.

.
Opowiadanie jest mojego autorstwa, które powstało na podstawie strzępków moich snów z EXO ;)

środa, 1 maja 2013

Rozdział 4 - "Teleportujemy się"


Gdy razem z Baekhyun'em wyszłam z klatki schodowej, Kai już na nas czekał. Opierał się o poręcz, trzymając w dłoniach coś kolorowego. Słysząc otwierane drzwi, podniósł głowę.
- No nareszcie! - zawołał. - Czekam tu i czekam, a Was nie ma... - pożalił się.
- Nie narzekaj - skarcił go. - Widzę, że nie nudziłeś się zbytnio - zerknął na kostkę Rubika, którą trzymał. - Luhan nie będzie zadowolony, gdy się zorientuje.
Kai prychnął pod nosem.
- Nawet nie zauważy...
- Obyś miał rację.
Obserwowałam ich z lekkim uśmiechem. To było nawet zabawne. 
- Nie zauważy, mówię ci - mówił dalej.
- Wystarczy Jongin - uciął. - To nie czas na takie rozmowy. Mamy ważniejsze sprawy na głowie.

Słysząc słowo "ważne", spojrzałam na Baekhyun'a. Musiałam przyznać, że trochę się obawiałam tej rozmowy... Nie wiedziałam wszystkiego. Czy to, co podsłuchałam, było prawdą? Byłam ich Królową? Tyle pytań kłębiło się w mojej głowie i zero odpowiedzi...
Chłopak machnął ręką. Kilka ulicznych lamp zgasło. Wytrzeszczyłam oczy.
- Czy wszyscy macie takie...umiejętności? - zapytałam cicho, gdy ruszyliśmy. Wciąż nie puszczałam jego dłoni. Tak czułam się bezpieczniej.
Oboje zerknęli na mnie. Pokiwali głowami. Zrozumiałam, że nie za bardzo chcą teraz o tym mówić. Szliśmy w ciszy. Baekhyun rozglądał się i gasił najbliżej położone latarnie, a znudzony Kai, porwał jakąś gazetę z kosza na śmieci, idąc za nami zaczytany. Przyjaciel spojrzał na niego krzywo, ale nic nie powiedział. Ja pogrążyłam się w swoich myślach.
Czy ten cały Kris miał rację? Byłam w niebezpieczeństwie? Przypomniałam sobie spotkanie z tym typem. To wszystko miało jakiś związek z nimi i mną? Wypytywał mnie o nich i bredził, że nigdy TAM nie wrócą... Skąd pochodzą? Skąd JA pochodzę?
Jedno wiedziałam na pewno - człowiek, który mnie postrzelił był niebezpieczny, wiedział kim oni są i jakie moce posiadają. To chyba niedobrze? Naprawdę miałam powody do obaw...
W głowie ciągle miałam tę wizję. Nic nie rozumiałam. Może po prostu kiedyś znałam Baekhyun'a. Może mieszkaliśmy w tym samym bloku albo chodziliśmy razem do szkoły? Nie przypominałam sobie jednak czegoś takiego...
Wyrwałam się ze swoich myśli. Zatrzymaliśmy się gdzieś na uboczu, w jakimś ciemnym zaułku. Baekhyun w otwartej dłoni trzymał małą kulę świetlną, która iskrzyła się srebrzystym blaskiem. To było coś wspaniałego! Mimo tego, gdzieś tam w głębi serca poczułam strach. Wiedziałam jednak, że mnie nie skrzywdzą.
- To chyba dobre miejsce, co Kai? - zapytał Baekhyun.
Ten rozejrzał się znudzony, stwierdzając:
- Może być.
Zerkałam to na jednego, to na drugiego. Puściłam dłoń szatyna.
- Miejsce na co? - spojrzałam na nich zdezorientowana.
- Nie możemy wrócić w normalny sposób. Ktoś mógłby nas zobaczyć - wyjaśnił Baekhyun. - Poza tym...nikt nie wie, gdzie mieszkamy.
- Ukrywacie się? - byłam zaskoczona.
- Nie całkiem - odparł. - Tylko...nasze zdolności są czasem... - zamyślił się. - Uciążliwe. To mogłoby wzbudzić sensację, nie uważasz?
Pokiwałam głową, głowiąc się nad tym, co miał na myśli mówiąc "uciążliwe"? Nie zdążyłam niestety nad tym pomyśleć, bo usłyszałam Kai'a:
- Teleportujemy się.
