.

.
Opowiadanie jest mojego autorstwa, które powstało na podstawie strzępków moich snów z EXO ;)

poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział 10 - "Wróćmy do przeszłości"


- O co chodzi, Hana? - zapytał Lay spokojnie, wciąż trzymając mnie w swoich objęciach.
Westchnęłam ciężko, zastanawiając się, jak mu to powiedzieć. Nie wiem czemu, ale miałam dziwne wrażenie, że Lay mnie wysłucha, pocieszy i co najważniejsze: na pewno nie zabije.
Zabawne...pogadałabym o tym z Krisem, ale bałam się. Bądź, co bądź był spokojnym człowiekiem, ale gdy emocje brały górę, już nie był tak miły...
- Wyduś to z siebie - głos Lay'a sprowadził mnie na ziemię.
- Pamiętasz ten dzień, gdy podzieliliście drzewo życia na dwie części i ukryliście?
- Tak - odparł. - To było kilkanaście godzin tuż przed tym, gdy nas zaatakowano...
Pokiwałam głową, przygryzając wargę. Ta rozmowa nie była łatwa - była piekielnie trudna, bo to, co zrobiłam nie było zbyt mądre. Lay, proszę...Nie nienawidź mnie, jebal...
- U-ukradłam część drzewa życia, o-odkopałam je - wymamrotałam cicho, po czym rozpłakałam się.
Na jego odpowiedź nie musiałam długo czekać. Odsunął mnie od siebie, spoglądając prosto w oczy. Widziałam w nich mieszaninę zaskoczenia, ale i rozczarowania.
- Ty...CO ZROBIŁAŚ? - wykrztusił, nie spodziewając się takiego wyznania.

Zamilkłam, spuszczając wzrok. Moje serce bolało. Powoli zaczynało do mnie docierać, że to, co wydarzyło się na Exoplanet, było moją winą. Że to naprawdę przeze mnie przestało ono istnieć...To ja byłam winna temu wszystkiemu. Nie oni, nawet nie Kris. Tylko ja...
- Hana, spójrz na mnie - poprosił łagodnie, ale ja wciąż odmawiałam kontaktu wzrokowego. Starałam za wszelką cenę, stłumić w sobie płacz, ale na próżno. - Proszę... - pokręciłam głową, więc chwycił moją twarz w obie dłonie, zmuszając mnie, bym na niego spojrzała.
Nieśmiało podniosłam wzrok, przez co kolejna fala łez, popłynęła z moich oczu.
- Ulijma - westchnął cichutko, po czym delikatnie wytarł moje łzy. - Opowiedz mi wszystko, arasso? - to nie była prośba.
Co mogłam zrobić? Mogłam tylko opowiedzieć mu wszystko, co pamiętałam. I tak zrobiłam.

***
          I kolejna noc ich mieszkaniu. Zaczynałam się czuć u nich coraz swobodniej i lepiej - u siebie czułam się obco i pusto. Tutaj było inaczej.
Okazało się, że Kris wrócił po moją torbę do restauracji. Przyniósł mi ją jeszcze, zanim poszłam spać. To było miłe z jego strony. O nic mnie jednak nie pytał. I byłam mu za to wdzięczna.
Mimo zapewnień Lay'a, że narazie nie powie nic reszcie, poczułam jakąś wewnętrzną ulgę. Bałam się. Czego? Tego, że oskarżą mnie o zniszczenie planety. Bycie Królową obowiązywało do tego, by chronić swoich mieszkańców, choć tę rolę głównie pełniło Exo... Dlaczego więc byłam "głową" planety? Przecież w porównaniu do nich byłam taka słaba, nieporadna...byłam nikim.
Długo zadręczałam się własnymi myślami. Gdy w mieszkaniu zaległa cisza i miałam pewność, że wszyscy już śpią, wymknęłam się do łazienki.
- Hana, jak ty wyglądasz? - szepnęłam do swojego odbicia.
Moja twarz przypominała zombie. Włosy oklapnięte, blada skóra z workami pod oczami. Ostatnio rzeczywiście nie czułam się najlepiej, a to wpływało nie tylko na mój wygląd, ale i na mnie samą. 
Przypomniałam sobie fotografię, którą niedawno zobaczyłam. Kiedyś byłam inna...ładniejsza. Ciekawe czy mają więcej takich zdjęć z Exoplanet? Postanowiłam to sprawdzić.
          Udałam się do salonu, starając się nie narobić zbytniego hałasu. Ku mojemu zdziwieniu, w kominku palił się ogień. Nikogo jednak tu nie było.
Zapomnieli go wygasić? Wzruszając ramionami, podeszłam do komódki, na której stały zdjęcia. To było dziwne widzieć siebie na fotografii, a nie pamiętać tego wydarzenia. Miałam nadzieję, że szybko odzyskam wspomnienia. Tak bardzo tego pragnęłam...
- Czemu nie śpisz?
Słysząc czyjś głos, niemal dostałam zawału. Chwyciłam się za serce, po czym zerknęłam do tyłu. Jak mogłam go nie zauważyć?
- Wystraszyłeś mnie! - syknęłam zła.
Kai siedział w fotelu jak gdyby nigdy nic, patrząc przed siebie. W jego oczach widziałam blask płomieni, które wesoło tańczyły w kominku. Obracał w palcach jakąś małą błyskotkę. Zawsze irytujący, teraz był spokojny, zamyślony. 
- Macie z Lay'em wiele tajemnic - to nie było pytanie, lecz stwierdzenie.
- O czym ty mówisz? - nie rozumiałam go.
Chłopak oderwał wzrok od płomieni, spoglądając na mnie.
- Długo rozmawialiście - zauważył.
- I co z tego?
O co mu chodziło? Może i faktycznie opowiedzenie Lay'owi prawdy o moim złym postępku zajęło sporo czasu, ale to, że przebywał ze mną tak długo chyba nie było zakazane, prawda?
- Zawsze mieliście jakieś sekrety, o których nawet my nie wiedzieliśmy - odparł, po czym podniósł się z fotela. - Wiem też, że teraz nie jest inaczej - wbił we mnie swój wzrok.
Chyba po raz pierwszy, odkąd go poznałam, przeraził mnie nieco. Nagle poczułam się zagrożona. Czyżby wiedział?
Nie, to niemożliwe, Lay by mu nie powiedział. Skąd wiesz? Bo mi obiecał...powiedział, że to będzie nasz sekret. Czyżby? Tak, powiedział, że jak będę gotowa, powiemy im prawdę... 
Przygryzłam wargę, podenerwowana. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Przecież nie mógł się tego sam od tak domyślić...Nikt by na to nie wpadł.
- N-nie wiem, o co ci c-chodzi... - wymamrotałam, uciekając wzrokiem w bok. Miałam wielką ochotę zwiać, ale czułam, że będąc z Kai'em sama na sam w pokoju, nie będzie to wcale łatwe.
- Pozwól, że ci pomogę - nie spodobała mi się ta ironia w jego głosie. Wyciągnął dłoń, pokazując mi jakąś drogocenną broszkę. A przynajmniej tak mi się wydawało, widząc śliczne zdobienia i kamienie, którymi była wysadzana. Gdzieś ją już widziałam. Tylko gdzie?
- To broszka - wzruszyłam ramionami.
- To nie zwykła broszka - pokręcił głową. - To twoja broszka, Hana...
- M-moja?
I nagle sobie przypomniałam...

