ale też nie wierzyłam, żeby Tao to zmyślił. On nie kłamał. Nigdy. 
          To wszystko było jakieś dziwne. I podejrzane. Od razu pomyślałam o pewnej grupce osób, które mogłyby stać za tym wszystkim. Zawsze, gdy wokół działy się dziwne rzeczy, przeważnie trzech głupków były ich przyczyną...
          Nagle Tao podskoczył, wyrywając mnie z własnych myśli. Drgnęłam zaskoczona i spojrzałam na niego. W jego ciemnych tęczówkach widziałam strach. Zaniepokoiło mnie to.
- Co? - zapytałam bezgłośnie.
- Nie czujesz? - wyszeptał spanikowany. Nie rozumiałam, o co mu chodzi, dopóki nie poczułam chłodnego podmuchu na karku. Wytrzeszczyłam oczy wystraszona, chwytając Tao za ramię. 
- Przestań się wygłupiać! - skarciłam go szeptem, myśląc, że sobie żartuje i ta cała szopka była tylko po to, by mnie nastraszyć.
- Ale to nie ja!
- Dosyć tej dziecinady! - zacisnęłam zęby. - Zabieram książkę i wracam do... - urwałam, bo spoglądając na stolik, zdałam sobie sprawę, że książka zniknęła. Zamurowało mnie. Dosłownie. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe. To znaczy, że...Tao miał rację?
- Widzisz? Widzisz? - niemal pisnął jak mała dziewczynka. - Nie żartowałem, mówiąc, że duchy istnieją!
- Wierzę ci! - zapewniłam gorączkowo, niemal przytulając się do jego ramienia. - Boję się! - tym razem to ja pisnęłam. Powinniśmy po kogoś zawołać? Ale oni przecież nas wyśmieją...Spojrzeliśmy szybko w świetlistą kulę, jakby była jedynym pozytywnym aspektem w tej koszmarnej chwili grozy.
- Dobrze, że to coś ciągle świeci... 
          PSTRYK! Nasza nadzieja na szczęśliwe zakończenie, prysła jak bańka mydlana, gdy srebrzysta materia rozpłynęła się w powietrzu, sprawiając, że zastygliśmy w ciemności. Czułam, że palce Tao boleśnie wbijały się w moje chude ramię. Stchórzyłam i już miałam zacząć się wydzierać, gdy...
          BUUU! Zerwaliśmy się jak oparzeni z pięknie zdobionej kanapy, wrzeszcząc, jakbyśmy naprawdę zobaczyli ducha. Zamiast tego usłyszeliśmy głośne śmiechy, więc wciąż kurczowo trzymając się wzajemnie, odwróciliśmy się do tyłu. Ponownie wyczarowana świetlna kula powróciła na swoje miejsce, oświetlając pomieszczenie i wtedy zobaczyliśmy nasze... "duchy".
- JAK MOGLIŚCIE!? - zawołałam oburzona, bo czułam się tak, jakbym miała paść trupem, a Tao wyglądał, jakby miał się zaraz rozpłakać. - SPODZIEWAŁABYM SIĘ TEGO PO CHENIE, CHANYEOLU I BAEKHYUNIE, ALE NIE PO WAS! - mój krzyk chyba obudził wszystkich w zamku jak i poza nim w promieniu pięciu mil.
          Sehun i Luhan śmiali się jak opętani, rozbawieni do granic możliwości. Teraz już wszystko było jasne! To Sehun stał za podmuchami wiatru, a znikające rzeczy były sprawką Luhana. Wciąż jednak coś mi nie pasowało...
- Trzeba było grzecznie spać w swojej komnacie! - parsknął Luhan, a jego przyjaciel mu zawtórował.
- Luhan... - zaczęłam ostrzegawczo. - Rozczarowałeś mnie... - ów wspomniany nadąsał się odrobinę. Nie lubił, gdy byłam na niego zła i byłam niemal pewna, że po tym wszystkim przybiegnie do mnie z przeprosinami.
- Poza tym, Tao bardzo szybko w to wszystko uwierzył, jest taki naiwny! - naigrywał się Sehun.
          Tao warknął coś pod nosem, po czym ruszył w jego stronę, podirytowany. Sehun szybko się cofnął, a potem przewrócił się o coś...co jęknęło. Zaintrygowało mnie to. Zajrzałam za kanapę i...zagotowało się we mnie.
- BAEKHYUN!!! 
          Chłopak wiedział, że ma przechlapane. Uśmiechnął się przepraszająco i machnął ręką, a jedyne źródło światła znów zniknęło. Luhan, Sehun i sam Baekhyun zaczął się ewakuować ze swojej kryjówki po ciemku, a ja niewiele myśląc, ruszyłam za nim w morderczą pogoń. 
- Hana, nie zostawiaj mnie tutaj samego! - Tao spanikował. Biedak. Wciąż wierzył w "duchy?".
Wybacz Tao. Zemsta jest ważniejsza!

***

          Wlepiłam wzrok w chłopaka nade mną. Tao, nie wiedząc, co zrobić, bym znów nie odpłynęła, postanowił pobiec po pomoc. Już odrywał swoją dłoń od mojego czoła, by zapewne sprowadzić tu Lay'a, gdy chwyciłam go za rękę. Zatrzymał się zaskoczony.
- Następnym razem nie zostawię - wychrypiałam, starając się uśmiechnąć. - Duchy nie istnieją - już się bałam, że byłam dla niego kiedyś niemiła albo, że zraniłam go w jakikolwiek sposób, a okazało się, że chodziło o coś tak zabawnego! 
          Tao przez chwilę patrzył na mnie z obawą, jakbym była w gorączce, ale szybko zrozumiał. Jego twarz pojaśniała, a na wargach pojawił się delikatny uśmiech. 
- W takim razie powspominaj, co zrobiłaś Baekhyun'owi-hyung, a ja skoczę po Lay'a-hyung, arasso? - jego humor momentalnie się poprawił. Przytaknęłam, a Tao wyleciał z pokoju jak z procy.
          Zastanawiałam się, co też miał na myśli. Choć bardzo chciałam, za nic nie mogłam sobie przypomnieć. Westchnęłam ciężko. Dlaczego nie mogłam odzyskać wszystkich wspomnień za jednym razem, tylko częściowo? To było tak bardzo frustrujące, że miałam ochoty rwać sobie włosy z głowy, naprawdę. Czy kiedyś nadejdzie taki dzień, w którym będę pamiętać każde, nawet najkrótsze i nic nie znaczące wspomnienie? Cóż...przynajmniej odzyskałaś wspomnienia z teraźniejszego życia. Też fakt.
          Choć Tao dopiero co wyszedł, miałam wrażenie, że nie było go już całą wieczność. Walczyłam z ciężkimi powiekami i prawie bym złamała jego obietnicę i zasnęła, ale na szczęście usłyszałam szybkie kroki. 
- Hana! - grzechem byłoby odpłynąć, usłyszawszy tak delikatny głos. - Jak się czujesz? - uśmiechnął się, nachylając się nade mną. Przyłożył dłoń do mojego czoła. - Nie masz już gorączki - zauważył pogodnie. Chwycił za nadgarstek, sprawdzając puls. Drgnęłam nagle, chcąc wyswobodzić swoją dłoń z jego uścisku. Chłopak zerknął na mnie zaskoczony. Lay, mianhe...
          Nagle zderzyłam się z moimi wspomnieniami. Z chwilami, które przeżyłam, zanim poznałam Exo. Zanim dowiedziałam się, kim byłam naprawdę. Zanim zrozumiałam, że moją ojczystą ziemią było Exoplanet. Przed oczami miałam obrazek ogromnego budynku, bialutkich korytarzy i lekarzy w równie jasnych kitlach. Widziałam wokół siebie aparatury i kabelki, do których byłam podłączona. Pikały jak opętane. Choć wtedy się ich nie bałam, teraz zawładnął mną strach. Spokojnie Hana. Już jesteś bezpieczna!
          Lay to zauważył, ale nic nie powiedział. Nie naciskał. Wymamrotałam ciche "mianhe", po czym pozwoliłam mu na kontynuowanie sprawdzania mojego stanu zdrowia. Ufałam mu przecież, jak nikomu innemu. Poza tym, przez sam jego dotyk jak i moc uzdrawiania, już czułam się lepiej.
- Puls jest w normie - oświadczył zadowolony. - Cieszę się, że już się obudziłaś - przyznał, siadając na krześle Tao, przyglądając mi się badawczo. Postanowiłam zadać mu jedno z wielu nurtujących mnie pytań.
- Jak długo spałam? - zapytałam cicho, bojąc się odpowiedzi. Chłopak zmieszał się się odrobinkę. - Lay! - jęknęłam. - Po prostu mi powiedz - poprosiłam.
          Wahał się chwilę. Wiedział jednak, że i tak musiał mi to powiedzieć. Jego dusza była zbyt wrażliwa i nieskazitelna, by powiedzieć nieprawdę.
- Tydzień.
- Mwoh? - spodziewałam się, że leżałam nieruchomo przez dłuższy czas, ale myślałam, że tylko mi się tak wydawało. Widać, byłam w błędzie. - Chincha?!
- Nie mogliśmy cię dobudzić. Zapadłaś w coś w rodzaju śpiączki - przyznał szczerze. - Byłaś rozpalona, a mimo to, twój puls ledwo wyczuwalny - opowiadał, a mi zrobiło się okropnie przykro, że po raz kolejny przysporzyłam im kłopotów. Jestem beznadziejna. Nie przeczę. Hej! - Termometr niemal wybuchł, a ciśnieniomierz po zmierzeniu tętna, popsuł się - spojrzałam na niego z niemałym rozbawieniem. - Mówię poważnie, to nie jest śmieszne! - zawołał oburzony, widząc moją minę.
- Przepraszam - mruknęłam. - Ale Lay...ty przecież nie potrzebujesz tych...ludzkich, lekarskich przyrządów - skrzywiłam się na samą myśl. - Twoja umiejętność...
- Mylisz się - przerwał mi. - Po raz pierwszy moja moc zawiodła.
- Co?! - zamrugałam, bo nie byłam pewna czy się nie przesłyszałam. Z wrażenia, aż podniosłam się odrobinę. Lay pomógł mi, poprawiając poduszkę, bym mogła usiąść i oprzeć się o nią. - Co ty mówisz? - dopytywałam zaskoczona. - Jak to zawiodła?!
- Choć bardzo chciałem ci pomóc, nie mogłem - kontynuował ze smutkiem, wpatrując się przygnębiony w swoje dłonie. - Nie mogłem zbić gorączki, ani ustabilizować twojego pulsu. Nie mogłem też podać ci żadnych ludzkich leków, bo twój stan był tak poważny, że nie wiadomo, jak twój organizm by zareagował - ciągnął, coraz bardziej poruszony. Oboje doskonale wiedzieliśmy, że lek, którym mnie kiedyś faszerowano, spowodował utratę pamięci, więc racja - byłoby to niebezpieczne. - Nie mogłem zrobić nic, rozumiesz? - w jego oczach zalśniły pierwsze łzy.
          Wpatrywałam się w niego wstrząśnięta. Nie sądziłam, że było ze mną aż tak źle! Przez ten cały tydzień, Lay i reszta chłopaków, martwili się o mnie, a ja spałam kamiennym snem, nie mając o niczym pojęcia. Najbardziej szkoda w tej całej sytuacji było mi właśnie Lay'a. To musiało być dla niego niesamowicie ciężkie - mieć moc uzdrawiania, a nie móc zrobić nic i po prostu czekać. Na cud lub też śmierć.
- Nie mam ci tego za złe - odparłam szybko, chwytając jego dłonie w swoje. Poczułam przyjemne ciepełko w koniuszkach palców, które szybciutko popłynęło wyżej i wyżej. Już nie odczuwałam żadnego znużenia. - Zawsze mi pomagałeś, robisz to też i teraz, więc ten jeden raz nie ma znaczenia - zapewniłam i uśmiechnęłam z wdzięcznością.
- Mogłaś umrzeć.
          Te słowa sprawiły, że poczułam ból w piersi. Już raz to przeżyłam, ginąc za osobę, na której mi zależało. Mimo wszystko, czułam, że ten sen był mi potrzebny. Był mi potrzebny, by wrócić pamięcią wstecz i przypomnieć sobie, dlaczego moje życie na Ziemi było tak tragiczne i puste. Cel został osiągnięty. Bardzo już chciałam zamknąć tamten rozdział. Rozdział o dziewczynie borykającej się nie tylko z przeszłością, ale i teraźniejszością. Chciałam rozpocząć nowy etap życia, choć wiedziałam, że nie będzie on łatwy...
- Ale nie umarłam - pocieszyłam go wesoło. Chłopak skarcił mnie wzrokiem. Wiem, że nie powinno się żartować z takich tematów, ale nie chciałam, by się smucił i zadręczał się poczuciem winy. - To nie był zwykły sen, Lay - oznajmiłam. - To dlatego nie mogłeś nic zrobić - westchnęłam ciężko, z powrotem opadając na poduszkę.
- To znaczy? - zapytał zaciekawiony.
- Twoje spostrzeżenia były trafne - odparłam powoli. Lay przez sekundę miał minę, jakby nie rozumiał o czym mówię. Na jego twarzy jednak szybko pojawił się cień zrozumienia. - To przez leki straciłam pamięć - dodałam.
- Hana, opowiedz mi o wszystkim.