Wytrzeszczyłam oczy. Nie spodobał mi się ten pomysł. Przeszedł mnie dziwny dreszcz.
- Aniyo! - zawołałam szybko. - N-nie będę się przeleterpotywać - język mi się plątał. - ...z-znaczy się...teleportować, ani nic z tych rzeczy!
Przypomniałam sobie, gdy na własne oczy widziałam to, co zrobił Kai w parku wieczorem. Był w jednym miejscu, a po pstryknięciu palcami, rozpłynął się w powietrzu jak chmura pyłu... Od razu przypomniałam sobie te wszystkie filmy sciene-fiction, w których ludzie potrafią się teleportować i robią różne dziwne rzeczy, których inni nie mogli wcześniej dokonać. A teraz miałam czegoś takiego doświadczyć? Teleportacja to super sprawa, ale...
- Nie zdążysz mrugnąć, a będziesz w innym miejscu - Baekhyun uśmiechnął się.
Pokręciłam gwałtownie głową. O nie...Nie dam się na to namówić. Coś takiego świetnie czytało się w książkach, czy oglądało w filmach, ale nie w prawdziwym życiu.
- Skąd ja wiedziałem, że tak będzie? - wymamrotał brunet, opierając się o ścianę.
Rzuciłam mu wściekłe spojrzenie.
- Nie chcę i koniec! - warknęłam.
- Hana, po prostu się zgódź. Nic ci się nie stanie, obiecujemy ci to - przekonywał mnie drugi.
Westchnęłam zmęczona.
- Czyli nie wyląduję gdzieś na końcu miasta? - spytałam sceptycznie.
- NIE! - powiedzieli jednocześnie.
- Arraso...
Spojrzałam zagubionym wzrokiem na Kai'a.
- Co mam robić? - zapytałam zdenerwowana. - Mam się jakoś specjalnie przygotować czy co?
Nic nie wiedziałam na temat tej całej teleportacji. Baekhyun znów chwycił mnie za rękę.
- Jak na pierwszy raz, to może ci się wydawać straszne, ale wcale takie nie jest. Przyzwyczaisz się.
- Radzę ci zamknąć oczy i wstrzymać oddech, jeśli nie chcesz, by resztki twojej kolacji ujrzały światło dzienne - zakpił Kai.
Zmrużyłam oczy niebezpiecznie, ale ten tylko uśmiechnął się wrednie. Naprawdę mnie irytował. I to od samego początku. Jeśli reszta była taka sama, to chyba podziękuję...
- A kto powiedział, że jadłam kolację?
- Tym lepiej dla ciebie...
- Proszę skończcie już - westchnął szatyn, przewracając oczami.
Poczułam się jak małe dziecko, które rodzic próbuje przyprowadzić do porządku. Zrobiło mi się głupio.
- Przepraszam... - mruknęłam.
Nic więcej nie mówiąc, Kai chwycił mnie za drugą rękę. Rzuciłam mu zirytowane spojrzenie, ale ten wcale się tym nie przejął.
- On mówił serio? - szepnęłam do Baekhyun'a szybciutko.
- Żartował tylko... - uśmiechnął się zakłopotany. Coś czułam, że nie powiedział mi całej prawdy. Chyba tylko chciał mnie uspokoić. Cóż...za chwilkę miałam okazję się przekonać. - Zamknij oczy - poradził.
Zrobiłam jak kazał. Czułam się naprawdę dziwnie. Gdyby ktoś nas teraz zobaczył, ujrzałby bardzo niecodzienny obrazek: dwóch chłopaków i dziewczyna trzymający się za ręce. I w dodatku z zamkniętymi oczami. Wyobraziłam sobie to. Musiałam zdusić w sobie ochotę, by nie parsknąć śmiechem.
- Coś nie tak? - zapytał Kai z ciekawością.
Ani...
- Oczy zamknięte? Nic nie widzisz? - dodał szatyn.
- Nic a nic.
Nie wiem czemu, ale poczułam, że się uśmiecha.
- Na trzy - rzekł Kai znudzonym głosem. - Raz...
Podejrzewałam, że dla niego to łatwizna, a przeze mnie się męczy i nie może się doczekać powrotu do domu. Dla niego to było coś normalnego - pstryk i cię nie ma, ale nie dla mnie.
- Dwa...