***

          Zmęczona i spocona, wróciłam do zamku. Słońce już całkiem zaszło, gdy weszłam do swojej komnaty. Pierwsze co zrobiłam, to ukryłam połowę drzewa życia. Kompletnie nie miałam pomysłu na kryjówkę. W końcu po długich za i przeciw, schowałam je w szafce nocnej, w szufladzie, uprzednio kładąc na nie książkę i jakieś mapy, których za nic nie potrafiłam przestudiować. Mimo, iż kiedyś było piękne i przerastało nas wszystkich, teraz skurczyło się do granic możliwości. Czułam, że to nie jest odpowiednie miejsce i mogę tego żałować, ale kto normalny szukałby drzewa życia w komnacie królowej? Oczywistym faktem było to, że coś tak ważnego na pewno jest ukryte gdzieś, gdzie nikt go nie znajdzie... Tu będzie bezpieczne.
Już miałam ściągnąć podróżny płaszcz, gdy nagle zdałam sobie sprawę, że czegoś mi brakowało. Próbowałam wymacać błyskotkę, ale jej po prostu nie było!
Spojrzałam w lustro. Poczułam ukłucie w sercu - ta rzecz miała dla mnie naprawdę ogromną wartość. Jak mogłam ją zgubić?! On mnie chyba zabije...
          Całą noc rozmyślałam nad tym, gdzie ją zgubiłam... Chyba nie zostawiłam jej gdzieś na wierzchu i po prostu przepadła jak kamień w wodę? Ech.
Przed snem, czytałam książkę, ale nie mogłam się na niej skupić. Byłam zmęczona dzisiejszym dniem i moją małą "wycieczką". Postanowiłam, że jutro jej poszukam. Znajdę ją, choćbym miała  przeszukać całe Exoplanet, bo Kai naprawdę mnie zabije. Jestem za młoda, żeby umierać!
Przysnęłam nad lekturą, nawet nie wiedząc, że jutro będzie za późno, a noc, którą spędzałam w zamku, była ostatnią moją nocą w tym życiu...

***

          Przeszył mnie ostry ból w piersiach. Zabawne. Jeśli odzyskując każde pojedyncze wspomnienie, mam cierpieć w ten sposób, to chyba sobie daruję... Co ty mówisz Hana? Zgłupiałaś? Ale to boli...nawet nie wyobrażasz sobie, co to za ból. Trudno, dasz sobie radę. Jesteś Królową czy nie?
          By ukryć mój fatalny stan, odwróciłam się do niego tyłem, starając się nie dać niczego po sobie poznać. Ale kogo ja oszukiwałam? On jest taki błyskotliwy...
- Znalazłem to - odparł obojętnie, co nie wróżyło nic dobrego. - W miejscu ukrycia drzewa życia - dodał chłodno.
Poczułam jak zimny dreszcz przechodzi przez moje ciało. Czyżby wiedział wszystko? O nie...
- A co to ma niby ze mną wspólnego? - grałam dalej. Skoro już w to weszłam, nie miałam wyjścia. Miałam tylko nadzieję, że był choć trochę głupi, by mi uwierzyć.
- Hana, nie rób ze mnie idioty - szepnął cicho. - Wiem, że tam byłaś i wiem, że gdy sprawdzałem kryjówki, jedna z nich była pusta. Wae?
Przełknęłam ślinę. Byłam przerażona. Skoro już prawie znał prawdę, to dlaczego musiał mnie dręczyć tym wszystkim? Już i tak miałam wystarczająco duże wyrzuty sumienia...
Spojrzałam na niego, ale szybko tego pożałowałam. Jego twarz była wykrzywiona ze złości. Kai...nie nienawidź mnie, jebal...Ty i Lay...
          Nagle poczułam, że mimo, iż Kai był czasem irytujący i chcący za wszelką cenę mi dopiec, to lubiłam go. Mimo, iż wobec mnie zachowywał się dziwnie, bałam się, że w każdej chwili mogę go stracić, a czułam, że był ważną osobą dla mnie...w przeszłości.
- Kai... - zaczęłam, ale nie pozwolił mi skończyć. 
Podszedł do mnie gwałtownie, więc zaskoczona jego bliskością, cofnęłam się kilka kroków w tył, natrafiając na małą przeszkodę. Przywarłam plecami do komody, zdezorientowana.
- Odpowiedz mi, Hana - zażądał. - Co ty narobiłaś?
Atmosfera w pokoju, zagęściła się. Kai wpatrywał się we mnie intensywnie, a to wcale mi nie pomagało, wręcz przeciwnie. Spuściłam głowę, nie mogąc wytrzymać jego spojrzenia.
- Nie będę z tobą o tym rozmawiać - ucięłam. 
Miałam tego dosyć. Lay wiedział o wszystkim i to wystarczyło. Nie miałam w tej chwili ani siły ani ochoty, by znów rozmawiać na ten temat. Nie teraz.
- Wae? - zirytował się. - Z Lay'em możesz, a ze mną już nie? - w jego głosie usłyszałam nutkę zazdrości.
- Kai, daj spokój! - zawołałam cicho, bo nie chciałam obudzić pozostałych.
Delikatnie odepchnęłam go od siebie, ale ten nie pozwolił mi odejść. Chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. To było tak szybkie, że w jednej sekundzie odbiłam się o jego klatkę piersiową, w drugiej poczułam jego gorący oddech na swojej twarzy, a w trzeciej...
PLASK!
Chłopak zachwiał się. Nawet nie dotknął swojego policzka, na którym widniał teraz czerwony ślad. Nie wyglądał na zaskoczonego ani też na złego. Wbił zrezygnowany wzrok w podłogę.
- Nigdy więcej tego nie rób, arasso?! - mój głos zadrżał, a do oczu napłynęły mi łzy. Zupełnie nie wiedziałam, dlaczego. Przeraziło mnie jego zachowanie? Może troszkę.
- Nie mogę ci tego obiecać - mruknął, po czym spojrzał na mnie wzrokiem, którego nie potrafiłam rozszyfrować.
- Mwoh? - wydukałam zaczerwiona  próbując uspokoić swoje serce, które biło szybkim rytmem. Co mu odbiło?
Kai uśmiechnął się półgębkiem, przez co zrobiło mi się gorąco. Nie spodobało mi się to. Przybliżył się do mnie ponownie, ale cofnęłam się jak najszybciej.
- N-nie podchodź do mnie - ostrzegłam szybko.
- Wae?
- Bo...bo nie!
- Czy wy wiecie, która jest... - Lay pojawił się w salonie, tłumiąc ziewnięcie. Widząc nas razem i to w dziwnej sytuacji, zamarł. Spojrzałam na niego wzrokiem "Pomóż mi". Miałam nadzieję, że zrozumie aluzję.
- Co wy robicie? 
- Rozmawiamy - odparł Kai, nie patrząc jednak na niego.
- Już skończyliśmy - palnęłam, chcąc się jak najszybciej ewakuować. - Dobranoc! - już miałam pędzić do sypialni, ale Kai nie miał zamiaru pozwolić mi odejść. Chwycił mnie za ramię, ale natychmiast wyrwałam się z jego uścisku speszona.
- Nie skończyliśmy - upierał się.
Lay nie wiedział, co się dzieje. Patrzył zdezorientowany to na mnie, to na swojego przyjaciela, jakby oglądał właśnie interesujący mecz tenisa.
- Nie będę z tobą rozmawiać, zrozumiałeś? - uniosłam odrobinę swój głos, ale nie wyszło tak jak chciałam, bo zapiszczałam okropnie.
- Hana, idź spać - Lay zwrócił się do mnie łagodnie.
- Hyung, nie wtrącaj się - burknął Kai. - Hana, zostań...
Nie wiedziałam, co mam robić. Wiedziałam jednak, że nie miałam ochoty na przebywanie z Kai'em. Wszystko, tylko nie to.
- Idź Hana - Lay pociągnął mnie za rękę i delikatnie "popchnął" w stronę korytarza.
Nie patrząc już na żadnego z nich, mruknęłam ciche "dobranoc", po czym zostawiłam ich samych.
          Noc dłużyła mi się niemiłosiernie. Nie mogłam zmrużyć oka. Ciągle myślałam o Kai'u i o tym, co zrobił. Że też w ogóle poszłam do tego salonu tylko po to, żeby zobaczyć te głupie zdjęcia! W rzeczywistości nic nie zobaczyłam, a natknęłam się na tego idiotę...
Przewróciłam się na wznak, wzdychając ciężko. Dotknęłam swoich policzków, które wciąż były rozgrzane, a potem ust. Potrząsnęłam szybko głową, jakbym chciała wyrzucić te wszystkie myśli z głowy, ale na próżno. Po wielokrotnym rzucaniu się po pościeli, zasnęłam.