***

- D.O przestań... - wymamrotałam nieśmiało, próbując się wyswobodzić z jego uścisku, ale ten trzymał mnie i przytulał mocno. 
          Odkąd się obudziłam, wszyscy obrali sobie za cel wytulenie mnie za wszystkie czasy. To było miłe i cieszyłam się, że tak się o mnie martwili, ale nie byłam przyzwyczajona do tego typu uścisków. A przynajmniej nie na Ziemi. Jedynie Kris zachował spory dystans, poklepując mnie po włosach, a Kai totalnie mnie zignorował, bo nie pojawił się w zasięgu mojego wzroku ani razu. Dupek.
- Naprawdę zaraz mnie udusisz! - dodałam ostrzegawczo, teatralnie chwytając powietrze, niczym ryba wyrzucona na brzeg.
 - Mianhe! - zaśmiał się wesoło, przylegając do moich pleców i obdarzając mnie ostatnim uściskiem, wypuścił na wolność. - Po prostu mi ulżyło, gdy Tao przybiegł z nowinką, że wreszcie się obudziłaś! - w jego oczach zobaczyłam czyste szczęście. - Siadaj, na pewno jesteś głodna!
- ...
- Hana, nie patrz tak na mnie - parsknął. - Spałaś cały tydzień, na pewno jesteś głodna! - zawołał, jakby to właśnie jedzenie było w tej chwili najważniejsze. 
- Przez ten cały czas, ciągle się zastanawiał, co ci ugotować - usłyszałam, a po chwili miejsce przy stole obok mnie zajął Baekhyun. - A odkąd wróciłaś do świata żywych, wręcz nie wychodzi z kuchni, AUĆ! - jęknął, oberwawszy drewnianą łyżką. - ZA CO?!
- Pomyśl, zanim powiesz coś głupiego! - skarcił go nasz kucharz, niezadowolony z żartu. Może to faktycznie nie było śmieszne, ale wiedziałam, że nie umrę. Wiedziałam też, że chłopcy bardzo się o mnie martwili i myśleli kompletnie inaczej. Grunt, że się obudziłam i wszystko jest dobrze. Chyba. 
- Mianhe...
- Ani, nie przepraszaj - uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco.
- Ale czujesz się już dobrze? - dopytywał z miną pokrzywdzonego psiaka. Zachichotałam.
- Tak - zastanawiałam się, ile razy jeszcze będę dzisiaj odpowiadać na jedno i to samo pytanie.
- No to dobrze - chłopak uśmiechnął się, po czym przytulił się do mojego ramienia jak dziecko. D.O, widząc to, spojrzał na nas, odwracając się od kuchenki, kręcąc głową z rozbawieniem. Wesoły uśmiech zagościł na mych ustach. Nagle sobie o czymś przypomniałam.
- Baekhyun?
- Ne?
- Pamiętasz ten incydent z duchami? - zapytałam niewinnie.
- MWOH?! - poczułam jak się spiął. Starałam się nie roześmiać. - Nie pamiętam. To pewnie nie ja - usprawiedliwił się na przyszłość, po czym machnął ręką, jakby odganiał natrętną muchę. Kłamczuch. I tak się dowiem!

***

- Jesteś pewna, że chcesz wrócić do tej nocy? Do nocy sprzed tygodnia? - upewnił się Lay, który jako jedyny wiedział już o wszystkim - o sensie mojego prawdziwego istnienia i tragicznej przeszłości.
- Tak - odparłam trochę poruszona. - Dowiedziałam się bardzo wiele i uważam, że powinniście o tym wiedzieć - spojrzałam po nich wszystkich. Zmarszczyłam brwi, bo coś mi się nie zgadzało. Nie mogłam jednak zrozumieć co. Jakby kogoś brakowało... Dawno ich nie widziałaś, to dlatego. Kris poruszył się niespokojnie, a Suho kiwnął głową z uśmiechem, bym kontynuowała. Reszta spoglądała na siebie ukradkowo. Okej. - Mężczyzna, z którym się spotkałam zna mnie bardzo dobrze...
- Co? - wymsknęło się Chen'owi.
- A ja sama dopiero co przypomniałam sobie, że również go znam...
- Co? - zignorowałam go. Przypominając sobie to wszystko, robiłam się nerwowa, dlatego też, wstałam. 
- Ten mężczyzna jest synem tego doktora, który Was oszukał... - zrobiłam kilka kroków. - A ja byłam jego pacjentką.
          Jedno zdanie, które wywołało taką burzę. Odkąd sama poznałam prawdę, czułam, że tak będzie. Chłopcy byli wyraźnie zszokowani, ale i też wściekli. Przegadywali się wzajemnie, wypominając przeszłość i ich początki na ziemi, próbując zrozumieć, dlaczego i jakim cudem też wzięłam w tym udział. Tylko Lay jak zawsze, siedział spokojnie - podejrzewałam, że po prostu rozmyślał nad tym wszystkim, ewentualnie już snuł kolejną teorię. Cóż...już dwie się sprawdziły. Oby tak dalej, Lay!
- O czym ty mówisz? Jaką pacjentką? - Xiumin kręcił głową, nie mogąc w to uwierzyć.
          Westchnęłam ciężko. Trudno mi było o tym opowiadać. Chciałam to tak ubrać w słowa, by zrozumieli, bo czułam, że te najnowsze informacje będą dla nas wszystkich kluczowe! Co masz na myśli? Zobaczysz. Starałam sobie wszystko dokładnie przypomnieć. Hana, hwaiting!
- Jego ojciec był nie tylko doktorem. Był też jasnowidzem - wypaliłam.
          Chen, Baekhyun i Chanyeol parsknęli głośnym śmiechem. Zwątpiłam. Naprawdę. Spojrzałam błagalnie na Lay'a. Ten wyrwany ze swoich myśli, rzucił im karcące spojrzenie. Suho i Kris spoglądali na mnie jak na idiotkę. Wy też? Tao i Sehun nie wiedzieli, jak odnaleźć się w tym dziwnym temacie. Zerkali to na mnie, to na rozbawioną grupkę, poważną dwójkę i na pozostałych: Xiumina, Luhana, D.O, którzy zaś patrzyli na mnie zmartwionym wzrokiem.
- Yah, nie patrzcie się tak na mnie, jeszcze nie zwariowałam - jęknęłam, chcąc się jakoś obronić. - Ja wiem jak to niedorzecznie brzmi, ale...
- Hana, chyba trochę za mocno uderzyłaś się w głowę - skomentował Chen, niemal krztusząc się ze śmiechu. Rzuciłam mu jedno z moich morderczych spojrzeń. Super. Czy po takim tekście ktoś jeszcze potraktuje mnie poważnie? Wlepiłam wzrok w podłogę.
- YAH, SPOKÓJ! - warknął Kris, sprawiając, że uciążliwa trójka natychmiast zamilkła. Spojrzałam na niego z ulgą, ale i z wdzięcznością. Kris, komawo... - Mów dalej, Hana - niemal zadławiłam się własną śliną, gdy zobaczyłam na jego twarzy delikatny uśmiech. A jednak potrafisz się uśmiechać, jak kiedyś... Dlaczego teraz tego nie robisz, Kris? 
- No więc... - "pan wiecznie poważny" odrobinę mnie rozproszył, więc starałam się unikać jego wzroku. - Miewał wizje, których na początku nie brał na poważnie, ale powtarzały się one tak często, że w końcu postanowił to sprawdzić. 
- Co masz na myśli? - Suho wstrzymał oddech.
- Odnalazł Was.
          Nastała cisza. Najwyraźniej każdy z chłopaków w tej właśnie chwili analizował i przypominał sobie tamten okres czasu, gdy doktorek postanowił im "pomóc" odnaleźć się w nowym świecie. Ślepo mu zaufali, co omal nie skończyło się katastrofą. Wiedziałam, że nie są z tego dumni. Rozumiałam ich, bo uciekając z ośrodka psychiatrycznego, sama zaufałam pierwszej lepszej osobie - ale mi akurat wyszło to na dobre. I całe szczęście.
- Powiedział ci, co dokładnie widział? - zapytał D.O zaciekawiony. Wszyscy wlepili we mnie wzrok, zaintrygowani. Zmarszczyłam brwi. Starałam się ze wszystkich sił przywołać obraz opowiadającego mężczyzny w opuszczonych magazynach.
- "Miał wizję, w której to, królowa z innej planety, urodzi się ponownie, tutaj, na Ziemi oraz, że nowe życie rozpocznie tuż po jej reinkarnacji jej dwunastu poddanych, obdarzonych nadprzyrodzonymi mocami..." - zacytowałam cicho. Zapamiętałaś to? Wow! Ktoś klasnął w dłonie.
- Wiedział. Od samego początku wiedział o nas wszystko - Luhan skrzywił się. - Teraz wierzycie? - droczył się z już nie rozbawioną trójką, której opadły szczęki.
- Suho? - usłyszałam Krisa.
- Ne?
- Miałeś rację - mlasnął językiem. - A jednak był jasnowidzem - czy to ironia w jego głosie? Uśmiechnęłam się kwaśno.