Chyba dostałam ataku paniki. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Poczułam się, jakbym zaraz nagle miała zniknąć z powierzchni ziemi. Bałam się. I to strasznie. Przystanęłam z nogi na nogę, wiercąc się nieco nerwowo. Baekhyun chyba wyczuł mój strach, bo zaczął delikatnie głaskać moją dłoń opuszkiem palca. I tak nie pomogło.
- Dwa i pół...
- Jongin, przestań się wydurniać - to było ostrzeżenie.
- No dobra... - miałam wrażenie, że ten świetnie się bawi. Idiota. - TRZY!
Nie byłam na to przygotowana! Zacisnęłam mocniej powieki, po czym poczułam, że stopy odrywają mi się od ziemi. Czułam mocne uściski chłopaków na swoich dłoniach i modliłam się w duchu, żeby mnie nie puścili. To było dziwne uczucie. Wydawało mi się, że wszystko wokół mnie wiruje. Chłodny podmuch, coś jak zimne, niewidzialne ręce chciały rozerwać nasze dłonie, ale trzymałam ich mocno. Bałam się, że wyląduję gdzieś daleko, samotnie na jakimś pustkowiu. Co by wtedy było?
Szarpnęło. I to mocno. Dziwny ucisk w brzuchu. A potem żołądek podjechał mi do gardła.
Cholera.
Upadłam na kolana, wciąż nie puszczając dłoni Kai'a i Baekhyuna. W głowie okropnie mi się kręciło, bałam się otworzyć oczy. Uchyliłam je jednak, gdy usłyszałam odgłos bosych stóp. Byłam w ich mieszkaniu.
- To ty Kai-hyung?
- Hana, żyjesz? - zapytał Baekhyun przejęty.
Przełknęłam ślinę, po czym wymamrotałam:
- Chyba się porzygam...
Cichy chichot dobiegł do moich uszu. Nie był to Kai, tylko...
- Tao, przynieś wody - rzucił brunet.
Czarnowłosy, szczupły chłopak, który pojawił się w przedpokoju, skrzyżował ramiona, patrząc na starszego spode łba.
- Zapomniałeś magicznego słowa...
Aish - westchnął ciężko. - Proszę?
Tao wygiął usta, ale zrobił to, o co poprosił. Minęła zaledwie chwilka, a wrócił ze szklanką wody. Przykucnął przy mnie, przykładając mi ją do ust. Pozwoliłam mu na to. Wypiłam wszystko łapczywie, wpatrując się w niego znad szklanki. Nie odwracał wzroku - wręcz przeciwnie. Miałam wrażenie, że piję i piję bez końca - choćby czas zatrzymał się w miejscu. A on? Uśmiechał się. Mimo uśmiechu, nie mogłam nie dostrzec ciemnych worków pod jego oczami. Co on robił po nocach?
K-komawo - mruknęłam.
Od razu poczułam się lepiej, ale wciąż czułam się dziwnie. Omiotłam szybkim wzrokiem pomieszczenie, zdając sobie sprawę, że TO stało się naprawdę. Teleportowałam się. Byłam na zewnątrz, a teraz w ich mieszkaniu. Niesamowite!
Kai, zadowolony, że zrobił co trzeba, poszedł sobie. Tao pomógł mi wstać.
- Coś się stało? - zapytał zaciekawiony, zerkając to na mnie to na swojego przyjaciela.
- Hana postanowiła z nami porozmawiać - odparł uradowany Baekhyun. - To chyba dobrze, prawda?
- Myślałem, że nie chcesz nas znać... - mruknął smutno, po czym poczłapał do kuchni.
Zrobiło mi się głupio i poczułam się okropnie. Ale to była dziwna sytuacja. Musieli mnie zrozumieć!
- Nie przejmuj się - pocieszył mnie. - Jest bardzo wrażliwy...
Pokiwałam głową. Kątem oka dojrzałam Kai'a, siedzącego w fotelu w salonie. Myślał nad czymś intensywnie - zdradzała go drobna zmarszczka na czole i wzrok wbity w podłogę. Po chwili jednak napotkał mój wzrok. Uśmiechnął się kącikiem ust, by szybko zniknąć. Fotel został pusty.
