Gdy razem z Baekhyun'em
wyszłam z klatki schodowej, Kai już na nas czekał. Opierał się o poręcz,
trzymając w dłoniach coś kolorowego. Słysząc otwierane drzwi, podniósł głowę.
- No nareszcie! - zawołał. - Czekam tu i czekam, a Was nie
ma... - pożalił się.
- Nie narzekaj - skarcił go. - Widzę, że nie nudziłeś się
zbytnio - zerknął na kostkę Rubika, którą trzymał. - Luhan nie będzie
zadowolony, gdy się zorientuje.
Kai prychnął pod nosem.
- Nawet nie zauważy...
- Obyś miał rację.
Obserwowałam ich z lekkim uśmiechem. To było nawet
zabawne.
- Nie zauważy, mówię ci - mówił dalej.
- Wystarczy Jongin - uciął. - To nie czas na takie rozmowy.
Mamy ważniejsze sprawy na głowie.
Słysząc słowo "ważne", spojrzałam na Baekhyun'a.
Musiałam przyznać, że trochę się obawiałam tej rozmowy... Nie wiedziałam
wszystkiego. Czy to, co podsłuchałam, było prawdą? Byłam ich Królową? Tyle
pytań kłębiło się w mojej głowie i zero odpowiedzi...
Chłopak machnął ręką. Kilka ulicznych lamp zgasło.
Wytrzeszczyłam oczy.
- Czy wszyscy macie takie...umiejętności? - zapytałam cicho,
gdy ruszyliśmy. Wciąż nie puszczałam jego dłoni. Tak czułam się
bezpieczniej.
Oboje zerknęli na mnie. Pokiwali głowami.
Zrozumiałam, że nie za bardzo chcą teraz o tym mówić. Szliśmy w ciszy. Baekhyun
rozglądał się i gasił najbliżej położone latarnie, a znudzony Kai, porwał jakąś
gazetę z kosza na śmieci, idąc za nami zaczytany. Przyjaciel spojrzał na niego
krzywo, ale nic nie powiedział. Ja pogrążyłam się w swoich myślach.
Czy ten cały Kris miał
rację? Byłam w niebezpieczeństwie? Przypomniałam sobie spotkanie z tym
typem. To wszystko miało jakiś związek z nimi i mną? Wypytywał mnie o nich i
bredził, że nigdy TAM nie wrócą... Skąd pochodzą? Skąd JA pochodzę?
Jedno wiedziałam na pewno - człowiek, który mnie postrzelił
był niebezpieczny, wiedział kim oni są i jakie moce posiadają. To
chyba niedobrze? Naprawdę miałam powody do obaw...
W głowie ciągle miałam tę wizję. Nic nie rozumiałam. Może po
prostu kiedyś znałam Baekhyun'a. Może mieszkaliśmy w tym samym bloku albo
chodziliśmy razem do szkoły? Nie przypominałam sobie jednak czegoś takiego...
Wyrwałam się ze swoich
myśli. Zatrzymaliśmy się gdzieś na uboczu, w jakimś ciemnym zaułku. Baekhyun w
otwartej dłoni trzymał małą kulę świetlną, która iskrzyła się srebrzystym
blaskiem. To było coś wspaniałego! Mimo tego, gdzieś tam w głębi serca poczułam
strach. Wiedziałam jednak, że mnie nie skrzywdzą.
- To chyba dobre miejsce, co Kai? - zapytał Baekhyun.
Ten rozejrzał się znudzony, stwierdzając:
- Może być.
Zerkałam to na jednego, to na drugiego. Puściłam dłoń
szatyna.
- Miejsce na co? - spojrzałam na nich zdezorientowana.
- Nie możemy wrócić w normalny sposób. Ktoś
mógłby nas zobaczyć - wyjaśnił Baekhyun. - Poza tym...nikt nie wie, gdzie
mieszkamy.
- Ukrywacie się? - byłam zaskoczona.
- Nie całkiem - odparł. - Tylko...nasze zdolności są
czasem... - zamyślił się. - Uciążliwe. To mogłoby wzbudzić sensację, nie
uważasz?
