.

.
Opowiadanie jest mojego autorstwa, które powstało na podstawie strzępków moich snów z EXO ;)

sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 3 - "Szukacie kogoś innego"


Zastygłam w szoku. W sumie, to nie wiedziałam dlaczego. Przecież to wszystko kompletnie nie miało sensu! Jaka królowa, co to w ogóle miało być? Ta sytuacja zaczynała mnie coraz bardziej przerażać. Oni naprawdę byli jacyś nienormalni! Ale uratowali mi życie... Nic z tego nie rozumiałam.
 Z szybko bijącym sercem, zerknęłam w kierunku chłopaków. Rozległy się śmiechy.
- Z czego się śmiejecie? - warknął zły Kai. - Odnalazłem królową, a Was to śmieszy?
Czarnowłosy chłopak, z wyglądu przypominający pandę, zachichotał cicho. Był naprawdę słodki.
- Tak się składa, że to my ją znaleźliśmy - odparł, jednak po chwili dodał: - A właściwie to Kris...
- Chincha?! - zawołał zaskoczony. - Jak?! Kiedy?! - zasypał ich gradem pytań.
- Kai...
- Gdzie ona jest?!
- Uspokój się! - syknął Suho, trzepiąc go w głowę. - Usłyszy cię.
- Usłyszy? - zapytał zbity z tropu, nie przejmując się tym, co zrobił jego starszy kolega.