[...]

- ...nie możemy mu tego zarzucić! Wiedział o Hanie tylko tyle, ile my, nim opuściliśmy planetę. Nie był przecież jakimś cholernym jasnowidzem, który przewidzi, że urodzi się tutaj, na Ziemi, by mógł jej "pomóc" tak jak nam! 

[...]

          Suho pokręcił głową, nie wierząc, że jego własne słowa się sprawdziły. Ale czy ktokolwiek z nas podejrzewałby taki scenariusz? Nie. To dla nas wszystkich było prawdziwe zaskoczenie. Ale przypomniałam sobie pewne słowa, a mianowicie znów słowa Suho...

[...]

- Na tym świecie są różne nadzwyczajne zjawiska, istoty i umiejętności, o których istnieniu możemy nawet nie wiedzieć. Nie wiem, co kieruje naszymi losami, ale coś albo ktoś, macza w tym wszystkim palce. Świat jest trudny do poznania, a już szczególnie nasz świat, Hana... Ale coś w tym jest, że spotkaliśmy się po raz drugi...

[...]

          Tak. Suho miał rację. A ten szalony doktorek był na to żywym przykładem. Przewidział coś, co normalny człowiek nie mógłby zrobić. My sami byliśmy jednymi z istot, które przybyły z odległej planety, co dla przeciętnych Ziemian, wydawałoby się żartem, niewiarą w jakiekolwiek inne życia, niż te tutaj. Na przykład UFO? Ale my nie jesteśmy żadnym UFO! Jesteśmy z Exoplanet! To wydawało się być z jednej strony głupie, z drugiej zaś niebezpieczne, ale miałam idiotyczne wrażenie, że właśnie od tego człowieka będzie zależał los naszej przyszłości...
- W takim razie już wiemy, dlaczego był nami tak bardzo zainteresowany - podsumował Chanyeol ponuro.
- Wspomniałaś, że byłaś jego pacjentką - wtrącił Sehun, czekając, aż wreszcie rozwinę ten temat. Przytaknęłam.
- Jak już wicie, zginęłam na Exoplanet i urodziłam się ponownie tutaj, na Ziemi - przypomniałam im. Na samo wspomnienie śmierci i tego okropnego cierpienia, ciarki przeszły mi po plecach. Miałam nadzieję, że już nigdy nie będę musiała doświadczać takiego bólu - tego nie dało się porównać z żadnym innym bólem...  - Ludzie, którzy mnie wychowywali, mieli ze mną ciężki orzech do zgryzienia, bo choć byłam tylko dzieckiem, to zachowałam wszystkie wspomnienia z Exoplanet i nieustannie ich nimi dręczyłam - usłyszałam śmiechy. - Ale pewnego dnia, zauważyłam, że zrobili się strasznie nerwowi, ciągle dostawali dziwne telefony...
- Nie mów, że... - Suho chyba zaczynał się domyślać, do czego zmierzam, ale mu przerwałam.
- Chodziło im o mnie - przyznałam. - Mieli mnie oddać, bo groziło im i zarówno mi niebezpieczeństwo. Nie wierzyli w to, ale byli przerażeni, dlatego postanowili wyjechać gdzieś daleko. Ale nie wszystko poszło zgodnie z planem.
- Co się stało? - zapytał poważnie Kris. 
- Zdarzył się wypadek samochodowy, który był upozorowany. Moim opiekunowie zginęli - chłopcy zastygli zszokowani - Po tym incydencie przestałam mówić i zamknięto mnie w ośrodku psychiatrycznym, by mnie "chronić" - prychnęłam. - Gdy jednak znów zaczęłam mówić, wszyscy sądzili, że postradałam zmysły, opowiadając o planecie i osobach, które nie mogły istnieć, więc faszerowano mnie lekami, przez które straciłam pamięć - westchnęłam.
- Zaraz, zaraz - odezwał się Tao. - Czy tylko ja czegoś tu nie rozumiem? - zapytał zdezorientowany. - Przecież ten wariat próbował nas złapać, a z twojej opowieści wynika, że ci pomagał i wcale nie był zły, tylko dobry!
- No właśnie? - do rozmowy włączył się Baekhyun. - To się w ogóle nie trzyma kupy!
          To było trochę zabawne. Zazwyczaj to chłopaki musieli mi wszystko wyjaśniać, opowiadać, a tym razem role te się odwróciły - to ja musiałam im przekazać informacje, o których się dowiedziałam. Chociaż w sumie...Kai był tam wtedy ze mną. Czemu mi nie pomoże, egoista jeden?!
- Już Wam wszystko wyjaśniam - pośpieszyłam im z pomocą, szybko zapominając o Kai'u. - To trochę inna część...historii - podrapałam się po głowie, bo nie wiedziałam jak poprawnie to określić. - On nie wiedział kim jestem, miał tylko mnie ukryć w bezpiecznym miejscu. Podobno wiele osób mnie szukało, dlatego byłam w niebezpieczeństwie - ciągnęłam dalej. - Dopiero, gdy dorosłam i uciekłam z ośrodka, zorientował się w czym rzecz. Dowiedział się, o Was i o mnie i postanowił mnie odszukać. Stwierdził, że gdyby od samego początku od wszystkim wiedział, nie pozwoliłby mi tak po prostu...uciec - przełknęłam ślinę.
- Najpierw taki dobry, potem zły, huh? - mruknął D.O - Takie cenne informacje, jakimi jesteśmy my, zmieniają ludzi...
Doktorek, który rzekomo chciał Wam pomóc, a jedynie zaszkodził, też nie był złym człowiekiem... - zapewniłam spokojnie, ale tak jak przypuszczałam, rozległy się prychnięcia i zaprzeczenia.
- Nie wierzę - Sehun pokręcił głową. - Okłamał nas, a uczciwy człowiek tak nie robi!
- Mówimy teraz o dobru i złu, a nie o uczciwości - skomentował oschle Chanyeol.
- Ale nawet dobry człowiek może być niezłym kłamcą! - do prawie, że kłótni wtrącił się Tao.
- Myślę, że Tao ma rację - odezwał się milczący dotychczas Lay. Wszyscy spojrzeliśmy na niego, zaskoczeni jego obecnością, jakbyśmy zapomnieli, że również przebywa z nami w tym samym pomieszczeniu. - Pojęcie "dobrego człowieka" jest względne, ale najważniejsze, by kierował się zasadami sprawiedliwości, miłości i miłosierdzia - odparł, a ja poczułam się, jakbym słuchała jakiegoś interesującego wykładu. - Kłamstwo może też służyć w dobrym celu, choć nie musi - wyprostował się nieco w fotelu, spoglądając na nas spokojnie. - Może się ukrywać pod maską i kłamać bez skrupułów - zakończył swój wywód, a Tao, ucieszony zawołał: "Właśnie o tym mówię!".
- Arasso, przestańcie się licytować, chcę usłyszeć resztę tej intrygującej opowieści - zniecierpliwił się Suho. - Hana, możesz? - poprosił. Przytaknęłam.
- Mój były opiekun z ośrodka przyznał, że jego ojciec chciał Was poznać, zrozumieć i rzeczywiście miał wobec Was naukowe plany - opowiadałam dalej. - Nie wiem dokładnie, co się działo, gdy odkryliście jego prawdziwe zamiary, ale wspomniał mi, że miał on wyrzuty sumienia z tego powodu i próbował zatuszować Wasze istnienie...
- Ale nie udało mu się - zakończył Suho kwaśno. 
          Nastała cisza. Chłopcy rozmyślali intensywnie nad tym, co im właśnie opowiedziałam. Ja sama zaczęłam chodzić po salonie w tę i z powrotem, próbując sobie przypomnieć każdy, choćby najmniejszy fragment rozmowy z tamtej nocy. Czułam, że któryś z nich mógł mieć istotne znaczenie. Hana, rusz głową! Przypomnij sobie! 
- Hana, przestań - usłyszałam głos Xiumina. Zignorowałam go. 
          Choć spotkanie miało miejsce zaledwie tydzień temu, obraz tego wydarzenia był dla mnie bardzo wyraźny, niestety rozmowa już nie bardzo. Nie mogłam się skupić, byłam zbyt ożywiona w tej chwili...
- Przestań chodzić w tę i z powrotem! - zirytował się Kris.
- Nie mogę. Myślę - rzuciłam podenerwowana.
          Cichy chichot Lay'a dotarł do moich uszu. Chłopcy siedzieli rozwaleni na kanapie, fotelach i na podłodze jak to mieli w zwyczaju, cierpliwie lub też nie, czekając, aż po raz kolejny przemówię. Pewnie spodziewali się kolejnej, krótkiej historii, ale nie tego...
- Wydaje mi się, że wiem, co i kto może nam pomóc wrócić na Exoplanet albo chociażby dowiedzieć się JAK to zrobić - powiedziałam to z całą pewnością siebie na jaką było mnie stać.
- MWOH?! - ups, chyba zaszokowałam wszystkich.
- Jest coś jeszcze? - Lay wytrzeszczył oczy, podnosząc się z fotela. Widać, nie powiedziałam mu wszystkiego. Spoglądał na mnie z mieszaniną oczekiwania i zaskoczenia.
- Ten mężczyzna wspomniał o kilku dziwnych rzeczach - spojrzałam na nich poważnie, marszcząc brwi. - Powiedział, że jego ojciec do końca swojego życia, opisywał wszystko, co widział, sprawdził i zbadał, podczas przebywania w Waszym otoczeniu...
- A mówiłem! - zawołał Luhan nerwowo, uderzając dłonią w stół. - Nie dość, że zna naszą historię, to jeszcze sporządzał notatki o każdym z nas!
- Do końca swojego życia? - Lay jak zawsze wychwycił szczegóły.
- Umarł? - zapytał Chen bezbarwnym tonem. Kilkanaście par oczu zwróciło się w moją stronę. Wzruszyłam tylko ramionami. Skąd miałam to wiedzieć? - Mam nadzieję, że nie, bo zaraz się okaże, że będzie nam potrzebny - zażartował, ale nikt się nie roześmiał.
- Taa, jak to tutaj mówią? - zagadnął Sehun. - "Przyjaciół trzymaj blisko, ale wrogów jeszcze bliżej"? - Tao uniósł brwi.
- Gdzie to usłyszałeś?
- W telewizji...
- Przestańcie! - przerwał Suho. - Dotychczas nie obchodził nas jego los, zwłaszcza po tym jak mu zwialiśmy, ale jeśli będzie trzeba, dowiemy się czy żyje czy nie - stwierdził. - Hana, kontynuuj, proszę.
- Więc...wspominał jeszcze, że gdyby wcześniej zdobył te zapiski, wszystko potoczyłoby się inaczej - odparłam. Aż strach pomyśleć gdzie byśmy teraz byli...- I stwierdził, że wie, jak wrócić na Exoplanet. - to była prawdziwa bomba. Nie byłam jednak pewna, czy mówił poważnie. Może to była tylko słowna gierka? Zwykły haczyk?
- Nie, to niemożliwe - Xiumin nie dopuszczał w ogóle takiej myśli.
- Myślisz, że kłamał? - po minie D.O poznałam, że miał mieszane uczucia.
- Te spotkanie o północy też było tylko tanim chwytem, by nas wszystkich tam zaciągnąć... - zauważył ktoś.
          Usiadłam na wolnym fotelu, w którym do niedawna siedział Lay. Pominęłam fakt, iż mężczyzna ten mnie zaszantażował i zdradziłby mi ten sekret w zamian wydania chłopaków w jego ręce. Oszczędziłby mnie, ale nie ich. To uczciwa wymiana? Dla niego pewnie tak. W porównaniu do chłopaków, posiadałam tylko magiczną krew, a oni unikatowe umiejętności. Nie zapominaj, że też masz pewnego rodzaju moc. Niby jaką? Potrafisz przewidzieć przyszłość... Ale to nie to samo! Nie mogę jej użyć, kiedy chcę! "Uruchamia" się wtedy, gdy stanie się coś złego! Tym bardziej jest przydatna. A poza Tobą i chłopakami, nikt o niej nie wie...  Im dłużej nad tym wszystkim myślałam, byłam coraz bardziej przekonana, że ten mężczyzna wcale nie kłamał...
- Mówił prawdę - odparłam głośno.
- Skąd wiesz? - Kris spojrzał na mnie przenikliwie. Przestań... Przez sekundę czy dwie, spoglądałam mu w oczy, ale nie mogłam wytrzymać jego spojrzenia, więc wlepiłam wzrok w swoje kolana.
- Nie wiem tego w stu procentach - przyznałam szczerze. - Ale dlaczego w takim razie, wspomniał coś o jakiejś przepowiedni?
Wszystkich zatkało.