Udałam się do salonu, gdzie szatyn pozwolił mi się rozgościć, a sam podążył za młodszym kolegą. Słyszałam ich przyciszone rozmowy, ale dałam sobie spokój z podsłuchiwaniem. Nie chciałam, żeby uznali mnie za wścibską. Usiadłam w tym samym fotelu, w którym jeszcze klika sekund temu siedział chłopak obdarzony mocą teleportacji. Chyba nie będzie miał mi za złe, że  zajmę jego miejsce? Było w nim całkiem przytulnie. Czułam się jak w domu, w którym jednak nie czułam się zbyt dobrze. Tu było inaczej.
Nie usiedziałam długo, po coś przykuło moją uwagę. Ciemna komódka była zapełniona fotografiami w ramkach. Było ich dużo. Wstałam, by je zobaczyć. Niemal od razu rozpoznałam ich wszystkich. Uśmiechnięci, niczym bracia. Wyglądali w miarę normalnie. Nikt przy zdrowych zmysłach, nie podejrzewałby, że nieco różnią się od zwykłego człowieka...
Zmarszczyłam brwi. Musieli znać się już bardzo długo. Niektóre zdjęcia były stare, jakby przeleżały w szafkach kilka lat, ale mogłam poznać też te nowsze, które idealnie odzwierciedlały ich obecny wygląd. Olśniewali urodą. Byli perfekcyjni...
Westchnęłam ciężko. Już miałam wrócić na swoje miejsce, ale coś mnie zatrzymało. Wśród wielu ramek, była jedna inna. Szczególna i wyjątkowa. Różniła się od pozostałych obramowaniem, które wręcz przyćmiewała kolorystyką i zdobieniem te wszystkie, które stały dookoła niej. Aż się zdziwiłam, że wcześniej jej nie dojrzałam.
Chwyciłam ją w dłonie, zdenerwowana. W sumie to nie wiedziałam dlaczego. To tylko zdjęcie, tak? To była jedna ze starych fotografii. Mimo to, kolor był tak intensywny, że gdyby nie szarawy papier dookoła, nie stwierdziłabym tego faktu.
Na pierwszy rzut oka, wyglądało to jak portret rodzinny. Ale to nie było to. Wiedziałam o tym dobrze, bo na zdjęciu była cała dwunastka i jakaś dziewczyna. No właśnie. Ta dziewczyna. Tylko ona mi tu nie pasowała. Przyjrzałam się dokładniej jej twarzy. Była całkiem podobna do mnie! Nagle poczułam się, jakbym dostała w twarz...
Nie, to niemożliwe... 
Ręce zaczęły mi drżeć, a serce niekontrolowanie bić. Kręcąc głową niedowierzająco, przyjrzałam się fotografii jeszcze raz, gdy to się stało.
Przeszył mnie ostry ból w piersiach. Ramka wypadła mi z rąk, szkło popękało. Zgięłam się w pół, nie mogąc zrozumieć przyczyny tego ataku. Starałam się oddychać powoli, ale moje płuca jakby żyły własnym życiem. Czułam się jak w jakimś transie. Rozmowy w kuchni ucichły, a zastąpiły je zupełnie inne głosy...
- No nie daj się prosić...
- Nie chcę...Po co to wszystko?
- Na pamiątkę.
- Po co? Powiedzieliście, że zawsze wszyscy będziemy razem...
- I będziemy. Byliśmy, jesteśmy i będziemy... We are one, pamiętasz?
- Obiecujesz?
- Obiecuję...
Ból ustał, głosy Tao i Baekhyun'a wróciły. Wszystko trwało zaledwie sekundę. Nie mogłam się ruszyć. Mój wzrok mimowolnie powędrował na zdjęcie elegancko ubranych chłopaków i mnie...samą. Nie byłam szara, nijaka. Byłam jak oni. Piękna i urodziwa, w przydługiej sukni...
Nie miałam czasu na rozmyślania. Musiałam się ogarnąć.
- Co to było? - usłyszałam.
Gorączkowo rzuciłam się w kierunku rozbitego szkła, w tym samym momencie, gdy otworzyły się frontowe drzwi. Głosy podenerwowanego Baekhyuna zmieszały się z głosami pozostałych.
Jednak to, co przed chwilką usłyszałam, było niczym w porównaniu ze strachem przed rozmową, jaka zaraz miała się odbyć. 
Rozległy się kroki. Odwróciłam się i wstałam szybko, trzymając za plecami rozbita ramkę. 
- Hana?