***

          Siedziałam w swojej komnacie, spoglądając w swoje odbicie bez żadnych emocji. Często tak robiłam. Rozmyślałam wtedy o wszystkim: o planecie, o ich mieszkańcach i o Exo, którzy byli dla mnie najdroższymi osobami na świecie. Teraz też nie było inaczej. Miałam jednak ważniejszy problem na głowie...
Po chwili zaprzestałam tej czynności. Rozpuściłam włosy, dokładnie je szczotkując. I właśnie wtedy usłyszałam pukanie do drzwi.
Zdziwiło mnie to nieco, bo było już późno. Kogo niosło o tej porze?
- Proszę.
Spojrzałam w lustro, widząc w nim wchodzącego do pokoju Kai'a. Czego chciał? Zignorowałam go, wlepiając wzrok ponownie w lustro.
Chłopak podszedł do toaletki powoli, jakby badał teren czy powinien się odezwać czy też nie. Zaryzykował jednak. W końcu to był Kai. On nie boi się ryzyka.
- Ostatnio miewasz napady melancholii - zauważył spokojnie, opierając się jedną rękę o toaletkę. - Nie pytam dlaczego...
- Gdyby twoi poddani chcieli cię swatać, też byłbyś pod presją, uwierz mi - wymamrotałam, wzdychając.
- Na szczęście nie mam tego problemu - uśmiechnął się z wyższością. Prychnęłam pod nosem.
- I to niby miało mnie pocieszyć?
- Nie - zaśmiał się.
          Od kilku tygodni po planecie krążyły plotki i pogłoski, że Królowa nie powinna rządzić sama. Nie dość, że planeta była coraz częściej narażona na zło, to mieszkańcy obawiali się, że upadająca na zdrowiu królowa, nie da sobie rady. Zaczynałam w to wierzyć, bo ostatnio czułam się tak źle, tak słabo...
- Mam coś dla ciebie - Kai pogrzebał w kieszeni, więc zaintrygowana spojrzałam na niego. - Zaraz na pewno poprawi ci się humor - uśmiechnął się figlarnie.
- Co to?
- Zamknij oczy i wyciągnij dłoń - rozkazał. Halo, kto tu komu rozkazuje?
Zawahałam się. Kai to zauważył, więc nachmurzył się.
- Nie ufasz mi?
- Ufam - odparłam bez namysłu. Zrobiłam jak kazał.
Po chwili poczułam w dłoni coś chłodnego i ciężkiego. Co on kombinował?
- Otwórz oczy - usłyszałam.
Rozwarłam powieki, zerkając na błyskotkę, którą mi podarował. Była to broszka. Ale nie taka zwykła. Była śliczna. Zdobiona i wysadzana kamieniami. Nigdy takiej nie widziałam.
- J-jest piękna - wyznałam zauroczona.
- Zgub ją, a pożałujesz! - zażartował.
- Nie ośmielę się - miał rację. Mój humor się zmieniał.
Kai uśmiechnął się zachwycony. Stanął za krzesłem, na którym siedziałam. Spojrzałam w nasze odbicie.
- Nie ma rzeczy, której bym ci nie podarował - oświadczył cicho. - Nie mogę ci niczego odmówić, jeśli ty mi nie odmówisz...
Nasze oczy się spotkały. Dobrze wiedziałam o czym mówi. Gorąco uderzyło w moją twarz, więc oderwałam wzrok od lustra, przyglądając się błyskotce. Chłopak przybliżył swoje usta do mojego ucha.- Pamiętaj, że ja się nie poddam tak łatwo - wyszeptał, po czym wyszedł z komnaty, zostawiając mnie samą na sam ze swoim mętlikiem w głowie.