***

          Chyba po raz pierwszy spożywaliśmy kolację w milczeniu. Wcale nie byłam tym zdziwiona, ale przeszkadzało mi to niemiłosiernie. Mieszkanie zawsze było pełne i zawsze było słychać w nim czyjąś obecność: kłótnie, żarty i rozmowy, a tym razem było to tak nienaturalne, że aż dziwne. Wiedziałam, że chłopcy bardzo poważnie potraktowali zdobyte przeze mnie informacje i powinien to być raczej powód do zadowolenia, a miałam wrażenie, że raczej byli tym wszystkim zmartwieni. A może był jakiś inny powód tego milczenia? Moja teoria, szybko się sprawdziła...
- A właśnie - przestałam jeść, spoglądając na siedzących ze mną przy stole D.O, Luhana, Suho, Tao i Sehuna. Reszta stołowała się w salonie, bo niestety w kuchni zabrakło miejsca. Przydałby się większy stół... - Nie powiedzieliście mi, co się działo po tej całej akcji, tydzień temu - spojrzałam na nich, czekając na ich relację. Byłam ciekawa, bo nikt na ten temat nie pisnął dzisiaj ani słowa.
          Zaniepokoiły mnie ich ukradkowe spojrzenia. Co jest grane? Nie spodobało mi się to ani trochę. Starając się zachować stoicki spokój, odłożyłam pałeczki na stół. Spokojnie Hana, przecież wszyscy są cali i zdrowi. Co się mogło stać? Wszyscy żyją. Nie, to nie to.
- Cóż... - odezwał się Suho powoli. - Jak widzisz nic nam się nie stało - dodał, uśmiechając się lekko, ale jego uśmiech wcale mnie nie przekonał. Luhan wymamrotał coś pod nosem, po czym wstał od stołu. Okej...coś NA PEWNO było nie tak. Suho nie kwapił się, by powiedzieć mi coś więcej, a reszta na powrót wlepiła wzrok w jedzenie.
- Gdzie jest Kai?
          TRZASK! Nie spodziewałam się, że moje zwykłe i niewinne pytanie wywoła takie zamieszanie. Luhan wypuścił z rąk kubek, który rozleciał się na kawałki. Spojrzałam na niego zaskoczona. Jakim cudem to się stało? Luhan, przecież ty zawsze przez swoją moc, łapiesz każdy przedmiot w ostatniej chwili! Nigdy nie pozwalasz mu upaść! Niepokój wymalowany na jego twarzy, dał mi do myślenia. Coś ewidentnie było tu nie tak!
- Gdzie jest Kai? - powtórzyłam głośniej, domagając się odpowiedzi, podczas, gdy Tao i Sehun rzucili się na podłogę, by pomóc sprzątać roztrzaskany kubek.
          Dopiero teraz dotarło do mnie, że nie widziałam go dzisiaj ani razu. Odkąd się obudziłam, nie podszedł tak jak wszyscy, by zapytać jak się czuję czy przytulić, ciesząc się, że znów jestem na nogach. Nie wiedziałam też, jak mogłam być taka ślepa, nie widząc go, podczas opowiadania mojej przeszłości jak i ważnych informacji w salonie. To dlatego czegoś mi brakowało, to właśnie Kai był tym brakującym elementem! On był ostatnią osobą, którą widziałam, zanim zapadłam w ten strasznie długi sen i teraz nawet nie wiedziałam, gdzie jest...
- Hana, Kai... - Suho miał minę, jakby był zły na samego siebie. - On...
- Co z nim, gdzie on jest? - zawołałam podenerwowana. Strach powoli chwytał mnie za gardło. - Dlaczego nie ma go w domu? - krzyknęłam. - Co się stało, gdy Kai mnie teleportował i wrócił po Was?! - spojrzałam po wszystkich już wytrącona z równowagi.
          Byłam zła. Każdy patrzył na mnie, ale nikt najwyraźniej nie miał zamiaru nic powiedzieć. Na horyzoncie, a raczej w drzwiach kuchni zobaczyłam Laya i resztę. Rzuciłam się w ich kierunku.
- Lay, powiedz mi proszę - to był rozkaz. - Co się stało? - w odpowiedzi chwycił mnie za ręce. W jego ciemnych tęczówkach ujrzałam bezradność.
- Kiedy cię eskortował, rzeczywiście wrócił po nas - potwierdził. - Mieliśmy mały problem z odbiciem Krisa... - zerknęłam zmartwiona na ów wspomnianego, a serce zabiło mi szybciej.
- Nic mi nie jest - zapewnił ciepło. Poczułam pierwsze łzy pod powiekami.
          Oczami wyobraźni widziałam tę scenę. Na samą myśl o tym, dostawałam gęsiej skórki - kilkunastu na na czarno ubranych mężczyzn z bronią w ręku. Cud, że nikt nie oberwał. Wiedziałam jednak, że nie zabiliby ich - byli zbyt cenni.
- Dzięki mojej mocy, przyleciałem sam - głos zabrał Kris. - Nie mogłem czekać na Kaia, liczyły się sekundy - wyjaśnił, a ja przed oczami widziałam samotną sylwetkę Krisa, pośród naszych nieprzyjaciół, podczas, gdy Kai teleportował resztę. Idioci! Obydwaj! - A gdy już przyleciałem, Kai nadal nie wracał i do tej pory nie wrócił...
- J-jak to nie wrócił? - wyjąkałam przerażona. - Co ty w ogóle do mnie mówisz?! - wrzasnęłam spanikowana i choć Lay już próbował mnie uspokajać, wyrwałam swoje dłonie z jego uścisku.
- Nie chcieliśmy ci mówić, bo wiedzieliśmy, że będziesz się martwić - wtrącił Chanyeol. - Pewnie nic mu nie jest - dodał spokojnie. Rzuciłam mu mordercze spojrzenie.
- Pewnie nic mu nie jest?! Powinniście go szukać! 
- Hana, Kai nie jest głupi - Suho włączył się do tej nerwowej rozmowy. - Odkąd żyjemy tu na Ziemi, Kai znikał wielokrotnie, czasem na długie tygodnie, ale zawsze wracał - zapewnił. - Zwykle badał teren i to właśnie dzięki niemu dowiedzieliśmy się o prawdziwych zamiarach szalonego doktorka - próbował mnie przekonać.
- Ale to kompletnie inna sprawa! - pokręciłam głową. - Pamiętacie, co się zdarzyło, pamiętacie, że omal nas wszystkich nie powyłapywali! - byłam zła na nich wszystkich za takie lekkomyślne myślenie. A jeśli coś mu się stało? A jeśli tamci go dorwali?!
          Byłam załamana. Nie mogłam o niczym i o nikim innym myśleć, niż o Kai'u. Widziałam jego roześmianą, opaloną twarz z cwanym uśmieszkiem i burzę włosów. Nie rozumiałam swojej relacji z Kai'em i mimo, iż zawsze był wobec mnie figlarny i odrobinę flirciarski, bałam się o niego. Cholernie się bałam! Wyrzuty sumienia chwyciły moje serce jakby w żelazną pułapkę. 
          Niewiele myśląc, roztrzęsiona przepchnęłam się przez tłum, wybiegając z kuchni. Muszę go znaleźć, muszę! Nie było mi to jednak pisane. Poczułam jak ktoś chwyta mnie za nadgarstek i obraca ku sobie.
- Dokąd myślisz, że się wybierasz? - Kris.
- Szukać Kai'a! - warknęłam.
- Jeśli myślisz, że po ostatnich wydarzeniach tak po prostu będziesz sobie chodzić po mieście, to jesteś w błędzie! - odparł chłodno. Zauważyłam, że jego szczęka była zaciśnięta, jakby kłócił się z samym sobą czy wybuchnąć czy też nie. 
- Yah, nie kłóćcie się! - Suho zainterweniował. - Uspokójcie się oboje, natychmiast!
- Puść mnie! - rozkazałam.
- Nie. Nigdzie nie pójdziesz! - zadecydował. Widziałam, że był zły. Bardzo zły.
- Nie będziesz mi mówić, co mogę, a czego nie! - krzyknęłam na niego ze złością, szarpiąc się z nim, ale oczywiście Kris był silniejszy.
- Hana, uspokój się do cholery! - Lay wtargnął między Krisa, a mnie, nie mogąc już tego wytrzymać. Wlepiłam w niego zdziwione spojrzenie, bo był naprawdę zdenerwowany. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Spoglądał to na mnie, to na swojego przyjaciela.
- Lay, zabierz ją, zanim stracę resztki cierpliwości - Kris wykorzystał moje osłupienie, a Lay przytaknął ochoczo. 
- Chodź, Hana - usłyszałam jego łagodny głos. Pewnie przez jego niezwykłe zdolności i spokojną aurę, dosyć niechętnie, dałam się poprowadzić w stronę jednego z pokoju, by tuż przed wejściem do niego, rzucić Kris'owi wrogie spojrzenie. 