Pokiwałam głową, głowiąc się nad tym, co miał na myśli
mówiąc "uciążliwe"? Nie zdążyłam niestety nad tym pomyśleć, bo
usłyszałam Kai'a:
- Teleportujemy się.
Wytrzeszczyłam oczy. Nie spodobał mi się ten pomysł.
Przeszedł mnie dziwny dreszcz.
- Aniyo! - zawołałam szybko. - N-nie będę się
przeleterpotywać - język mi się plątał. - ...z-znaczy się...teleportować, ani
nic z tych rzeczy!
Przypomniałam sobie, gdy
na własne oczy widziałam to, co zrobił Kai w parku wieczorem. Był w jednym
miejscu, a po pstryknięciu palcami, rozpłynął się w powietrzu jak chmura
pyłu... Od razu przypomniałam sobie te wszystkie filmy sciene-fiction,
w których ludzie potrafią się teleportować i robią różne dziwne rzeczy, których
inni nie mogli wcześniej dokonać. A teraz miałam czegoś
takiego doświadczyć? Teleportacja to super sprawa, ale...
- Nie zdążysz mrugnąć, a będziesz w innym miejscu -
Baekhyun uśmiechnął się.
Pokręciłam gwałtownie głową. O nie...Nie dam się na to
namówić. Coś takiego świetnie czytało się w książkach, czy oglądało w filmach,
ale nie w prawdziwym życiu.
- Skąd ja wiedziałem, że tak będzie? - wymamrotał brunet,
opierając się o ścianę.
Rzuciłam mu wściekłe spojrzenie.
- Nie chcę i koniec! - warknęłam.
- Hana, po prostu się zgódź. Nic ci się nie stanie,
obiecujemy ci to - przekonywał mnie drugi.
Westchnęłam zmęczona.
- Czyli nie wyląduję gdzieś na końcu miasta? -
spytałam sceptycznie.
- NIE! - powiedzieli jednocześnie.
- Arraso...
Spojrzałam zagubionym wzrokiem na Kai'a.
- Co mam robić? - zapytałam zdenerwowana. - Mam się jakoś
specjalnie przygotować czy co?
Nic nie wiedziałam na temat tej całej teleportacji. Baekhyun
znów chwycił mnie za rękę.
- Jak na pierwszy raz, to może ci się wydawać straszne, ale
wcale takie nie jest. Przyzwyczaisz się.
- Radzę ci zamknąć oczy i wstrzymać oddech, jeśli nie
chcesz, by resztki twojej kolacji ujrzały światło dzienne - zakpił Kai.
Zmrużyłam oczy niebezpiecznie, ale ten
tylko uśmiechnął się wrednie. Naprawdę mnie irytował. I to od samego
początku. Jeśli reszta była taka sama, to chyba podziękuję...
- A kto powiedział, że jadłam kolację?
- Tym lepiej dla ciebie...
- Proszę skończcie już - westchnął szatyn, przewracając
oczami.
Poczułam się jak małe dziecko, które rodzic próbuje
przyprowadzić do porządku. Zrobiło mi się głupio.
- Przepraszam... - mruknęłam.
Nic więcej nie mówiąc, Kai chwycił mnie za drugą rękę.
Rzuciłam mu zirytowane spojrzenie, ale ten wcale się tym nie przejął.
- On mówił serio? - szepnęłam do Baekhyun'a szybciutko.
- Żartował tylko...
- uśmiechnął się zakłopotany. Coś czułam, że nie powiedział mi
całej prawdy. Chyba tylko chciał mnie uspokoić. Cóż...za chwilkę
miałam okazję się przekonać. - Zamknij oczy - poradził.
Zrobiłam jak kazał.
Czułam się naprawdę dziwnie. Gdyby ktoś nas teraz
zobaczył, ujrzałby bardzo niecodzienny obrazek: dwóch chłopaków i
dziewczyna trzymający się za ręce. I w dodatku z zamkniętymi oczami.
Wyobraziłam sobie to. Musiałam zdusić w sobie ochotę, by nie parsknąć śmiechem.
- Coś nie tak? - zapytał Kai z ciekawością.
- Ani...
- Oczy zamknięte? Nic nie widzisz? - dodał szatyn.