***

          Obudziłam się o świcie. W mieszkaniu było jeszcze cicho. Wszyscy smacznie spali, ale nie ja. Całą noc męczyło mnie kolejne wspomnienie. Byłam obolała, spragniona i głodna. Dlatego też cichutko powędrowałam do kuchni.
          Jeśli myślałam, że wstałam najwcześniej, to byłam w błędzie. Ku mojemu zdziwieniu D.O krzątał się po kuchni. Po zapachu i odgłosach sztućców, domyśliłam się, że szykuje śniadanie.
Annyeong! - przywitałam się cicho, nieśmiało opierając się o futrynę.
Chłopak spojrzał na mnie, odrywając wzrok od patelni. Nie wyglądał na zaskoczonego moim pojawieniem się.
- Wiedziałem, że przyjdziesz, dlatego wstałem wcześniej - uśmiechnął się lekko.
- Hę?
- Na co masz ochotę? - zapytał ciepło. - Jajecznica? Płatki? A może tosty? - zasypał mnie propozycjami. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Kiedy jadłam w ogóle porządne śniadanie? Nie pamiętam... Ostatnio żyłam w takim stresie, że często omijałam posiłki i chodziłam spać bez kolacji.
- W-wystarczy mi tost - wydukałam nieśmiało.
- Arasso.
Kilka minut później D.O postawił przede mną talerz z górą tostów. I było ich zdecydowanie za dużo.
- Nie zjem tyle... - mruknęłam, ale usłyszał to.
- Musisz - usiadł naprzeciw mnie. - Spójrz na siebie - usłyszałam troskę w jego głosie. Zerknęłam na swoje ręce. Może i faktycznie były trochę za chude... - Jesteś niedożywiona - stwierdził naukowo.
Spojrzałam na niego zmęczona. Jeśli martwił się o zdrowie swoich przyjaciół tak, jak o moje, to naprawdę był dobrym człowiekiem.
- Jedz - poganiał mnie.
Byłam głodna, ale patrząc na tosty, które wyglądały naprawdę smacznie, jakoś straciłam apetyt. Zmusiłam się jednak, bo D.O najwyraźniej miał zamiar mnie przypilnować, bym wszystko zjadła, bo siedział i patrzył jak ugryzłam kęs, potem drugi i kolejny.
Super. Niedługo Lay zostanie moim osobistym lekarzem, a D.O dietetykiem. Poczułam się jak dorosłe dziecko, które nie potrafi sobie poradzić w życiu...
O cholera.
Mój żołądek się zbuntował, podjeżdżając mi do gardła. Zanim chłopak zdążyłby się zorientować, o co chodzi, pognałam do łazienki, po czym zwymiotowałam. I tak o to spędziłam resztę poranka nad muszlą klozetową...
          Po kilku szklankach wody przyniesionej przez Tao i czystej koszulce Luhana, która była mi za duża, poczułam się lepiej. A po rozmowie z Lay'em i stwierdzeniu  że reszta powinna się dowiedzieć o tym, co zrobiłam i jego stuprocentowej pewności, że nie będą źli, miałam szansę na wyrzucenie z siebie tego wszystkiego, by było mi lżej. Lay...zostaniesz moim osobistym psychologiem, jebal...
          Popołudniu, wszyscy zebraliśmy się w salonie, by porozmawiać. Stres mnie wręcz zżerał od środka, tak bardzo się bałam. Exo porozsiadało się w pomieszczeniu i nagle przypomniała mi się pierwsza, poważna rozmowa, gdy powiedzieli mi kim są, kim jestem ja i co najważniejsze: opowiedzieli o Exoplanet. Wszyscy byli ciekawi, co też mamy im do powiedzenia, bo nikt tak naprawdę nie wiedział o moich wracających wspomnieniach oprócz Krisa i Lay'a.
Lay jednak nie wydawał się być spięty. Na jego twarzy widniał delikatny uśmiech. Miałam dziwne wrażenie, że ma jakiegoś asa w rękawie, który pozwoli przetrwać tę pogadankę w przyjaznej atmosferze.
 - Musimy wam coś powiedzieć - oznajmił Lay, patrząc na mnie. Pokiwałam głową, podenerwowana. - Ale chciałbym zadać wam jedno pytanie - podczas, gdy ja siedziałam spięta w fotelu, chłopak chodził po salonie, jakbyśmy omawiali jakąś ciekawą książkę. - Czy mogliśmy się pomylić?
Oderwałam wzrok od kapci, patrząc na Lay'a z głupią miną. O czym on właściwie gadał? Zerknęłam na pozostałych. Ci również mieli miny podobne do mojej. Cóż...
- Do rzeczy hyung - Baekhyun podrapał się po głowie, nie rozumiejąc.
- Wróćmy do przeszłości - zaproponował, na co wszyscy się zgodzili. - Po stworzeniu drzewa życia na Exoplanet, na planecie był ład i harmonia, nikt nie chorował i żył dłużej niż przecięty człowiek, prawda?
- Ne - rozbrzmiał chór głosów.
- Drzewo życia było unikatowe - zaznaczył. - To my je stworzyliśmy, to my przelaliśmy w nie swoje moce, Hana "wszczepiła" w nie część siebie również, bo opiekowała się nim i dbała o nie.
- Do czego zmierzasz Lay? - zapytał Kris niezniecierpliwiony.
- Poczekaj hyung - zatrzymał się. - Musimy wszystko wyjaśnić, Hana musi zrozumieć, MY musimy zrozumieć.
- Mów dalej.
- Gdy zło zaczęło opanowywać naszą planetę, niczego nie zauważyliśmy - kontynuował spokojnie. 
          Byłam pełna podziwu dla Lay'a. Był prawdziwą oazą spokoju. Jak on mógł być taki spokojny i opanowany w takiej sytuacji? Zazdroszczę mu... 
- Z czasem jednak dostrzegliśmy  że zło ma wpływ na drzewo, a co za tym idzie, na Królową. Blask drzewa się zatracał, ono obumierało na naszych oczach, Hana również. Wiedzieliśmy, że jeśli je stracimy, stracimy też i Hanę, a wtedy Exoplanet odejdzie w zapomnienie - starałam się nadążać za jego słowami.
Wszystko powoli zdawało się układać w całość, kawałki układanki zaczynały wracać na swoje prawowite miejsca. Ale to chyba dobrze, prawda?
- Racja - odezwał się Suho. - Dlatego podzieliliśmy drzewo na pół i ukryliśmy. Dzięki temu istniało większe prawdopodobieństwo, że nawet jeśli będziemy w niebezpieczeństwie, to nasza planeta to przetrwa.
- Tak, ale mimo to, odeszliśmy stamtąd - mruknął Sehun przybity. - Jak to się stało, że drzewo życia zostało zniszczone?
- Już wam tłumaczę - Lay pośpieszył z wyjaśnieniami. - Otóż, zanim nas zaatakowano, stało się coś, o czym nie mieliśmy zielonego pojęcia...
- Co takiego? - Luhan nie mógł się powstrzymać.
Lay zerknął na mnie, po czym podszedł do mojego fotela i położył swoją dłoń na moim ramieniu. Wtedy przeniósł swój wzrok na Exo.
- Wiem, że to, co powiem, wyda wam się niemal zbrodnią, ale Hana nie zrobiła tego przypadkiem - powiedział z całkowitym przekonaniem - Śmiem niemal twierdzić, ale nad tym będziemy musieli długo pracować, by sprawdzić czy to jest możliwe, że dzięki jej interwencji istnieje szansa na to, by wrócić kiedyś na Exoplanet...
          Jego ostatnie zdanie wywołało wielkie poruszenie. Exo wytrzeszczyli oczy, jakby nie mogli uwierzyć własnym uszom. Niektórzy się śmiali, uważając to za dobry żart, połowa była zszokowana, a reszta...pół na pół.
Nie słuchałam ich już. Nagle zrozumiałam, co Lay usiłował robić. Chciał mnie...chronić?
- Nie, to nie tak - pokręciłam głową. - To, co zrobiłam było złe, przyznaję, ale nie chciałam, by to wszystko tak się skończyło... - dodałam rozżalona.
- Hana, ale jeszcze nic nam nie powiedziałaś - Xiumin starał się dodać mi otuchy. Za to Kai...Kai chyba miał już dosyć.
- Nie wytrzymam dłużej tej emocjonalnej huśtawki! - zawołał zirytowany. - Hana, powiedz nam wreszcie coś ty narobiła! - nie mogłam na niego spojrzeć, bo przed oczami wciąż miałam wczorajszą sytuację.
Zacisnęłam zęby, modląc się w duchu, żeby nie stchórzyć. Zerknęłam na Lay'a krótko, jakbym chciała dać mu znać, że teraz pora na moją część historii...