***

- Lay?
- Ne?
- Przyprowadź Krisa.
          Dotychczas siedzieliśmy w całkowitej ciszy, ale żadnemu z nas to jakoś specjalnie nie przeszkadzało - wystarczyła nam swoja wzajemna obecność. W końcu rozumieliśmy się bez słów, jak nikt inny. Cieszyłam się, że miałam go przy sobie. Miałam do niego bezgraniczne zaufanie i był przy mnie zawsze, gdy go potrzebowałam. Lay był, jest i z całą pewnością będzie taką osobą, na którą zawsze będę mogła liczyć.
- Pójdę po niego - odparł. 
          Oderwałam głowę od jego ramienia, o które się opierałam, by ten mógł zejść z łóżka. W międzyczasie spojrzał na mnie z czułością, poklepując lekko po włosach. Widziałam, że był zmartwiony i zmęczony jednocześnie, więc zawołałam:
- Komawo - podziękowałam mu, choć wcale nie musiałam tego robić, bo on dobrze o tym wiedział, ale jego odpowiedź w postaci uroczych dołeczków, zdecydowanie była tego warta. - I dobranoc.
- Dobranoc Hana - uśmiechnął się. Pomachał mi na pożegnanie, po czym wyszedł.
          Wiedziałam, że tak będzie. Zaledwie Lay opuścił próg sypialni, moje myśli znów skupiły się wyłącznie na Kai'u. Przestań ciągle o nim myśleć! Nie mogę! Dlaczego? Bo...bo... Bo tęsknisz za nim? Może. Tak czy nie? Może trochę... W towarzystwie Lay'a moje emocje trochę opadły i znacznie się rozluźniłam, a teraz znów myślałam tylko o nim. Co się z nim działo? Gdzie był? Co robił? Jak się czuje? Jęknęłam rozpaczliwie, czując okropne wyrzuty sumienia. Jak ja dzisiaj zasnę?! Nikt mi nie odpowiedział.
          Po raz kolejny wybrałam połączenie, chociaż wiedziałam, że Kai nie odbierze, a jego komórka zaraz się rozdzwoni, bo leżała samotnie pozostawiona na zagraconej komodzie. Sygnał nieodbieranego połączenia jak i grającej muzyki brzmiały upiornie. Miałam wrażenie, że Kai zniknął i już nigdy nie wróci... Na samą myśl, moje oczy robiły się wilgotne. Hana, ty bekso. Płaczesz z jego powodu? Nie rozumiesz...zrobiłam coś strasznego!
          Moje smutne rozmyślania przerwało skrzypienie drzwi, a potem postać Krisa, która znalazła się w pokoju. Był już ubrany w dresowe spodnie i luźną bokserkę, ale jego włosy wyglądały, jakby wcale nie dotknęły poduszki. Czyżby domyślał się, że będę chciała z nim porozmawiać?
- Gwenchana? - zapytał cicho. Nie odpowiedziałam. Tak Kris, wszystko było w jak najlepszym porządku. Kai'a nie ma, wszyscy się cieszymy, hurra! Hana? Co? Przestań.
- Powiedz mi - zaczęłam, starając się zachować spokój. Nie bądź zbyt ostra. - Dlaczego do cholery wtedy na niego nie zaczekałeś? - spojrzałam na niego z pretensją. No i się zaczęło...
          Nie wiem, dlaczego to powiedziałam. Moje wyrzuty sumienia były tak wielkie, że potrzebowałam kogoś, na kim mogłabym się wyżyć? Zwalić winę? Kris zamrugał dwukrotnie.
- Mówiłem ci, że nie mogłem na niego czekać! - powtórzył, zdenerwowany moim zarzutem. - Byłaś tam, widziałaś, co tam się działo! - wypomniał mi. Oburzona, zerwałam się z łóżka.
- Ale to przez ciebie Kai myśli, że coś ci się stało! To dlatego nie wraca! - zawołałam przez łzy, które już miałam w oczach. 
- Mwoh? O czym ty mówisz? - zapytał zdezorientowany. 
- Wrócił, a ciebie nie było! - zapłakałam gorzko. Twarz Krisa złagodniała. Pokręcił głową.
- Hana, ty nie rozumiesz, że...
- To ty nie rozumiesz! - krzyknęłam. - Powiedziałam mu, że jeśli nie wróci z Wami wszystkimi, to ma w ogóle nie wracać! - zapłakałam. - A ON PO RAZ PIERWSZY W ŻYCIU MNIE POSŁUCHAŁ, KRETYN JEDEN! - ukryłam twarz w dłoniach, załamana.
          Poczułam wokół siebie silne ramiona, więc nawet nie protestując, po prostu wtuliłam się w nie. Szlochałam w tors Krisa jak dziecko, a on zatroskany moim stanem, głaskał mnie po włosach i szeptał do ucha uspokajające słowa. I to mi o czymś przypomniało...

***

          Z cichym krzykiem, obudziłam się zlana potem od stóp do głów. Oddychałam ciężko, jakbym przebiegła kilka mil, a tak naprawdę wyrwana z sennego koszmaru, siedziałam we własnym łóżku, we własnej komnacie z szybko bijącym sercem. Zacisnęłam palce na pościeli, nadsłuchując. Żadnych odgłosów walki, żadnych huków i trzasków. Cisza. 
          Nagle coś oplotło moje ramiona, więc stłumiłam w sobie dziki pisk. Chwilę później w mroku sypialni, rozpoznałam znajomą czuprynę i parę ciemnych tęczówek, które wręcz migotały w ciemności. Kris! Skąd się tu wziąłeś?
- To był tylko zły sen - wyszeptał czule, obejmując mnie. - No już, uspokój się - wplótł swoje palce w moje długie włosy, bawiąc się nimi, jak to miał w zwyczaju. 
          Zawsze, gdy był blisko, czułam się bezpiecznie. Tego nie dało się opisać. Był jak tarcza, która chroniła mnie przed złem, dlatego też, zaczynałam się powoli uspokajać, chociaż wciąż cała się trzęsłam. 
- Hana, ty cała drżysz! - słyszałam zmartwienie w jego głosie. - Chcesz o tym porozmawiać? Mam posłać po Lay'a?
          Pokręciłam głową, bo sen ten był zbyt realistyczny. Nie chciałam o nim myśleć, ani o nim opowiadać. A Lay'a nie chciałam zrywać z łóżka. Nie w środku nocy. Chłopak nie naciskał, za co byłam mu wdzięczna.
- Cokolwiek ci się śniło, nie martw się - starał się mnie pocieszyć. - Jestem przy Tobie, nic ci już nie grozi - szepnął. 
          Był w stosunku do mnie taki opiekuńczy i troskliwy... Uwielbiałam go za to. A może i kochałam? Ułożył mnie ponownie do snu, delikatnie ocierając łzy. Nawet nie wiedziałam, że płakałam. Nie kontrolowałam tego. 
          Nagle zawisł nade mną z wahaniem. Widziałam w jego oczach pewnego rodzaju rozterkę i niepewność, ale tylko przez chwilkę. Pochylił się powoli, a moje serce przyśpieszyło. Ostrożnie ujął moją drobną twarz w swoje duże, ciepłe dłonie. Poczułam jak jego kosmyki włosów łaskoczą moją twarz i już chciałam zachichotać, by przestał, ale przeszkodził mi jego niesamowicie czuły pocałunek złożony na mych ustach. Zaskoczona, chwyciłam go za nadgarstek, wpatrując się odurzona w jego piękną twarz, co zaowocowało kolejnym, pełnym miłości pocałunkiem, który tym razem nieśmiało odwzajemniłam.
- Kris...
- Zawsze będę cię chronił - wyszeptał czule, uśmiechając się.
          Mimo tego, co się stało, zasnęłam u jego boku z przerażającym widokiem przed oczami - zrujnowanym i zniszczonym Exoplanet, które tak wszyscy kochaliśmy. Nie sądziłam jednak, że nie był to tylko zwykły sen i że wkrótce te wydarzenie zdarzy się naprawdę...