- Nic a nic.
Nie wiem czemu, ale poczułam, że się uśmiecha.
- Na trzy - rzekł Kai znudzonym głosem. - Raz...
Podejrzewałam, że dla niego to łatwizna, a przeze mnie się
męczy i nie może się doczekać powrotu do domu. Dla niego to
było coś normalnego - pstryk i cię nie ma, ale nie dla mnie.
- Dwa...
Chyba dostałam ataku paniki. Serce zaczęło mi bić jak
oszalałe. Poczułam się, jakbym zaraz nagle miała zniknąć z powierzchni ziemi.
Bałam się. I to strasznie. Przystanęłam z nogi na nogę, wiercąc się
nieco nerwowo. Baekhyun chyba wyczuł mój strach, bo zaczął delikatnie
głaskać moją dłoń opuszkiem palca. I tak nie pomogło.
- Dwa i pół...
- Jongin, przestań się wydurniać - to było ostrzeżenie.
- No dobra... - miałam wrażenie, że ten świetnie się bawi.
Idiota. - TRZY!
Nie byłam na to
przygotowana! Zacisnęłam mocniej powieki, po czym poczułam, że stopy odrywają
mi się od ziemi. Czułam mocne uściski chłopaków na swoich dłoniach i modliłam
się w duchu, żeby mnie nie puścili. To było dziwne uczucie. Wydawało mi się, że
wszystko wokół mnie wiruje. Chłodny podmuch, coś jak zimne, niewidzialne ręce
chciały rozerwać nasze dłonie, ale trzymałam ich mocno. Bałam się, że wyląduję
gdzieś daleko, samotnie na jakimś pustkowiu. Co by wtedy było?
Szarpnęło. I to mocno. Dziwny ucisk w brzuchu. A potem
żołądek podjechał mi do gardła.
Cholera.
Upadłam na kolana, wciąż
nie puszczając dłoni Kai'a i Baekhyuna. W głowie okropnie mi się kręciło, bałam
się otworzyć oczy. Uchyliłam je jednak, gdy usłyszałam odgłos bosych stóp.
Byłam w ich mieszkaniu.
- To ty Kai-hyung?
- Hana, żyjesz? - zapytał Baekhyun przejęty.
Przełknęłam ślinę, po czym wymamrotałam:
- Chyba się porzygam...
Cichy chichot dobiegł do moich uszu. Nie był to Kai,
tylko...
- Tao, przynieś wody - rzucił brunet.
Czarnowłosy, szczupły chłopak, który pojawił się w
przedpokoju, skrzyżował ramiona, patrząc na starszego spode łba.
- Zapomniałeś magicznego słowa...
- Aish - westchnął ciężko. - Proszę?
Tao wygiął usta, ale zrobił to, o co poprosił. Minęła
zaledwie chwilka, a wrócił ze szklanką wody. Przykucnął przy mnie, przykładając
mi ją do ust. Pozwoliłam mu na to. Wypiłam wszystko łapczywie, wpatrując się w
niego znad szklanki. Nie odwracał wzroku - wręcz przeciwnie. Miałam wrażenie,
że piję i piję bez końca - choćby czas zatrzymał się w miejscu. A on?
Uśmiechał się. Mimo uśmiechu, nie mogłam nie dostrzec ciemnych worków pod jego
oczami. Co on robił po nocach?
- K-komawo - mruknęłam.
Od razu poczułam się
lepiej, ale wciąż czułam się dziwnie. Omiotłam szybkim wzrokiem
pomieszczenie, zdając sobie sprawę, że TO stało się naprawdę.
Teleportowałam się. Byłam na zewnątrz, a teraz w ich
mieszkaniu. Niesamowite!
Kai, zadowolony, że zrobił co trzeba, poszedł sobie. Tao
pomógł mi wstać.
- Coś się stało? - zapytał zaciekawiony, zerkając to na mnie
to na swojego przyjaciela.
- Hana postanowiła z nami porozmawiać - odparł
uradowany Baekhyun. - To chyba dobrze, prawda?
- Myślałem, że nie chcesz nas znać... - mruknął smutno, po
czym poczłapał do kuchni.