- Dzień przed tym wszystkim miałam sen - zaczęłam cicho. - Sen, w którym... - zacięłam się nagle. Trudno mi było o tym mówić.
- No dalej - zachęcał mnie Lay.
- W śnie widziałam kogoś, kto odkrył kryjówkę i zniszczył połowę drzewa życia - wyznałam. - I mnie, która własnoręcznie odkopuje je i zabiera do zamku. Miałam dwa wyjścia: pozwolić na to albo temu zapobiec.
- To był sen czy jedna z twoich prawdziwych wizji? - zapytał Chanyeol, prostując się. - To jest bardzo istotne.
- Wydaje mi się, że...
- Zaraz! - miałam ochotę zabić Chen'a za przerywanie mi. - Hana, ale ty nigdy nie widziałaś przyszłości...coś takiego nigdy nie miało miejsca na Exoplanet.
- Chincha? - spojrzałam na niego przejęta.
- Hana, kontynuuj - poprosił Tao, trzepiąc kolegę w ramię, by się uciszył.
Pokiwałam głową. Póki co, wcale nie było tak źle...
- I co zrobiłaś? - tym razem wtrącił się Kris. Ramiona miał skrzyżowane i znów stał samotnie przy oknie. 
Spuściłam głowę, bo bałam się, że gdy na niego spojrzę, wyczyta odpowiedź z moich oczu. Przygryzłam wargę. To był ten najgorszy moment.
- Ja już chyba wiem, co... - wypalił Kai. O dziwo w jego głosie nie słyszałam żadnej złości.
W salonie zaległa cisza. Spodziewałam się głosów oburzenia i krzyków, ale nic takiego się nie stało. Ale ta cisza, wcale nie była fajna... Już chyba wolałabym, by na mnie nakrzyczeli.
- To...prawda? - zapytał Suho, siląc się na spokój. Westchnęłam.
- A co wy byście zrobili na moim miejscu?
Nerwowa cisza zawitała ponownie. Każdy z nich pogrążył się w swoich myślach. No dobra...oprócz jednego.
- Ja wiem, że zawsze wolałaś sobie radzić sama - zaczął Kris jadowicie. - Ale ten jeden jedyny raz mogłaś poprosić nas o pomoc! - zawołał zły.
- Hyung...
- Kim my dla ciebie byliśmy? Nikim? Jakimiś śmieciami?
- N-nie... - pokręciłam gwałtownie głową.
- Więc czemu nam nie powiedziałaś? - podszedł bliżej. - Byłem przy tobie do samego końca, czemu nawet mi nic nie powiedziałaś? - był coraz bardziej wściekły.
- No właśnie dlatego - odchrząknęłam głośno, mając na myśli jego zmienny temperament.
Tao, Luhan i Baekhyun zachichotali, ale Kris zgromił ich groźnym spojrzeniem, więc natychmiast umilkli. Postanowiłam zagrać inaczej.
- A uwierzyłbyś mi, gdybym ci powiedziała? - zapytałam spokojnie.
- Ty nie rozumiesz...
- To TY nie rozumiesz! - powiedziałam głośniej i pewniej. - Nigdy nie posiadałam takich wizji, nigdy. Chen to potwierdził! A jak było ostatnio, gdy runąłeś w dół? Widziałam to, a wy uznaliście to za głupi sen - dodałam oskarżycielsko. - Dlaczego wtedy mielibyście tego nie uznać za senny koszmar?
Kris otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale szybko je zamknął, nie wiedząc jak się obronić przed takimi zarzutami.
- To prawda - przyznał Sehun, bawiąc się jakąś piłeczką. - Hana ma rację.
- Więc...zrobiłaś to? - zagadnął D.O.
- Tak - westchnęłam ciężko. - Usłyszałam waszą rozmowę, więc miejsce kryjówki nie było problemem. Schowałam je w swojej komnacie. Drugiego nie tknęłam - dodałam, żeby nie było.
- Więc tak to było - Luhan pokiwał głową. - Pamiętasz, co było potem?
- Niewiele - próbowałam sobie przypomnieć. - Pamiętam, gdy nas zaatakowano. Obudziły mnie huki i krzyki, a potem spotkałam cię na dole...
- Ne - uśmiechnął się. - I po chwili dołączył do nas Kris. Pamiętasz Kris?
- Oczywiście - mruknął. - Miałem cię zaprowadzić do schronu - posłałam mu zirytowane spojrzenie. - A potem sprawdzić, co z Kai'em, który poszedł sprawdzić kryjówki...
Mój wzrok przeniósł się na wyżej wspomnianego. Teraz to Kai przejął pałeczkę.
- Dzięki mojej mocy mogłem to zrobić najszybciej z nas wszystkich - odparł obojętnie. - Niestety, wszystko poszło nie tak - nagle zrobił się jakiś markotny.
- Wae? - byłam ciekawa, co też tam się stało. Kai zmrużył oczy niebezpiecznie.
- Jedna z nich była pusta, a koło niej, leżało to - rzucił mi broszkę, którą udało mi się sprawnie chwycić. - Nie potrzebowałem niczego więcej, by zrozumieć...
- Nic nam o tym nie mówiłeś - wymamrotał Sehun z nutką rozczarowania, że nie podzielił się z przyjacielem tak ważną informacją. - Słowa nie pisnąłeś.
- Mianhe...zapomniałem - Kai uśmiechnął się lekko do niego, po czym spojrzał na mnie przelotnie. Zarumieniłam się. Zrozumiałam, że wcale nie zapomniał...po prostu nie chciał im tego mówić. Nie chciał, by reszta mnie osądzała.
- Nie powiedziałeś nam wszystkiego? - to nie było pytanie. Suho spojrzał mu w oczy.
Kai przygryzł wargę, po czym dodał bardzo niechętnie:
- Połowę drzewa życia zniszczyli na moich oczach.
- ŻE CO?!
Tego się nie spodziewałam. Zresztą nie tylko ja...
Moja głowa natychmiast wypełniła się obrazami, jak wtedy ta sytuacja mogła wyglądać. Jak to się stało? Dlaczego?
- Co ty mówisz? - wychrypiałam zszokowana.
A to głupek! Mnie nachodził, a sam miał miał swój mały sekret, z którym z nikim się nie podzielił. Idiota. Dureń. Bałwan. Lepiej ci, Hana? Nie.
- Gdy teleportowałem się w to miejsce, od razu zauważyłem, że coś jest nie tak - zaczął opowiadać. - Nie byłem sam, a zanim zdążyłem cokolwiek zrobić, a nawet deportować się, by wrócić z którymś was, by mi pomógł, zaatakowali mnie - Kai mówił coraz ciszej. 
To na pewno było dla niego trudne. Cóż...jechaliśmy teraz na tym samym wózku, tak to się mówi, tak?
- I co dalej? - dopytywałam.
Jego przyjaciele patrzyli na niego z mieszaniną niedowierzania, ale i współczucia. Chłonęli każde jego słowo.
- Unieruchomili mnie, zabrali mi pierścień, a potem... - pstryknął palcami, by pokazać jak szybko to wszystko się wydarzyło. - Potem drzewo zniknęło...nie było go już - dodał martwym głosem. - Na koniec oddali mi pierścień i odeszli, ale gdy chciałem użyć swojej mocy, by jak najszybciej przekazać wam co się stało, zauważyłem, że miotam się między kryjówką, a zamkiem, w ogóle nie przenosząc się w dane miejsce. Moc zanikała.
- Wszystko pasuje - odezwał się Lay, patrząc smutno na wszystkich.
- Tak... - zgodziłam się. - Chwilę później, gdy uciekałam z Krisem, coś we mnie pękło - wspominałam te okropne wydarzenie. Wzdrygnęłam się lekko. - Poczułam i zobaczyłam, że część drzewa została zniszczona i zaczęłam się bać, że ktoś wdarł się do mojej komnaty. 
- A potem zaatakowano i nas - dopowiedział Kris, zaciskając pięści. - Miałem chronić Królową, ale zawiodłem, mianhe...
- Kris, to nie... - chciałam wszystkim powiedzieć, że tak naprawdę, to ja zawiniłam, bo zamiast Kris chronić mnie, ja ochroniłam jego, tym samym zgadzając się na własną śmierć.
- Wiem jak było - uciął szybko. 
Wbił we mnie swój wzrok, którego nie potrafiłam rozszyfrować. W co on pogrywał? Dlaczego nie pozwalał powiedzieć mi prawdy?
- Teraz już rozumiecie? - Lay rzucił pytaniem w przyjaciół. Uśmiechał się delikatnie, a na jego twarzy zawitały urocze dołeczki.
- Co niby mamy rozumieć? - Xiumin uniósł brew. 
Lay westchnął ciężko. W sumie...też nie wiedziałam, do czego zmierzał. Tamtego dnia, bardzo długo z nim rozmawiałam. Czyżby przeanalizował wszystko i odkrył coś, na co ja nie wpadłam?