***

          Przestałam płakać, przypominając sobie kolejne wspomnienie z Kris'em w roli głównej. Poczułam, że się rumienię, a serce bije szybkim rytmem, gdy zdałam sobie sprawę, że znów jestem  w jego bezpiecznych ramionach. Zupełnie jak kiedyś... 
- Chodź...połóż się, prześpij się - poprosił, widząc że już się uspokoiłam.
          Pomógł mi dojść do łóżka, co zrobiłam bardzo niechętnie, bo wyspałam się już za wszystkie czasy. Wciąż nieco otumaniona, przyłożyłam twarz do puchatej poduszki, podczas, gdy chłopak przykrył mnie kołdrą. Wpatrywałam się w Krisa jak w obrazek, a w brzuchu czułam dziwne łaskotanie.
- Kai wróci - zapewnił. - Musi, bo nie wytrzyma być z dala od ciebie... - mruknął zawistnie, odwracając się. Zamrugałam dwukrotnie. O czym ty mówisz? Nie wiesz? Naprawdę jesteś taka głupia? Przestań! Zaraz zwariuję! 
- Kris! - chłopak zatrzymał się z ręką na klamce, spoglądając w moją stronę. - Chcę...ja...niech wróci dawny Kris... poprosiłam cichutko - jego oczy rozszerzyły się odrobinę. Zrozumiał, że sobie przypomniałam? - Dlaczego ciągle na mnie krzyczysz, zabraniasz... - pożaliłam się, wypominając mu, jak od samego początku traktuje mnie na tej planecie. - Wae?
- Bo boję się o ciebie - odparł, a na jego twarzy malowała się czułość i troska, co było dla mnie rzadkim widokiem, gdyż Kris częściej prowadził ze mną nerwowe, słowne potyczki i kłótnie - ale teraz już wiedziałam, że właśnie w ten sposób okazywał, jak się o mnie martwił. Wydawało mi się, że wciąż obwiniał się za moją śmierć na Exoplanet i to dlatego był taki nadopiekuńczy. Kiedyś i teraz... Wciąż będziesz moim Aniołem Stróżem? 
          Mój stosunek do niego nagle zmienił się diametralnie. Choć wcześniej był wobec mnie oschły i zimny i odpychał mnie swoim zachowaniem, teraz w jego obecności czułam się dobrze, a on sam pokazał, że potrafi być troskliwy.  
- Ale...dlaczego? - zapytałam poruszona.
          Kris zawahał się. Zrobił taki ruch, jakby chciał z powrotem do mnie podejść, ale szybko zaniechał tego pomysłu. Co ci chodzi po głowie, Kris? Wyrzuć to z siebie! Chłopak wbił we mnie swój wzrok.
- Bo cię kocham - oświadczył poważnie, po czym zanim zdążyłabym chociaż zareagować, zgasił światło i wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą z moimi rozsypanymi uczuciami.
Czy to było...wyznanie?!

50 komentarzy:

  1. Jeju, Krystal! Kocham Cię!!!! Jesteś boska! Chyba nigdy nie zrozumiem jak jeden rozdział potrafi wywołać tyle emocji! Nawet nie wiesz, ile Ci zawdzięczam <333 Komawo!
    Hwaiting! :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy mam się śmiać, płakać czy cieszyć bo ten rozdział wywołał u mnie tyle emocji, że nie wiem co!
    W jedenj chwili się śmieje a za chwile otwieram szeroko oczy i krzycze ,,Co?!", jeszcze sąsiedzi przyjdą ze skargą XD.
    Jak mogłaś, jak mogłaś zabrać nam Kai'a, teraz tylko siedze i myśle co ty wykąbinowałaś, gdzie on sie podział.
    Przy ostatniej części normalnie kręciłam się na wszystki strony i szczerzyłam do ekranu komórki. To był takie piękne!
    Ahh, warto był tyle czekać! Jednak boje sie, że kolejny rozdział nie pojawi się tak szybko. Teraz będe chodzić tylko i myśleć ,, kiedy nowy rozdział?" ,, co sie w nim wydarzy?!"
    No mam małą nadzieje, że jednak kochasz swoich czytelników na tyle, że kolejny rozdział dodasz jakoś niedługo ^^
    Życzę Ci dużoooo weny i czasu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co? Nie może być wiecznie kolorowo, prawda? XD A jak chłopcy i sam Kris mówi, że Kai wróci, to chyba musi wrócić XD
      Postaram się tym razem szybkiej dodać rozdział, ale nie pozwolę Wam też czekać na niego znowu pół roku XD
      Dziękuję <3

      Usuń
  3. Przeczytałam kilka minut przed wyjściem do szkoły. Chyba lekcje spędzę na wierceniu się na krześle i rozmyślaniu o twoim rozdzial! Jeszcze nic nie wywołało u mnie tyle emocji na raz! Genialny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  4. boziu to jest piękne, nadajesz się do pisania książek, które będę wszystkie kupować :) <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. WIEDZIAŁAM! NO NORMALNIE WIEDZIAŁAM!!! *.*
    Wiedziałam, że Hana będzie z Krisem (nie trudno się było domyśleć XD)
    Ale wrócę do początku.... Ta scena z Pandą mnie rozbawiła XDDD *Tao taki męski i odważny* i ciekawe co takiego Hana zrobiła Bekonowi za ten kawał ^^ hahaha biedny Bekon zawsze obrywa ;ccc
    A odnośnie Kai'a..... MÓWIŁAM, NO NORMALNIE MÓWIŁAM!!! Doceni, jak go straci... straciła, to niech cierpi ;p w sumie długo nie pocierpiała, bo znalazła zacne pocieszenia u pana Not My Style ;3 Ta też mądra palnęła, że ma nie wracać jak nie sprowadzi wszystkich.... czemu po raz pierwszy posłuchał? T.T Debil... No ale gdzie on może być? *tak na prawdę jest u mnie, ale ciiiii* No gdzie?! XDDD Tejj... Ale czemu go nikt nie szukał?! Oto jest pytanie. Podchodząc do sprawy, że i tak wróci, bo zawsze wraca, to nic tylko współczuć Kai'owi takich przyjaciół ;cccc A co jeśli mu się coś stało?! Nawet D.O się nie zmartwił?!!! To dla kogo on będzie robić te kurczaki, jak nie dla Jongina? XDDD
    Nawet jak się odnajdzie to Hana się tylko ucieszy, biedny Kai se zrobi nadzieje, a potem BĘC... sorry Kai ona będzie jednak z Krisem, ale miło, że się starałeś ;ppp Potem załamany tym faktem walnie focha *bardziej się załamie, ale ciii* i przeprowadzi się do Londynu, by rozkochiwać w sobie kobiety, a potem łamać im serca, jak kiedyś jemu złamano, w ramach zemsty XDDDD *boszeee ja to mam wyobraźnie ^^* I tak na prawdę się bałam, że Kai zginął ;ccc serce mi, aż chciało wyskoczyć, ciśnienie mi poszło w górę i tylko modliłam się, żeby nie przeczytać, że Kai nie żyje ;ccc
    dobraaa.... to może już skończę,bo zaczynam świrować XD
    Tylko błagam o jedno: NIE KAŻ NAM TAK DŁUGO CZEKAĆ NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ T.T bo moje biedne serce tego nie wytrzyma, mam nadzieje, że wena się ciebie uczepiła (wraz z internetem XD), a jeśli nie, to wysyłam ci swoją, ty jej bardziej potrzebujesz, niż ja XDDD
    Ciesze się, że wróciłaś z kolejnym wspaniałym rozdziałem, oby tak dalej! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro wiedziałaś, to znaczy, że cię nie zaskoczyłam...prawie... XD Jeśli Kai jest u ciebie, to go oddaj, bo wszyscy się niecierpliwią! XD
      Ej, nie współczuj, skoro chłopcy mówią, że wielokrotnie tak znikał, to wiedzą, że coś się święci XD I teraz przez ciebie mam ochotę na kurczaka XDD
      Twoja teoria odnośnie Kai'a i Londynu mnie rozwaliło XD Ty to masz wyobraźnię XD
      Postaram się szybciej dodać nowy rozdział, dziękuję <3

      Usuń
    2. Nom nie zaskoczyłaś, ale coś czuje, że jeszcze zaskoczysz ^^ Odnośnie tego, że Kai jest u mnie to.... SORRY ALE NIE ODDAM XDDD
      Skoro tak mówisz... Kai normalnie jak kot, chodzi własnymi ścieżkami, ale ej... to była inna sytuacja, nie chce żeby mu się coś stało ;ccc *albo nie... niech cierpi, może się w końcu czegoś nauczy... taaa... wątpię XD*
      Hahaha ja tam już byłam na randce z kurczakiem z KFC ;3
      Wiem, wiem jestem udana XDDD Ale to przez ten jego teaser >.< normalnie wyobraźnia sama działa ^^
      Nom ja myślę ;p wierze w Ciebie, więc wiem, że nie pozwolisz nam już tak długo czekać ;* Niech wena będzie z Tobą XDDD

      Usuń
    3. ODDAJ GO! WSZYSCY SIĘ MNIE PRZEZ NIEGO CZEPIAJĄ XDDD
      Nie dziwię się, bo teaser jest boski, jak i reszta z resztą <3 Nie mogę się doczekać pozostałych.