13 komentarzy:

  1. Omo, to jest chyba najciekawsze opowiadanie jakie dane jest mi czytać. Wciąga, wciąga i ma akcję. Idealne. Naprawdę świetne. Ah! Aż chcę poznać dalsze losy Hany...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Laurą, to po prostu jest genialne ^^ Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i dużo weny życzę ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Natrafiłam na twojego bloga przez przypadek i cieszę się z tego powodu. Opowiadanie różni się od innych i to bardzo. Podoba mi się to jak piszesz, czekam na więcej. Hwaiting!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisz dalej ;D mam nadzieje ze następny rozdział już niedługo;D bo nie mogę się doczekać co dalej

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne to jest ^^ Już czekam na kolejne rozdziały, i życzę weny :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Omo lubię to opowiadanie :3 Z rozdziału na rozdział staje się coraz ciekawsze~ DUŻO WENY!
    N~

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zwykle po raz kolejny świetny odcinek^^ Piszesz naprawdę fajnie,aż miło się czyta i do tego to tak wciągaa :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam Twoje scenariusze! A gdy zobaczyłam, że prowadzisz innego bloga od razu tutaj zajrzałam i co? Twój ff mnie porwał! Bardzo lubię Twój styl pisania^^
    Cieszę się z moim woj. jest taka utalentowana osoba^.-
    Czekam z niecierpliwością na c.d.^^
    Życzę weny!
    Hwaiting~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podobają ci się oba moje blogi :*

      Usuń
  9. Przeczytałam dziś wszystkie rozdziały z zapartym tchem. Naprawdę nie wiem co powiedzieć (napisać?). Jestem w szoku. Kocham EXO oraz właśnie takie klimaty, które mijają się z rzeczywistością. Twoje opowiadanie jest niezwykłe, ma w sobie coś niepowtarzalnego, tajemniczego i cholernie wciągającego. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Dziękuję Ci, że piszesz. Nigdy jeszcze nie zetknęłam się z takim opowiadaniem (mam na myśli gatunek) o tematyce k-pop.

    Pamiętam jak czytając Twoje scenariusze z równie wielkim podziwem zastanawiałam się jak wyglądałoby Twoje opowiadanie. Pamiętam, że nawet napisałam kiedyś taki komentarz. Masz wyjątkowy styl pisania. Nie chciałam zbytnio przesłodzić, ale inaczej nie mogę tego opisać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W życiu nie spodziewałam się tak długiego komentarza xD Dziękuję :*
      Nie przesłodziłaś, nie martw się. Dzięki tobie cieszyłam się jak dziecko, gdy przeczytałam taki miły komentarz :*

      Usuń
  10. oo jezu *.* wpadlam przypadkiem na twojego bloga a tu co taki zajebisty ! kiedy bedzie kolejna czesc bo sie oczekac nie moge?

    OdpowiedzUsuń