Zrobiło mi się głupio i poczułam się okropnie. Ale to była
dziwna sytuacja. Musieli mnie zrozumieć!
- Nie przejmuj się - pocieszył mnie. - Jest bardzo
wrażliwy...
Pokiwałam głową. Kątem oka dojrzałam Kai'a,
siedzącego w fotelu w salonie. Myślał nad czymś intensywnie
- zdradzała go drobna zmarszczka na czole i wzrok wbity w podłogę. Po
chwili jednak napotkał mój wzrok. Uśmiechnął się kącikiem ust, by
szybko zniknąć. Fotel został pusty.
Udałam się do salonu,
gdzie szatyn pozwolił mi się rozgościć, a sam podążył za młodszym kolegą.
Słyszałam ich przyciszone rozmowy, ale dałam sobie spokój z podsłuchiwaniem.
Nie chciałam, żeby uznali mnie za wścibską. Usiadłam w tym samym fotelu, w
którym jeszcze klika sekund temu siedział chłopak obdarzony mocą teleportacji.
Chyba nie będzie miał mi za złe, że zajmę jego miejsce? Było w nim całkiem
przytulnie. Czułam się jak w domu, w którym jednak nie czułam się zbyt dobrze.
Tu było inaczej.
Nie usiedziałam długo, po coś przykuło moją uwagę. Ciemna
komódka była zapełniona fotografiami w ramkach. Było ich dużo. Wstałam, by je
zobaczyć. Niemal od razu rozpoznałam ich wszystkich. Uśmiechnięci, niczym
bracia. Wyglądali w miarę normalnie. Nikt przy zdrowych zmysłach, nie
podejrzewałby, że nieco różnią się od zwykłego człowieka...
Zmarszczyłam brwi.
Musieli znać się już bardzo długo. Niektóre zdjęcia były stare,
jakby przeleżały w szafkach kilka lat, ale mogłam poznać też te
nowsze, które idealnie odzwierciedlały ich obecny wygląd. Olśniewali urodą.
Byli perfekcyjni...
Westchnęłam ciężko. Już miałam wrócić na swoje miejsce, ale
coś mnie zatrzymało. Wśród wielu ramek, była jedna inna. Szczególna i
wyjątkowa. Różniła się od pozostałych obramowaniem, które wręcz przyćmiewała
kolorystyką i zdobieniem te wszystkie, które stały dookoła niej. Aż się
zdziwiłam, że wcześniej jej nie dojrzałam.
Chwyciłam ją w dłonie, zdenerwowana. W sumie to nie
wiedziałam dlaczego. To tylko zdjęcie, tak? To była jedna ze starych
fotografii. Mimo to, kolor był tak intensywny, że gdyby nie szarawy papier
dookoła, nie stwierdziłabym tego faktu.
Na pierwszy rzut oka, wyglądało to jak portret rodzinny. Ale
to nie było to. Wiedziałam o tym dobrze, bo na zdjęciu była cała dwunastka i jakaś
dziewczyna. No właśnie. Ta dziewczyna. Tylko ona mi tu nie pasowała.
Przyjrzałam się dokładniej jej twarzy. Była całkiem podobna do mnie! Nagle
poczułam się, jakbym dostała w twarz...
Nie, to niemożliwe...
Ręce zaczęły mi drżeć, a serce niekontrolowanie bić. Kręcąc
głową niedowierzająco, przyjrzałam się fotografii jeszcze raz, gdy to się
stało.
Przeszył mnie ostry ból
w piersiach. Ramka wypadła mi z rąk, szkło popękało. Zgięłam się w pół, nie
mogąc zrozumieć przyczyny tego ataku. Starałam się oddychać powoli, ale moje
płuca jakby żyły własnym życiem. Czułam się jak w jakimś transie.
Rozmowy w kuchni ucichły, a zastąpiły je zupełnie inne głosy...
- No nie daj się prosić...
- Nie chcę...Po co to wszystko?
- Na pamiątkę.
- Po co? Powiedzieliście, że zawsze wszyscy będziemy
razem...
- I będziemy. Byliśmy, jesteśmy i będziemy... We are
one, pamiętasz?