- Wymyśliliśmy sobie fakt, że wszyscy jesteśmy od siebie zależni, ale tak naprawdę byliśmy w błędzie - wyjaśnił, ale niewiele to dało, bo Kai patrzył na niego z głupią miną, a Tao oparł głowę o ramię Suho, tłumiąc ziewnięcie. - To znaczy...jesteśmy zależni, ale w inny sposób, niż myśleliśmy... - wybąkał zakłopotany, że nikt go nie rozumie. - Gdy zło opanowywało planetę, drzewo obumierało, a Hana słabła, nasze moce też. Podzieliliśmy Drzewo życia z nadzieją, że uda nam się dzięki temu wszystkich ocalić, ale jak zauważyliście, Hana zginęła, ale żyje...
- Zwolnij! - Luhan ożywił się, podskakując na kanapie. - Coś w tym jest!
- Mów dalej! - pogonił go Sehun.
- Hana - zwrócił się do mnie ciepło - Mówiłaś, że poczułaś, gdy połowa została zniszczona, prawda? - pokiwałam głową. - Byłaś z nim związana, jak my z tobą, a z nami planeta. Doznałaś takiego uczucia po raz drugi?
Nagle poczułam jak krew mi odpływa z twarzy.
- Nie...
- No właśnie! - Lay zachwycony swoją interpretacją, znów zaczął chodzić po pokoju jak obłąkany. - To znaczy, że część drzewa, zapewne ta, którą odkopałaś, pozostała nietknięta!
- Hyung, usiądź wreszcie, jebal - narzekał Chanyeol, bo Lay był tym wszystkim bardziej podekscytowany, niż ja. Ten zignorował go, wciąż chodząc po pokoju.
- Lay...jesteś ge-nial-ny! - zawołał Sehun z szeroko rozszerzonymi oczami. - Chcesz nam powiedzieć, że...
- Że myślę, że gdy część zniszczono, to tak naprawdę nic się nie stało, prócz tego, iż Królowa została narażona na podwójne niebezpieczeństwo.. Hana żyła i dopiero, gdy Kris nie był w stanie jej obronić, zginęła - stwierdził. - A dlaczego, skoro część została nienaruszona i do końca w jej komacie? Bo więź, która łączyła ją z Drzewem Życia, przepadła, rozdzieliła się... Zawsze uparcie wierzyliśmy, że jeśli drzewo "umrze", to Hana razem z nim. Nigdy żaden z nas nie pomyślał, że tak naprawdę zniszczenie jego połowy, nie oznacza jej śmierci!
- Więc w takim razie jak wyjaśnisz fakt, że nasze moce zaczynały znikać, aż całkowicie je straciliśmy?
- Bo Hana umarła...
Dało się słyszeć ciche marudzenia pod nosem i ciężkie wzdychania.
- Źle to wszystko zinterpretowaliśmy... - Suho był rozczarowany.
Spojrzałam na zegarek. Spodziewałam się, że ta rozmowa potrwa kilka godzin. Mimo, iż było już bardzo późno, nikt nie myślał o spaniu. Wszyscy zaczęli żywą dyskusję, a ja utonęłam w swoich myślach.
          Wtedy, na Exoplanet, myślałam, że umrę, ale nic takiego się nie stało. Wciąż żyłam. Dopiero, gdy trafił mnie morderczy promień zła, był to koniec mojego życia. Więc, gdyby Kris mnie wtedy uratował, sam zginąłby, Exo odparłoby jakoś ten atak, a życie toczyłoby się dalej. Niestety, nie wyobrażałam sobie tego, że mogłoby go kiedyś zabraknąć. I zresztą ich wszystkich...
Wszystko było już jasne, cieszyło mnie to, choć to wszystko, co miało miejsce w przeszłości było smutne i koszmarne. Dręczyło mnie tylko jeszcze jedno...
- Co się stało...po mojej śmierci? - wypaliłam.
Exo umilkło, wlepiając we mnie swój wzrok. Chyba nie spodziewali się, że zadam takie pytanie. Cóż...chciałam wiedzieć.
- Exoplanet popadła w ruinę - odparł szczerze Kris. - Po twojej śmierci, nasze mocy zanikły, nie mogliśmy już nikogo ochronić. Planeta przestała po prostu istnieć - dodał. - Nie było już tam dla nas miejsca.
Widziałam smutek wymalowany na ich twarzach. Żałowałam, że nie było mnie przy nich, że przez moją głupią chęć ratowania osób, na których mi zależało, wszystko zepsułam.
- Jak znaleźliście się tutaj, na ziemi? - zapytałam zaciekawiona.
- Opuściliśmy Exoplanet, szukając dla siebie nowego miejsca, gdzie będziemy mogli rozpocząć nowe życie - powiedział Suho. - Trafiło na Ziemię. Niestety, dużo czasu zajęło nam odszukanie siebie nawzajem...
- Jak to? - zaskoczył mnie.
- Poprzez zejście na ziemię, musieliśmy się nieświadomie rozproszyć - w głosie Baekhyuna słyszałam wyrzuty. - Część z nas wylądowała w innym kraju czy mieście.
- Jak się odnaleźliście?
- Głównie przez internet, ale kilka z nas, spotkało się całkiem przypadkowo. Nie mieliśmy żadnych wspomnień, jak ty - dopowiedział Lay. - Stopniowo odzyskiwaliśmy pamięć i nasze moce, które wciąż płatają nam figle, bo jeszcze do nich nie przywykliśmy i nie potrafimy ich w pełni kontrolować.
Pokiwałam głową. To wszystko było naprawdę interesujące. Ale było jeszcze coś, co nie dawało mi spokoju...
- Mogę jeszcze o coś zapytać? - spojrzałam na nich nieśmiało.
- Nie musisz pytać nas o pozwolenie - uśmiechnął się Tao. Gestem ręki, dał mi znać, bym się nie krępowała.
- Dlaczego żyję? - wydusiłam z siebie te pytanie, na które próbowałam sobie odpowiedzieć od momentu, gdy dowiedziałam się, że kiedyś, na innej planecie zginęłam. Niestety, bez skutku.
- I tu właśnie zaczynają się schody - mruknął Sehun sennie.
- Wae? - zerknęłam na niego.
- Posłuchaj Hana - Lay wreszcie usiadł w fotelu obok mnie. - Teoretycznie rzecz biorąc albo nawet naukowo, jak kto woli, nie istnieje nawet procent szansy, że ktoś, kto umarł, może urodzić się na nowo - wytłumaczył. - Tym bardziej na innej planecie. To po prostu niemożliwe, rozumiesz?
- Więc...dlaczego? - pytałam uparcie.
- Nie wiem - westchnął cicho. - Zobacz na nas - uśmiechnął się. - Jeszcze całkiem niedawno nie chciałaś mieć z nami nic wspólnego, nawet nie wierzyłaś, że istnieje coś takiego jak Exoplanet, ani nie wierzyłaś w moc teleportacji czy uzdrawiania...
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Na tym świecie są różne nadzwyczajne zjawiska, istoty i umiejętności, o których istnieniu możemy nawet nie wiedzieć - do rozmowy włączył się Suho. - Nie wiem, co kieruje naszymi losami, ale coś albo ktoś, macza w tym wszystkim palce - wyglądał, jakby sam nie wierzył w to, co właśnie mówił. - Świat jest trudny do poznania, a już szczególnie nasz świat, Hana... Ale coś w tym jest, że spotkaliśmy się po raz drugi - uśmiechnął się.
Zatkało mnie. Miałam jeden, wielki mętlik w głowie. Więc nie istniało żadne, logiczne wyjaśnienie, czemu siedzę teraz z nimi?
- Umm...nie wiem, co powiedzieć - wyznałam zdezorientowana.
Chłopcy roześmiali się. Nagle atmosfera w pokoju zrobiła się lekka i o wiele przyjemniejsza. Miałam wrażenie, że najgorszy etap mojego nowego życia był już za mną.
- Najważniejsze, że wiemy, co naprawdę się stało - odezwał się D.O spokojnie. - Teraz wszystko będzie o wiele łatwiejsze.
- Z tego co zrozumiałem, twoje wspomnienia zaczynają wracać, prawda? - na twarzy Sehuna pojawił się delikatny uśmiech.
Pokiwałam głową, na co ten się ucieszył.
- To dobrze - i kolejny uśmiech.
Wszystko wydawało się zostać wyjaśnione, ale nie do końca. Zrozumiałam już, co wydarzyło się w przeszłości i byłam naprawdę szczęśliwa z tego powodu, ale coś ciągle nie dawało mi spokoju. Nie wiedziałam tylko, co...
          Podsumowując, pomyliliśmy się. Ale to nie było już ważne. Przeszłość była za nami, żyliśmy teraźniejszością. Teraz musieliśmy się skupić na przyszłości...
Boję się.

52 komentarze:

  1. Jak zwykle genialne. Nie spodziewałam się tego po Kai'u xd ! Jestem szczęśliwa że dodałaś rozdział ^-^
    Nie mogę się doczekać następnego, jestem bardzo bardo ciekawa co się stanie dalej ! .
    A więc kiedy następny ? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany (^_^) świetny rozdział 8)
    Czekam na next *3*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój Boże, jaki Kai <3 Tylko jedna uwaga, pisze się "chłopcy", nie "chłopacy".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, musiała wcisnąć mi się literka, przepraszam :* Zwykle nie popełniam takich głupich błędów :)
      Poprawię to ;]

      Usuń
    2. Nie, że na złość zwracam uwagę, ale rzucają mi się w oczy takie błędy, ale to musiała być pomyłka, bo Ty takich nie popełniasz :)

      Usuń
    3. To dobrze, że rzucają ci się w oczy :) Ja wręcz nienawidzę takich błędów i szybko je eliminuję.


      Usuń
  4. Omo, omo, omo...
    ...znaczy Kai o.o
    Najdziwniejsze jest to, że takie zachowanie do niego pasuje i mogłam doskonale wyobrazić sobie tę sytuację. Teraz zastanawiam się kim był tak naprawdę kiedyś dla Hany. Od samego początku wątek z Kaiem był bardzo intrygujący.
    Nowy pomysł Laya, zastanawiam się jak oni to rozegrają. Albo jak Ty to rozegrasz :)
    Wiele się wyjaśniło, doszło dużo nowych rzeczy, przez co jeszcze bardziej czekam na nowy rozdział. To opowiadanie jest uzależniające :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Agaaaa... Masz całą dwunastkę. Calusieńką, każdy przystojny, utalentowany, kochany i uroczy. I z tej dwunastki musiałaś akurat wybrać Kaia? xD Czemu nie na przykład... Chena?
    ...
    No dobra, to było pytanie retoryczne XD

    Jeju, jeju uwielbiam <3 Tyle informacji na raz i jestem ogromnie zafascynowana tym, jak te wszystkie szczegóły poukładałaś w swojej głowie~ ^^
    Genialny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie czepiaj się, bo się rozczarujesz xD

      Usuń
    2. Oj, przecież wiesz, że moja miłość do Kaia jest... trudna xD Ale dobrze, już dobrze, ograniczę moje zaczepki~
      Btw. Mimo to, jestem ogromnie ucieszona tym uderzeniem Kaia z przysłowiowego liścia ;D

      Usuń
    3. No wiem :D Ciężko nie zauważyć :D

      No własnie widzę, jak się cieszysz :D

      Usuń
  6. Powtórzę to jako kolejna osoba pod tym rozdziałem, ale co tam: OMO Kai!!! Rozbroił mnie całkiem! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniałe... Tak bardzo nie mogę się doczekać dalszych części i tego co będzie dalej. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli długo czekać :D

    OdpowiedzUsuń
  8. O kurczaki, aż nie wiem co napisać...
    W sumie bardzo wiele dowiedziałam się z tego rozdziału. Jak widać chłopacy też nie rozumieją tego, jak to się stało, że mimo iż Hana zginęła to żyje. Wydaje mi się, że jednak coś w tym jest i jednak dowiedzą się jak to się stało. No i zauważyłam, że Kai i Kris są w niej zakochani, podejrzewam również o to i Lay,a. W sumie, jak ona mogła dać plaskacza takiego Kai'owi? No jak? ;.; Chociaż w sumie zrobił to znienacka, więc rozumiem jej reakcję. Dobrze, że wszystko się wyjaśniło i chłopacy nie są źli za to co zrobiła. Tak podejrzewałam, że skoro ukryła tamten fragment drzewa życia to on ocalał, a został zniszczony ten drugi. Pytanie tylko jest takie, skoro EXO planet nie istnienie to co w takim razie z tym kawałkiem? Czyżby jakimś cudem tak naprawdę tchnęło w hanę życie na nowo? Nie wiem, jak to konkretniej wyjaśnić o co mi chodzi i czy to byłoby możliwe, ale musi być jakieś wyjaśnienie co do tego, że Hana żyje (chyba się powtarzam, norma >_<) Czy już wspominałam, że chciałabym sama zamieszkać z taką 12, do tego z mocami? *o* Przyznam się bez bicia i zapewne znowu powtórzę, bo uwielbiam to robić Xd Ale chciałbym mieć taką moc. Najbardziej chyba teleportacje lub kontrolowanie czasu! Chociaż uzdrawianie też jest niczego sobie bądź woda. ^^ Ah, te moce są zdecydowanie zbyt fajne, aby tak móc wybrać sobie jeden. Najlepiej mieć cząstkę każdego keke. Chociaż, jakby ludzie mogli posiadać owe moce, to na świecie zapewne zapanował by istny chaos, biorąc pod uwagę co się dzieję bez owych ''dodatków'' ;/ No to wszystko wyjaśnia się coraz bardziej i , jak widać wszyscy jak na razie są szczęśliwi i o to chodzi! :D Duuuużo weny i czasu na napisanie dalszych części! <3 A, że taj spytam... masz określoną ilość odcinków czy nie myślałaś nad tym i sama w końcu zadecydujesz kiedy będzie ten finałowy? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy ja już wspominałam jak bardzo wielbię twoje komentarze? :* :D
      Zrobiłaś z tego rozdziału cudne streszczenie :D

      Nie ty jedyna chciałabyś z nimi zamieszkać :D

      Nie mam określonej ilości odcinków, bo nie chcę kończyć tej historii zbyt szybko :)
      Poza tym...moja wyobraźnia ma jeszcze mnóstwo pomysłów ^_^

      Usuń
    2. (piszę z drugiego bloga)

      Chyba coś tam wspominałaś. Nie ma ma za co, ja lubię się rozpisywać i sprawiać tym radość autorkom, bo na to zasługują hehe :*
      To nawet i lepiej, że nie wiadomo kiedy koniec ^^ Lubię kiedy autor zaskakuje i nawet nie wiesz w jakim momencie zakończy swoją pracę. A tak czasami widząc opowiadani i ilość prawdopodobnych odcinków z każdym bliższym jego końcem czujesz smutek, że opowiadanie się kończy. :(

      Usuń
    3. Dziękuję :*

      No nie? To smutne :(
      Ale nie martw się, nie zakończę tego opowiadania zbyt szybko :)
      Za bardzo się w to wszytko wciągnęłam :D

      Usuń
  9. Omo... Jak ja uwielbiam twoje dzieła. Nie ma nic piękniejszego od twoich opowiadań/scenariuszy. Zapewne mnie nie skojarzysz, bo zawsze pisze z anonima, ale stale komentuje kolejne części.
    Naprawdę warto było czekać, żeby przeczytać coś tak wspaniałego. Chyba od tej pory spasuje z 'poganianiem' cię...
    Ja bym na twoim miejscu napisała książkę, naprawdę. Masz niesamowite pomysły i świetny styl (moim zdaniem). Czytanie tego to czysta przyjemność.
    Czy ty chcesz sparować Hanę z całą dwunastką? Mam coraz większy mętlik w głowie przez Ciebie. Ja od początku wiedziałam, że coś się święci z Kaiem (w przeciwieństwie do mojej koleżanki i nawet się sprzeczałyśmy o to). Kocham cie za tego liścia. Mam nowe niespełnione marzenie - dać Kaiowi w twarz XD Jak ty to robisz, że twoje postacie mają takie realne charaktery. Oczywiście nie znamy na pewno prawdziwych charakterów exo, bo to celebryci i graja dla mediów, ale twoje postacie zdają sie tak współgrać z pierwowzorami. Poszanowanie. Naprawdę.
    Ja chcę więcej... ja chcę wiedzieć co będzie dalej... albo nie... na razie nic nie pisz, bo mam szkole. Czemu musiałaś dodać to w poniedziałek? Ja oczywiście musiałam to od razu przeczytać i dzisiaj cały dzień chodziłam z głową w chmurach. Niestety wtorki mam najbardziej pracowite z całego tygodnia, (a właściwie to tylko wtorki, bo reszta tygodnia jest w miarę luźna) i akurat we wtorek nie byłam skupiona na lekcjach, nie wspominając, że prawie zaspałam do szkoły... Jak zawale maturę, albo mnie historyczka usadzi to będzie twoja wina XD