Ktoś odchrząknął i wskazał głową drzwi, w których teraz było widać mnie samą. Wszyscy zamarli zaskoczeni, a chłopak o imieniu Kai, otworzył usta. Ja również. To on wpadł na mnie wczoraj...
Niewiele myśląc, zatrzasnęłam drzwi z hukiem, opierając się o nie. Tysiące myśli przeleciało mi przez głowę, niekoniecznie tych dobrych.
Eotteoke? - szepnęłam do siebie.
Słysząc kroki i głosy tuż za mną, odruchowo przekręciłam kluczyk w drzwiach. Mój wzrok mimowolnie powędrował w kierunku okna. Aż taka zdesperowana chyba nie byłam. Prawda?
- Hana? - to był Luhan. - Proszę, otwórz.
Siedziałam pod drzwiami niewzruszona. Jak długo? Sama nie wiem. Może kilka godzin? Wiedziałam tylko, że okropnie zdrętwiałam. Wsłuchiwałam się w ćwierkanie ptaków za oknem jak i rozmowy z tamtej "strony".
- Wspaniale to rozegrałeś Kai...
- To była ironia?
- Gdybyś się przymknął, inaczej by to wszystko wyglądało.
- Przepraszam bardzo, ale to wy się tak wydzieraliście...
Świst, a potem zapach czegoś spalonego.
- Uważaj trochę, co?! Prawie mnie oparzyłeś!
- Ups...
- Przestańcie. To NASZA wina.
Cisza.
- Powinniśmy jej od razu powiedzieć.
- Nie.
- Kris, ona powinna wiedzieć.
Hyung, ona nic nie pamięta...To nie ma sensu.
- Ona potrzebuje czasu. Pamiętacie jak było z nami?
- Tao ma rację.
Cisza, a potem ciemność.
Przysnęłam na siedząco. Obudził mnie dopiero ból w ramieniu. Za oknem dojrzałam zachodzące powoli słońce. Co powinnam zrobić? Sytuacja, w której się znajdowałam była dziwnie skomplikowana. A skoro taka była, to powinno się ją chyba wyjaśnić? Jeśli okaże się, że to zwyczajna pomyłka, to wrócę do domu i po kłopocie. Podniesiona na duchu, wstałam z podłogi i opuściłam pokój.
W mieszkaniu było cicho. Chyba nikogo nie było. Ucieszyłam się, bo mogłam odwlec całą rozmowę, która i tak jest bez sensu i wrócić do domu. Nie musiałam zerkać do wszystkich pokoi, żeby wiedzieć, że to naprawdę ogromne mieszkanie. Było w nim naprawdę wiele pokoi. W sam raz, by pomieścić dwanaście osób. Przeszłam na paluszkach po przedpokoju, między kuchnią, a salonem, dostrzegając w tym drugim moją torbę. Zabrałam ją, po czym już miałam wyjść, gdy usłyszałam odgłos stawianej filiżanki na talerzyk. Ten dźwięk był na tyle mocny, choć cichy, że mimowolnie podskoczyłam.
- Uciekasz?
Nie widziałam, kto to, ale wiedziałam, że głos dochodzi z kuchni, a te pytanie na pewno było skierowane do mnie. Poszłam w tamtą stronę.
Przy stole siedział wysoki blondyn. Wyglądało na to, że został w domu sam. Spoglądał na mnie intensywnie, ze skrzyżowanymi ramionami.
- Nie sądzę, by próba wrócenia do siebie, jest uciekaniem - odparłam spokojnie. - Dziękuję za pomoc - skłoniłam się lekko.
Zauważyłam błysk w jego oczach, gdy podniosłam głowę. Uśmiechnął się kącikiem ust.
- Nic się nie zmieniłaś.
- S-słucham?!
Miałam wielką ochotę zetrzeć mu ten uśmieszek z twarzy. Zwyczajnie sobie ze mnie kpił!
- Nie chcesz niczyjej pomocy, wolisz radzić sobie sama...
- Nie znasz mnie! - zdenerwowałam się, po czym pogroziłam mu palcem. - Nic o mnie nie wiecie!
- Nie zastanawiałaś się nigdy, dlaczego masz dziury w pamięci? - zapytał.
Nastała cisza. Oddychałam szybko, całkowicie wytrącona z równowagi. Skąd to wiedział? Myślałam, że po prostu stąd odejdę, całkowicie przekonana, że wczorajszy dzień był tylko głupim wymysłem mojej wyobraźni, ale teraz... Sama już nie wiedziałam. Miałam mętlik w głowie.
Odwróciłam się na pięcie gwałtownie, wypadając z kuchni, ale zatrzymał mnie tuż przy wyjściu.
Chwycił mnie za ramię.
- Jeśli stąd wyjdziesz, możesz być w niebezpieczeństwie - szepnął.
Zaszokowały mnie jego słowa. Próbowałam coś powiedzieć, ale nie wiedziałam, co... Po dłuższej chwili, delikatnie wyszarpnęłam się z jego uścisku.
- Szukacie kogoś innego, nie mnie - burknęłam. Dajcie mi spokój - dodałam, po czym wyszłam, trzaskając drzwiami.
Moje szare życie, zdawało się wrócić do normalności. No prawie. Miałam wrażenie, że od tego dziwnego zdarzenia, wokół mnie działy się coraz bardziej niezwykłe rzeczy. Naprawdę. Gdy zmęczona po pracy, zostawiłam włączoną lampę nocną, o dziwo rano była wyłączona. Gdy zabrakło mi prądu i żaden z sąsiadów go nie miał, ja jakimś magicznym cudem go miałam. Gdy cały dzień szukałam jakiejś rzeczy, nazajutrz leżała na stole, jakby nigdy się nie zgubiła. Zaczynałam sądzić, że naprawdę zwariowałam, do czasu, aż odkryłam przyczynę tego wszystkiego.
Zwolniłam kroku, idąc przez park. Był już prawie zmierzch, jednak nie bałam się. Zmrużyłam oczy, widząc poruszający się krzak, obok ławki. Przeszłam tamtędy, jak gdyby nigdy nic, by po chwili wrócić w to miejsce i uderzyć krzak torbą z zakupami. Krzaczek zawył z bólu.
- Zwariowałaś?!
Zagotowało się we mnie ze złości. Od kliku dni czułam się obserwowana. I bardzo podejrzliwa...
- Śledzicie mnie?! - zawołałam zirytowana. - Co to ma być? Nie życzę sobie! Odczepcie się ode mnie! - krzyczałam coraz głośniej.
Z tej zieleniny wyłonił się Kai. Trzymał się za obolałą głowę, patrząc na mnie spode łba.
- Kto powiedział...że cię śledzę? - zapytał cicho.