      Usuń
    4. Hahaha XD ZASTANOWIĘ SIĘ ;ppp bardzo miło razem spędzamy czas, więc będzie to baaaardzoooo trudne go oddać ;ccc Ale się poświecę dla was i Hany, jestem straszliwie ciekawa, jak zareaguje na to, że wróci ;3 *zapewne go ochrzani, ale przecież to z miłości XDDD*

      Teasery boskie *.* też się nie mogę doczekać pozostałych, bo robią się bardziej creepy o.o zwłaszcza ten z Sehunem <3 teraz czekam z utęsknieniem na ChenChena i Bekona ^^ chyba dostane przez nich palpitacji serca, jak zobaczę wszystkie teasery to spodziewaj się więcej moich teorii spiskowych *Kai to jedynie początek, buhahaha!* XDDDDD

      Usuń
    5. Też jestem strasznie ciekawa jej reakcji XDD Aż chyba zacznę pisać nowy rozdział XDD

      Bardziej creepy, to mało powiedziane :D Chciałabym, żeby już wszystkie wyszły, bo doczekać się nie mogę <3 Ty masz swoje teorie spiskowe, a w necie tego tyle, że człowiek może zwariować ;c

      Usuń
    6. Hahahaha XDDD boszeee skisłam XDD to pisz, pisz i zaspokój swoją i naszą ciekawość, ale czuje, że nie będzie to coś w stylu: 'ooo Kai dobrze, że już wróciłeś *hug* martwiłam się'
      tylko:
      'Co ty sobie myślałeś, IDIOTO?!!! Jak wcześniej nie słuchałeś, to teraz posłuchałeś?! Gdzieś ty go szukał? Na Honolulu? *hehe lulu XDDD* A może se po prostu wakacje zrobiłeś, co? Taaa jadło się kurczaki w amerykańskim KFC, a potem się skoczyło na ślimaka do Francji, a potem do Polski na bigos! Ale mam tylko jedno pytanie - czemu mnie nie zabrałeś ze sobą? T.T'
      *ekhem* taaa... never mind XDDD

      Nom jest ich straaasznie dużo, aż mnie głowa od nich boli ;ccc ja już chyba nie rozumiem i nie chce rozumieć >.< ale dobrze wiedzieć, że mamy FBI w fandomie ^^

      Usuń
    7. Zobaczymy co będzie, jak już napiszę :)

      Taaak, ten fandom jest zdecydowanie najlepszy we wszystkim XD

      Usuń
    8. hahaha spoko, spoko wiem i tak nic nie powiesz ;p wyobraźnia zawładnęła moim umysłem o.o czyżby powrót weny po 2 latach rozłąki? *.* to by było coś XD

      EXO-L całego świata główkują, a SM się z nich śmieje XDDD w sumie niektóre nadinterpretacje są śmieszne i niedorzeczne, np, że Lulu i Kris wrócą do zespołu, bo wyczytali to z intra do MAMA XDD

      Usuń
    9. No ba, że nie powiem XD ;p

      Też w to nie wierzę, chociaż przez chwilkę miałam takie ciche nadzieje i myśli, zwłaszcza teraz, gdy wychodzą teasery i w sieci krążą właśnie te teorie T.T Ale to nie jest możliwe, nie po tym wszystkim, co się wydarzyło...

      Usuń
    10. ehh... ty nie dobra! <3

      nom najgorsze, że ja se też narobiłam nadziei, nie biasuje Krisa, ani Luhana, no ale... to EXO, a EXO to oni ;ccc więc będę ich kochać i wspierać, równie mocno jak pozostałych chłopaków <3
      btw jak coś to są fanowskie teasery z nimi w internetach na pocieszenie ;3

      Usuń
    11. <3

      No właśnie widziałam fanowski teaser z Krisem <3

      Usuń
    12. Nom cudo *.* czy tylko mi się chciało płakać jak go oglądałam? T.T

      Usuń
    13. Nawet mi nie mów T.T

      Usuń
  6. ... Wiedziałam, źe rozdział będzie super, ale nie sądziłam, że nie będę mogła wykrztusić ani słowa XD
    ^.^ uwielbiam Twoje comebacki XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem jak zacząć.
    Boże.
    Idę spać, rutynowo sprawdzam czy coś dodałaś. Nic, okej, zasypiam. W szkole się zastanawiam, czy w końcu coś dodałaś, wracam do domu i nie mogłam uwierzyć, że mam takiego pecha ;_;
    Miałam godzinę do wyjścia na zajęcia z polskiego i miałam dylemat - uczyć się czy czytać. Chyba nie muszę dodawać, co wygrało. XD
    Poszłam na zajęcia pełna feelsów i wgl nie wiedziałam co się dzieje.
    A i jeszcze. Zaczęłam przeczytałam nowy scenariusz, leżę na łóżku i nagle takie KOLEJKA!!!
    Włączam komputer a tu zamknięta.
    Wracam, pierwsze co to ją sprawdzam i już pięć komentarzy. Mówiłam, że się będą o nie zabijać? XD Jestem najbardziej pechową osobą na świecie. Może następnym razem mi się uda coś zamówić.
    Bo tak piszę i pisze mało istotne rzeczy, a tu miałam o rozdziału.
    Tak więc.
    1. nsfrgehdtr
    2. gdftdrsghbcv
    3. ngdxshytdr
    4. *___*
    5. omo
    6. To było cudowne.
    7. Długo czekaliśmy, ale się opłaciło. ^^
    8. Całowali się hihihihi
    9. Kris i Hana. Tak, zdecydowanie mój ulubiony paring.
    10. Jakim cudem Hana zaraz po przebudzeniu się, kiedy wszyscy się z nią witali nie spytała o Kai'a? Chociaż na początku też myślałam, że ten dupek ją olał a tu tak wyszło O.o
    11. W końcu rozwiązanie zagadki z Tao! No i zdecydowanie mój ulubiony moment w rozdziale (oprócz pocałunku, oczywiście). Od razu wiedziałam, że ten wiatr i znikające rzeczy to sprawka HunHan'a XD
    12. Słabo mi na myśl, ile trzeba będzie czekać do następnego rozdziału :(
    13. Jak ty to robisz, że tak idealnie piszesz?
    14. *Mentalnie wysyłam część mojej weny, abyś szybciej napisała*
    15. Wiesz co? Myślałam, że się z rozdziałem wyrobisz do 25 marca i będę mieć prezent na urodziny XD
    16. Dlaczego Luhan w nagłówku wygląda bardziej jak Hana niż chłopak? XD
    17. Już kończę, bo przynudzam :')
    Hwaiting Krystal Unnie! Piszesz najlepsze opowiadanie, naprawdę. Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejną część.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że rozdział był ważniejszy, ale nie chcę mieć wyrzutów sumienia, że przeze mnie zawalisz naukę XDD Potem będzie na mnie! XD
      Odnośnie scenariuszy, nie martw się - może następnym razem ci się uda ;)
      Kris i Hana ulubionym paringiem? Widzę, że nie tylko Tobie przypadł on do gustu XD
      Czemu Hana nie spytała o Kai'a? Najwyraźniej zapomniała o tym, co powiedziała Kai'owi, zanim zniknął i skupiła się na ważnych informacjach, a choć imię Kai'a przewijało się w jej głowie, to dobrze wiemy jaki ma do niego stosunek i jak go często ignoruje ;) A gdy zdała sobie sprawę, że go zabrakło, to dopiero się nim przejęła.
      Luhan wygląda jak Hana? XD Okej XD
      Wyrobiłam, jak wyrobiłam, więc potraktuj to jako wcześniejszy prezent urodzinowy <3

      Usuń
    2. Oj tam, zawaliłam, przyznaję się ale to ogólnie z lenistwa XD
      Dziękuję za wcześniejszy prezent ;)
      Ejj... Bo tak się zastanawiam... Co jeśli Kai'a porwali ci źli ludzie i dlatego nie wraca?
      A wszyscy go mają gdzieś, no super XDDD
      ale mam nadzieje, że go znajdą
      mimo, że wolę Hanę i Krisa to fajny był wątek między nią a Kai'em
      taki... fajny
      Będzie już w kolejnym rozdziale? XD

      Usuń
    3. Spoko, też jestem leniwa XD
      Tak, odnośnie wątków Hana-Kris, Hana-Kai, to czytając komentarze, widzę, że zdania są podzielone XD
      A czy Kai będzie w kolejnym rozdziale? Nie powiem XD

      Usuń
    4. Nie powiem? Co to za rozdział bez Kai'a no pfff XD
      co do podzielonych zdań - jak już skończysz pisać bloga (tylko nie prędko) i Hana skończy w parze z Kris'em, to możesz opisać alternatywne rozwiązanie - Hana z Kai'em. Wszyscy będą szczęśliwi XDD
      *tak btw to czytałam Twojego ask'a - to nie ja zadawałam pytanie o scenariusz, bo swój prezent już przeczytałam^.^* Jakbyś tak sobie pomyślała, że to może ja :)

      Usuń
    5. jestem za alternatywnym końcem ! *.* genialny pomysł <3

      Usuń
  8. Jejuuu nie wiem co napisać. To jest naprawdę niesamowite! Opłacało się czekać i cały czas zaglądać na twojego bloga, ponieważ uczucia, które potrafisz wywołać u czytelnika są bardzo zróżnicowane. Raz podczas czytania tego rozdziału byłam smutna, a później turlałam się na podłodze ze szczęścia. Naprawdę ten rozdział jak i całe opowiadanie jest jednym wielkim cudem! Życzę naprawdę dużo weny. Jesteś moją ulubioną pisarką w polskim fandomie <3 Hwaiting Unnie! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. O matko! O matko! O matko!!!! Ja nie wierze! Wspaniały rozdział *0* TY cala jestes wspaniala! Uwielbiam Ciebie i Twoje opowiadanie Krystal!
    A teraz ide ogarnąć emocje...
    Weny życzę! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Annyeong Krystal~
    Skomentuję to opowiadanie po raz pierwszy.
    Kiedyś pokazała mi koleżanka i wciągnął mnie od pierwszych słów! Twój styl pisania pozwala nam poczuć się jak bohaterka, a nie każdy tak potrafi. Plus za to dla Ciebie :)
    A co do rozdziału.. Jest N I E S A M O W I T Y! Ta cała sytuacja z Kaiem jest mega dobrze wymyślona, serio! To wspomnienie Hana z Krisem i to, co na końcu rozdziału powiedział - wstrząsające! Czekaliśmy długo na ten rozdział, ale powiem Ci unnie, że naprawdę BYŁO WARTO! Przeszedł najśmielsze oczekiwania, serio. Przez cały ten rozdział targały mną wszelkie emocje.
    Nie mogę doczekać kolejnego rozdziału, ja muszę wiedzieć co dalej z Krisem i Haną oraz Kaiem! To mi nie daje spokoju :(
    Życzę Ci weny kochana <3
    Hwaiting unnie!
    ~Hana (nazwa zaczerpnięta od bohaterki, uwielbiam to imię)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po raz pierwszy? Tym bardziej dziękuję za twój komentarzyk <3
      Wiem, wszyscy czekali na ten rozdział, ale nie wiem czy z powodu tak długiej przerwy czy dlatego, że między bohaterami coś zaczyna się dziać XD

      Usuń
    2. Wiesz dlaczego? Bo krótko mówiąc, kochamy to opowiadanie i jest jednym z lepszych opowiadań ^^

      Usuń
    3. Dziękuję <3 Dlatego też staram się je pisać dla Was jak najlepiej, żeby Was nie rozczarować i nie zostawiać niedosytu...chociaż i tak zawsze zostawiam XDD

      Usuń
  11. Nareszcie mogę spokojnie napisać ! Więc rozdział zaskakujący nie spodziewałam że w tą stronę się wszystko potoczy teraz wiem czemu tak bardzo skupiałaś się na każdym szczególe jest dużo nawiązań do przeszłości co trudno się pisze :) Czytałam rozdział rano obudziłam się o 6 nie mogąc spać i weszłam na telefon i jeju nowy rozdział (przypadek ? nie sądze :3 ) czytałam ale mój telefon nie chciał ogarnąć się i nie mogłam wybrać jak chcę dodać komentarz że wiesz konto google czy anonim itp xd więc mówie wieczorem wrócę do domu to to zrobię xd ale poszłam na spotkanie z koleżankami z gimnazjum przez naukę w innym mieście rzadko mam dla nich czas (około rok wcześniej się widziałyśmy prawie ) i wróciłam do domu i jedyne o czym myślałam to iść spać ! Ale wiedz że rozdział cudowny ! W każdym zdaniu widać staranność i dokładność ! Długi co jest cudowne i kurde Kris ... *.* ale gdzie jest ten głupek ? Aish ten to zawsze się musi w coś wpakować mam nadzieję że nie będziesz dla niego zbyt surowa ;* Warto było czekać na taki cudowny rozdział ;* Wszystko jak się czyta wydaje się być realne i wgl . CUDO CUDO CUDO <3
    Życzę weny dużo czasu buziaki i uściski
    ~Niewidzialnaa~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafiłaś w sedno! :) Nawet nie wiesz jak ciężko mi się pisało ten rozdział. Im więcej nawiązań do przeszłości, tym więcej jest do opisania i wyjaśnienia, przez co wariuję, gdy to piszę XD Ale na szczęście potrafię to sobie ogarnąć i złożyć do kupy :)
      Dziękuję <3

      Usuń
    2. dlatego spokojnie (na ile to było możliwe) czekałam aż napiszesz :3 Na spokojnie ważne że do nas wróciłaś i teraz będziemy czekać z niecierpliwością na kolejny <3 Udało Ci się to zrobić idealnie <3

      Usuń
  12. Na rozdział u Ciebie, czekałam prawie tak samo niecierpliwie jak na comeback exo xd. czujesz tą miłość? <3 xd
    Codziennie jak nie mogłam spać, wchodziłam na twojego bloga, myśląc, że może przegapiłam powiadomienie na blogerze, albo coś i że rozdział czeka. Ale nie było :c
    A gdy zobaczyłam post zapowiadający rozdział... boże, aż mi serce szybciej zabiło <3
    Jak zawsze jest tyle emocji, że nie sposób się oderwać, choćby się chciało. KAI, kochanie, gdzie jesteś? Hana się o ciebie martwi, wracaj Kkamjong! Gdyby Taozi mnie poprosił żebym z nim została, zostałabym bez chwili zastanowienia xd zemsta może poczekać xd a tak najchętniej to bym go zostawiła z Sehunem xd
    boże, odbiegam od tematu, wybacz - odwyk źle na mnie działa xd
    łoohooł.. ten doktorek i wgl... czemu mam ciarki jak o nim czytam? Wie jak wrócić na Egzoplanet? Czemu wydaje mi się to podstępem? Jak zna się pragnienia ludzi łatwo nimi wtedy manipulować, więc co do tego byłabym sceptyczna.
    Lu, Hunnie i Baek - co za żartownisie. Scena była genialna, a wystraszony Tao jest taki słodki i rozczulający <3 biedny swoją drogą, ale z drugiej strony przynajmniej nie wyszło na to, że sobie wszystko uroił xd
    Kris i Hana
    Kai i Hana
    Hmmm
    Oboje mają coś do niej i to widać od razu, a Hana.. cóż... w moim odczuciu to przy Krisie jej serce bije mocniej, ale do Kaia też może czuć coś więcej niż przyjaźń. Zdecydowanie. Alternatywne opowiadanie nie jest takim złym pomysłem. Czytałabym <3
    Kris na końcu mnie zabił xd chociaż ta scena była jak prawie żywcem wyjęta z dramy xd cudnie <3 no i oczywiście idealne miejsce do zakończenia rozdziału i torturowana czytelników xd sama też pisze opowiadania, wiec rozumiem to jak najbardziej, też tak robie xd
    Chylę czoła, Krystal, za Twoje opisy. Wiem jak trudno się je pisze więc naprawdę szacunek, bo robisz to cudownie <3
    Czekam na kolejny rozdział tak niecierpliwie jak zawsze, o ile nie bardziej w obliczu wyznania Krisa xd
    Pozdrawiam gorąco! <3
    Ps. Czy ja dobrze widziałam, że mieszkasz w woj. opolskim? byłabym wdzięczna za odpowiedź, serio. może być na priv. gg: 37052739. czekam na odpowiedź i z góry dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
  13. JA JESTEM NIESAMOWICIE CIEKAWA CO SIĘ STAŁO Z BEKONEM PO TYM NUMERZE!!!! xD Ogólnie mi się od początku wydawało dziwne to, że nie ma Kai'a... Tak cicho bez niego i serio on wnosi to COŚ do opowiadania i strasznie smutno bez niego. Dziwne mi się trochę wydaje to, że reszta jest taka spokojna o jego osobę, choć z drugiej strony może wiedzą coś więcej... Może... Wierzą w niego, wiedzą, że da sobie radę... Trudno mi jest określić jednoznacznie jego zniknięcie, ale bardzo ciekawy obrót sytuacji. Co do zawsze love-hate relacji Hany i Krisa... Cóż... No cóż... No...... cóż......... No mnie samą zamurowały ostatnie słowa Krisa, więc domyślam się, że i ją tym bardziej, więc.... Matko.... Nie wyobrażam sobie tego, jak ona tej nocy zaśnie. Takie słowa z ust takiego twardziela, to... No... Nie powiem dość spektakularny i zawsze miły widok xD Jednye, czego żałuję, że nie masz więcej czasu na bloga, bo pomysłów to aż nadmiar. Dbaj o siebie Krystal, ale wolną chwilę poświęcaj nam, bo błagam xD <3 Nie rób dłuższej przerwy w takim momencie, to by było nieludzkie po prostu!!!!! Najlepszego i trzymaj się! Do następnego rozdziału <3 ~ Masło

    OdpowiedzUsuń
  14. Aj... Czemu to musi być tak genialne ? Ah i jeszcze Kris .. Bardzo mi sie jego postać podoba w tym opowiadaniu. Skaplam sie dopiero wtedy kiedy nienaumyslnie szukałam jego imenia. Nie moge sie doczekać kolejnych rozdziałów. Weny!

    OdpowiedzUsuń
  15. Boskie....inne komentarz mi nie przychodzi do głowy. Tak długo na to czekałam , ale warto było <3 . I Kris ... Matko jest genialny, nie spodziewałam sie tego chodź sie moze domyślałam. Hwaiting !!

    OdpowiedzUsuń
  16. Krystal kiedy dodasz nowy rozdział? My czekamy ... >.<

    OdpowiedzUsuń
  17. Po raz drugi od póltora roku przeczytałam od początku to opowiadanie.No i chcę już nowy rozdział! Mam nadzieję, że niedługo się pojawi ^^
    Życzę weny ~~

    OdpowiedzUsuń
  18. Halo halo nie zapominaj o nas my tu czekamy z bólem serca na kolejny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy pojawi się nowy rozdział??

    OdpowiedzUsuń
  20. Halo! (roznoszące się echo) Gdzie jesteś? Ja tu umieram! Dlaczego nic nie dodajesz? Zapomniałaś o nas? Proszę, ja muszę wiedzieć czy mam porzucić nadzieje i już tu nie wchodzić :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zapomniałam! Przepraszam i dziękuję, jeśli wciąż czekasz :)

      Usuń
  21. Błagam Cię! Proszę daj rozdzial! 💜💜💜

    OdpowiedzUsuń
  22. Krystal , jeśli kiedykolwiek myślałaś że twoje opowiadania są słabe to Ci tego nie daruję!
    Kocham tego bloga !!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Proszę nie kończ tego teraz zamknij opowiadanie. Dokończ je tak jak należy. Jest cudowne. Nigdy nie czułam czytając opowiadanie tego co czuję jak czytam Twoje. Utożsamiam się z bohaterką śni mi się po nocach ciąg dalszy tej historii.
    Proszę napisz je pisz pisz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokończę je, obiecuję! Jeśli oczywiście wciąż na nie czekasz, tym bardziej mnie to ucieszy <3

      Usuń