- Obiecujesz?
- Obiecuję...
Ból ustał, głosy Tao i
Baekhyun'a wróciły. Wszystko trwało zaledwie sekundę. Nie mogłam się ruszyć.
Mój wzrok mimowolnie powędrował na zdjęcie elegancko ubranych chłopaków i
mnie...samą. Nie byłam szara, nijaka. Byłam jak oni. Piękna i urodziwa, w przydługiej sukni...
Nie miałam czasu na rozmyślania. Musiałam się ogarnąć.
- Co to było? - usłyszałam.
Gorączkowo rzuciłam się w kierunku rozbitego szkła, w tym
samym momencie, gdy otworzyły się frontowe drzwi. Głosy podenerwowanego
Baekhyuna zmieszały się z głosami pozostałych.
Jednak to, co przed chwilką usłyszałam, było niczym w
porównaniu ze strachem przed rozmową, jaka zaraz miała się odbyć.
Rozległy się kroki. Odwróciłam się i wstałam
szybko, trzymając za plecami rozbita ramkę.
- Hana?
Omo, to jest chyba najciekawsze opowiadanie jakie dane jest mi czytać. Wciąga, wciąga i ma akcję. Idealne. Naprawdę świetne. Ah! Aż chcę poznać dalsze losy Hany...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Laurą, to po prostu jest genialne ^^ Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i dużo weny życzę ^^
OdpowiedzUsuńNatrafiłam na twojego bloga przez przypadek i cieszę się z tego powodu. Opowiadanie różni się od innych i to bardzo. Podoba mi się to jak piszesz, czekam na więcej. Hwaiting!!!!
OdpowiedzUsuńPisz dalej ;D mam nadzieje ze następny rozdział już niedługo;D bo nie mogę się doczekać co dalej
OdpowiedzUsuńŚwietne to jest ^^ Już czekam na kolejne rozdziały, i życzę weny :3
OdpowiedzUsuńOmo lubię to opowiadanie :3 Z rozdziału na rozdział staje się coraz ciekawsze~ DUŻO WENY!
OdpowiedzUsuńN~
Jak zwykle po raz kolejny świetny odcinek^^ Piszesz naprawdę fajnie,aż miło się czyta i do tego to tak wciągaa :3
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje scenariusze! A gdy zobaczyłam, że prowadzisz innego bloga od razu tutaj zajrzałam i co? Twój ff mnie porwał! Bardzo lubię Twój styl pisania^^
OdpowiedzUsuńCieszę się z moim woj. jest taka utalentowana osoba^.-
Czekam z niecierpliwością na c.d.^^
Życzę weny!
Hwaiting~
Cieszę się, że podobają ci się oba moje blogi :*
UsuńPrzeczytałam dziś wszystkie rozdziały z zapartym tchem. Naprawdę nie wiem co powiedzieć (napisać?). Jestem w szoku. Kocham EXO oraz właśnie takie klimaty, które mijają się z rzeczywistością. Twoje opowiadanie jest niezwykłe, ma w sobie coś niepowtarzalnego, tajemniczego i cholernie wciągającego. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Dziękuję Ci, że piszesz. Nigdy jeszcze nie zetknęłam się z takim opowiadaniem (mam na myśli gatunek) o tematyce k-pop.
OdpowiedzUsuńPamiętam jak czytając Twoje scenariusze z równie wielkim podziwem zastanawiałam się jak wyglądałoby Twoje opowiadanie. Pamiętam, że nawet napisałam kiedyś taki komentarz. Masz wyjątkowy styl pisania. Nie chciałam zbytnio przesłodzić, ale inaczej nie mogę tego opisać.
W życiu nie spodziewałam się tak długiego komentarza xD Dziękuję :*
UsuńNie przesłodziłaś, nie martw się. Dzięki tobie cieszyłam się jak dziecko, gdy przeczytałam taki miły komentarz :*
oo jezu *.* wpadlam przypadkiem na twojego bloga a tu co taki zajebisty ! kiedy bedzie kolejna czesc bo sie oczekac nie moge?
OdpowiedzUsuńJuż jest ;)
Usuń