    Sorki, że z anonima, od teraz postaram się podpisywać przynajmniej, albo odkopię konto do mojego starego bloga

    ~Bogini

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że komentujesz moją twórczość i jesteś moją stałą czytelniczką :) Bardzo to doceniam, naprawdę :*

      O.o więc to ty! To ty mnie tak poganiałaś :D
      No ale...z drugiej strony dzięki tobie szybciej napisałam ;]

      Nie wiem, ale jesteś już którąś osobą z rzędu, która mi to mówi. Może powinnam na serio wziąć to pod uwagę... ^_^

      A wiesz czemu? Bo znam ich osobiście :D Kekekeke

      Wybacz :(
      Jak coś, to zwal na mnie :D
      I tak nie wie, gdzie mieszkam :D

      Usuń
    2. Znasz EXO O.O ... osobiście O.O
      Poznaj mnie z nimi XD

      Usuń
    3. Nie mogę... zakazali mi mówić komukolwiek, że ich znam, ups! xD

      O, już nie piszesz z anonima :D

      Usuń
    4. Postanowiłam się ujawnić z szacunku dla twojej twórczości i założyłam konto xd mogłam to zrobić wcześniej ale jestem taka leniwa xd

      Usuń
    5. Nie martw się, nie tylko ty xD

      Usuń
    6. Jestem ciekawa czym nas zaskoczysz w kolejnym rozdziale, ale zero poganiania... pisz spokojnie bo na takie wspaniałe opowiadanie warto poczekać ^^
      Skąd ty bierzesz takie wspaniałe pomysły???

      Usuń
    7. Szczerze? Zaczęło się od głupich snów. Zaczęłam pisać sobie od tak, dla siebie, bo w życiu coś takiego mi się nie śniło. A potem pomysły jakoś same pojawiały się w mojej głowie i oto powstało, to co tu czytasz :)

      Z początku nie miałam zamiaru tego publikować na blogu, ale potem pomyślałam sobie, że szkoda, by to leżało gdzieś na wierzchu, a tak przynajmniej inni sobie poczytają :)

      Usuń
    8. Omo... Dawno mi się nic nie śniło, a przynajmniej nie pamiętam, chociaż... ostatnio mi się śniła randka z Chanyeolem XD
      Cóż.. sny chyba są najlepszą inspiracją do książek czy opowiadań, wiele wybitnych dzieł to potwierdziło.
      Szkoda, że ja nie mam tyle samozaparcia, żeby napisać coś od początku do końca... ;-;

      Usuń
    9. Randka z Chanyeol'em? Wow :D Moja siostra by ci pozazdrościła :D

      Masz rację :)
      Najlepsze jest to, że czasem, gdy nie mam za bardzo weny, przyśni mi się coś, co później faktycznie napiszę. Tak własnie powstał cały prolog i pierwszy rozdział (mniej więcej).

      Może kiedyś ci się uda ;)

      Usuń
    10. Już straciłam nadzieje, że uda mi się coś napisać... Jak wyżej wspominałam jestem leniwa XD
      Rozpoczętych opowiadań jest coraz więcej na moim dysku, a skończonych wcale nie przybywa...
      Miałam wielkie plany pisać na wakacjach, ale porzuciłam to. Zawsze przerywam w jakimś martwym punkcie którego nie mogę przebrnąć mimo, ze mam pomysł na ciąg dalszy XD Marna ze mnie pisarka.
      Naprawdę, podziwiam Cię

      Usuń
    11. Czemu? W wakacje miałabyś tyyyle czasu :D
      Często zdarza się tak, że mimo, iż człowiek ma pomysły, nie wie jak dokończyć, co jest bardzo frustrujące ;)

      Jeszcze raz dziękuję :*

      Usuń
    12. W wakacje czytałam Twoje scenariusze i intensywnie odpoczywałam ^^
      No dobra.. nie było tak, że nic nie robiłam, ale mogłam zrobić o wiele więcej, bo jak na dwa miesiące czasu to trzy przeczytane książki, jedna obejrzana drama, napisanie ok 3 stron (niedokończonego nadal) opowiadania oraz nauczenie sie grać na pianinie jednego utworu ("It's cold" - Epik high, że się tak pochwale) to nic nadzwyczajnego... miałam ambitniejsze plany
      Zapewne moja pamięć mnie zawodzi i robiłam cos jeszcze, ale teraz nie jestem w stanie sb tego przypomnieć

      Usuń
    13. Jak odpoczęłaś, to dobrze :)

      To i tak dużo jak na leniwą osobę :P Znam i takich ludzi, co praktycznie przeleżeli wakacje brzuchem do góry ;)

      Czasami wena przychodzi w najmniej niespodziewanym momencie, więc może kiedyś albo jeszcze niedługo uda ci się odświeżyć opowiadania ;]

      Usuń
    14. Jak można leżeć brzuchem do góry przez całe dwa (lub trzy dla studentów) miesiące?

      Zawsze mam najwięcej pomysłów jak jestem tak bardzo zajęta, ze nawet nie mam czasu tego zapisać, więc pewnie niedługo coś mi przyjdzie do głowy, bo ten rok szkolny się zapowiada pracowicie... omo.. powinnam czytać lekturę... nie chce mi się... :<

      Usuń
    15. Uwierz mi, można :D (to nie ja oczywiście, żeby nie było xD)

      Jaką lekturę? :)

      Usuń
    16. "Jądro ciemności", na poniedziałek muszę przeczytać ;-;

      Usuń
    17. A już prawie niedziela...Szybko, bierz się do czytania! :D

      Bo potem będzie na mnie >.<

      Usuń
    18. Nie będę na Ciebie zrzucać winy ^^ wezmę to na klatę XD

      Usuń
    19. Całe szczęście... nie chciałam żebyś czuła się winna :>

      Usuń
    20. Nie wytrzymam... kiedy będzie ciąg dalszy?

      Usuń
  10. omo *-* kolejny super rozdział nie mogę się doczekać kolejnego ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialny! Ciekawz wątek z Kai'em ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. no to czas na mój komentarz! xD
    podzieliłam sobie to opowiadanie na 2 części, pierwszą przeczytałam przedwczoraj, a drugą dziś... i co ? XD ZAJEBISTE! <3 Tylko nadal i tak nie kapuję... CZEMU ONA DO JASNEJ I CIEMNEJ CHOLERY ŻYJE!? O_o

    CZEKam na następny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Gdy czytam Twoje opowiadanie to czuję się jakbym oglądała film. Wspaniale piszesz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! <3 Mówiłam już kiedyś, że uwielbiam twoje komentarze i twoją aktywność? <3

      Usuń
    2. Dziękuję serdecznie :D Cieszę się, że mogę z Tobą podzielić moimi przemyśleniami w komentarzach.

      Usuń
    3. Szczególnie po tylu latach, gdy z Tobą rozmawiam mam wrażenie, ze przeniosłam się w czasie do liceum, gdy EXO dopiero co zadebiutowało, gdy należałam do grupy coverującej kpopowe choreografie. Gdy jeszcze moje ulubione zespoły się nie rozpadły. Może EXO nie jest takie same jak kiedyś, ale przynajmniej jeszcze istnieje i powstają nowe piosenki, a wszyscy członkowie żyją.

      Usuń
    4. Ja też się cieszę, naprawdę bardzo to doceniam <3

      O tak, to były czasy...Tyle fajnych zespołów odeszło już w zapomnienie :(
      Dokładnie, Exo już nie jest takie samo, trochę się pozmieniało, ale taka kolej rzeczy, życie... Miło jednak, że dalej tworzą <3

      Usuń