- Przecież widzę! - tupnęłam nogą, niczym mała dziewczynka. Wygrzebałam coś z torebki, prawie rzucając w nim jego pierścieniem. Kompletnie o nim zapomniałam, ale teraz, widząc jednego z nich po tygodniu czasu, wszystkie wspomnienia do mnie wróciły.
- To chyba twój - rzuciłam, po czym zostawiając go, puściłam się biegiem w stronę swojego mieszkania. 
Na zakręcie, spojrzałam jeszcze do tyłu. Chłopak pstryknął palcami i rozpłynął się w powietrzu. Wytrzeszczyłam oczy.
Wtedy właśnie zrozumiałam, że świat w jakim żyję, był zupełnie inny. Takie rzeczy nie mogli robić normalni ludzie...
- Oj, przepraszam... - wpadłam na grubego mężczyznę w garniturze.
- To ja przepraszam - przeprosiłam, kłaniając się.
Gdy spojrzałam mu w twarz, zmroziło mnie. To było on. To był facet, który mnie postrzelił, bo nie chciałam mu powiedzieć, gdzie oni są... Przestraszyłam się. Pewnie myślał, że nie żyję...
Zerknął na mnie, jakby próbował sobie coś przypomnieć, a ja? Rzuciłam się do ucieczki. Gdy byłam już na tyle daleko, usłyszałam jego wrzaski. Nie zatrzymałam się jednak.
Zdyszana i zmęczona wpadłam do mieszkania, przekręcając drzwi na wszystkie zamki. Oparłam się o nie, po czym zjechałam w dół, przyciągając kolana do siebie. Byłam przerażona.
- W co ja się wpakowałam? - zapytałam samą siebie.
Usłyszałam kroki. Najgorsze jednak było to, że nie zapaliłam światła, a ten okropny dźwięk sparaliżował mnie na tyle, że nie mogłam dźwignąć się na nogi. Mogłam tylko wpatrywać się w ciemność przed sobą. Sekundę później dojrzałam zarys czyjejś sylwetki. Pisnęłam przerażona.
Wtem ktoś włączył lampę.
- Czy teraz zechcesz nas wysłuchać? - zapytał drobnej budowy szatyn.
Przyjrzałam się mu, milcząc. Wiedziałam, że to jeden z tamtych - poznałam go po dziwnej nie to gwieździe, nie słońcu "bransoletki", która oplatała jego dłoń. Na palcu miał zresztą to samo...
Wciąż na niego patrzyłam, nie wiedząc czy się zgodzić. Naprawdę mieli wyczucie czasu... Ledwo o nich zapomniałam, a teraz znów się zaczęło. Zauważył to, więc dodał:
- Nie zrobimy ci krzywdy.
- Wiem - ucięłam mu. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Poczułam, że mogę mu zaufać, ale wciąż byłam ostrożna.
Chłopak odwzajemnił uśmiech, po czym nieco ostrożnie, nachylił się nade mną, oferując mi swoją dłoń. Tym razem pochwyciłam ją bez żadnego ale. Podciągnął mnie w górę.
- To...co teraz? - zapytałam cicho.
- Teraz? Musimy ci wszystko wyjaśnić - odparł, po czym dodał: - Tylko to, że nic nie pamiętasz, trochę wszystko nam utrudnia... - podrapał się po głowie zakłopotany.
Poprawiłam torbę na ramieniu, spoglądając na niego. Coś w tym wszystkim było... W zasadzie to niewiele miałam wspomnień. Tak jakbym żyła teraźniejszością.
- Jak tu wszedłeś? - zapytałam zaciekawiona, ale i z nutką podejrzliwości.
Już miał odpowiedzieć, gdy coś, jakby mały kamyczek, uderzył w moje okno. Spojrzałam w tamtą stronę ze strachem w oczach.
- To Kai - uspokoił mnie. - Niecierpliwi się.
Zgrzytnęłam zębami, niezadowolona, że tak mnie straszy. Dość mnie już dzisiaj zirytował.
- Idziemy? - zapytał.
Nie czekając na moją odpowiedź, chwycił mnie za dłoń. Drgnęłam lekko. Nie z powodu jego dotyku, ale obrazków, które nagle przeleciały mi przed oczami. Jego roześmiana twarz, snop światła... i ja.
To był tylko ułamek sekundy, może dwie, ale kilka strzępków mignęło mi w błyskawicznym tempie. Wszystko było takie żywe, takie prawdziwe... Dopiero po chwili dotarło do mnie, że stoję w miejscu. I w swoim mieszkaniu, a nie tam... Gdziekolwiek to było.
- Coś nie tak? - na jego twarzy malowała się troska. Wydawałoby się, że dla niego trzymanie mnie za rękę było całkowicie normalne.
Ani - pokręciłam głową szybko. - Komawo... - urwałam, bo nie znałam jego imienia.
- Baekhyun - uśmiechnął się tak delikatnie, że na moment zaparło mi dech. Uśmiechnęłam się nieśmiało, po czym razem z nim, wyszłam w ciemną noc.

6 komentarzy:

  1. Wow~ *^* Czekałam na nowy rozdział :3
    Cudowny~! Mam nadzieję, że dodasz kolejny niedługo ^^ Bo strasznie mi się to opowiadanie podoba :D

    Pozdrawiam i Weny Życzę~!

    OdpowiedzUsuń
  2. OŁ MAJ GAT ! I co dalej . ? Boże strasznie mi się podoba . Czekam na dalszą część ; D

    Pozdrawiam i Życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu, jakie to piękne *-* Masz naprawdę wielki talent. Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. dziękuję za nowy rozdział, naprawdę wciągające, nie mogę się doczekać dalszej części ^^ weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawie się zaczyna^^Na tego bloga trafiłam dzięki twojemu drugiemu o K-pop'owych scenariuszach,które wszystkie przeczytałam(muszę tam też zostawić jakiś ślad xD)Wracając...będe starała się czekać cierpliwie na kolejny rozdział bo strasznie mnie to wciągnęło i zaciekawiło.Pozdrawiam:*
    http://in-love-dreams.blogspot.com/ <-chętnie zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Strasznie mi się podoba ! :3
    Genialny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń