Kolana się pode mną
ugięły. Lay ruszył ku mnie. Przykucnęłam szybko, chwytając się z głowę. Szum w uszach i szybko bijące serce, były
oznaką, że byłam bliska omdlenia. Eotteoke?
- Jak to go nie ma?!
To znaczy, że to co widziałam, to prawda? Widziałam...przyszłość?
Wokół siebie słyszałam coraz więcej głosów - już chyba nikt
nie spał. Wszyscy zostali postawieni na nogi w stan najwyższej gotowości.
- Hana, co widziałaś? - zapytał Lay. Kucnął przy mnie, by
spojrzeć mi w oczy.
Wiedziałam, że również się przejmuje, ale starał się być
spokojny. I za to mu byłam wdzięczna.
Opuściłam dłonie, zerkając na niego przerażona.
- Kris...on leciał i ch-chyba szukał czegoś, nie wiem - nie
mogłam kontrolować swojego głosu, który drżał - Potem s-spadł i...i...
- I co dalej? - spytał D.O, który pojawił się znikąd.
- Uderzył w coś - wykrztusiłam, po czym dotknęłam swojej
skroni, pokazując jak ściekała mu po niej krew. Zrozumieli.
- A może ktoś go...
- Przestań Sehun! - zawołał Xiumin. - To mógł
być wypadek!
- Nie wydaje ci się, że ostatnio za dużo tych wypadków, hyung?
- Może wyszedł po prostu na spacer? - palnął ktoś.
- O drugiej w nocy?
- A co, nie wolno?
- Spokój! - Suho próbował nas wszystkich uspokoić. - A
pomyślał ktoś, żeby do niego zadzwonić?
Tao zerwał się
z miejsca, biegnąc do pokoju. Nikt nie wiedział, co robić. Czekaliśmy w ciszy,
mając nadzieję, że faktycznie Kris wyszedł tylko zaczerpnąć świeżego powietrza
i zaraz wróci. Ale tak nie było. Tao wrócił, kręcąc głową.
- Nie odbiera.
Było tylko jedno wyjście.
- Hana, widziałaś to miejsce? - kilka osób zapytało mnie
jednocześnie.
Przygryzłam wargę, próbując się skoncentrować. To nie było
łatwe. Tak bardzo się przejęłam losem Krisa, że przed oczami widziałam tylko
jedno: leżącego go bez życia.
- Nie wiem... - wymamrotałam, łapiąc się za głowę.
- Skup się - poprosił Luhan. - Na pewno jeszcze coś
pamiętasz - dotknął mojego ramienia, chcąc dodać mi otuchy.
- Przypomnij sobie, to ważne! Jeśli to prawda, to nie mamy
czasu do stracenia!
- Tao, nie krzycz na nią! - Chanyeol zainterweniował. - Nie
widzisz w jakim ona jest stanie?! Pabo...
Zaczęłam odtwarzać w
głowie ten straszny sen raz, drugi, trzeci. Musiałam wyłączyć się na moment,
choć czułam, że całe EXO na mnie patrzy. Skup się Hana. Ale to trudne!
Widziałam tylko miasto, nic więcej. A Seul jest duży, to jak
szukanie igły w stogu siana!
Ale spróbuj! Dobra, spróbuję...
Lecący Kris, chłodny wzrok, jakieś stare magazyny, upadek. To
jest to!
Podniosłam głowę, spoglądając na nich
z rozszerzonymi oczami.
- Magazyny.
- Jakie magazyny? - Baekhyun był zdezorientowany. Zresztą
nie tylko on.
- To były jakieś magazyny...Obok była jakaś fabryka, tak
sądzę - wyjaśniłam szybko.
- Jesteś pewna?
- TAK!
- Arasso, musimy go znaleźć - powiedział do
wszystkich. - A ty Hana, zostań tutaj - polecił.
Pokiwałam tylko głową, spuszczając wzrok. I tak nie miałam zamiaru
nigdzie się ruszać. Bałam się. Tak strasznie się bałam. A co jeśli Kris umrze?
Nie są z tej planety, to znaczy...Nie JESTEŚMY. Jak to by wpłynęło na EXO, na
mnie? Miałam mętlik w głowie.
W dodatku to ramię...bolało mnie teraz tak, jakby ktoś przyłożył
mi do niego rozgrzany pręt. Próbowałam rozmasować to miejsce, ale
bez efektu. To chyba przez te sny...
Rozejrzałam się dookoła. Spojrzałam na każdego z nich, ale
mój wzrok zatrzymał się na jednym - na Lay'u. Wyglądał na zagubionego
i rozdartego. Chyba wyczuł, że na niego patrzę, bo zerknął na mnie.
- Coś nie tak? - zapytałam.
Nie zdążył mi odpowiedzieć, bo Kai się wtrącił:
- Lay? Idziesz czy zostajesz?
Chłopak nie odpowiedział. Nie rozumiałam, o co chodzi.
- Hana mnie potrzebuje...
I wszystko jasne jak słońce.
- Lay! - zawołałam, bo reszta chłopaków biegała w tę i
z powrotem, naciągając na siebie przypadkowe ubrania.
- Tak?
- Idź. Kris cię bardziej potrzebuje niż ja - odparłam ze
słabym uśmiechem.
Dobrze wiedział o czym mówię. Jego moc mogła pomóc, a nawet
uratować życie. Poza tym, nie wiadomo w jakim stanie jest Kris. Muszą się
pośpieszyć, już mogła minąć godzina, odkąd to wszystko zobaczyłam!
A ja? Poradzę sobie. Trochę poboli i przestanie. Oby.
Lay uśmiechnął się. I znów te urocze dołeczki.
Ciekawe czy o tym wiedział?
- Jak wrócę, pomogę ci - obiecał. - Tao,
Sehun-ah...zaopiekujcie się nią - dodał, po czym chwycił za rękę Kai'a i
Luhana. Znikli.
Czemu po prostu nie teleportują się razem i go nie poszukają?
Byłoby szybciej...
A może nie mogą? Ale istnieje chyba jakaś teleportacja
łączna czy coś? Nie wiem, nie znam się na tym...
Pozostali również wyszli w pośpiechu. Nagle
zrobiło się cicho i jakoś tak smutno. Ale nie byłam sama. Dwaj maknae spoglądali
to na siebie, to na mnie. Było im ciężko - w końcu tu chodziło o ich
przyjaciela. A teraz jeszcze mieli się zająć mną. Ech...tylko im
zawracam głowę. Znowu.
***
Leżałam na miękkiej
kanapie, co chwilkę nerwowo zerkając na zegarek. Minęło pół godziny. Okropne
i długie pół godziny, a my nadal nic nie wiedzieliśmy! Zaczynało mnie to
denerwować. Ileż można czekać? Strasznie chciało mi się spać, ale wiedziałam,
że nie zasnę. Nie teraz, gdy czekaliśmy na informację, co z Krisem.
Tao zasnął na siedząco
na końcu kanapy, a Sehun zniknął w łazience. Ziewnęłam. Tak bardzo chciało mi
się spać, ale...nie mogłam. Po pierwsze, musiałam mieć pewność, że
EXO odnajdą Krisa całego i zdrowego, a po drugie...byłam pełna obaw,
że, gdy zasnę, znów zobaczę coś, co okaże się przyszłością. Nie chciałabym
zobaczyć drugi raz, gdy ktoś ulega wypadkowi, to przerażające! Dlatego nie
mogłam zasnąć. Nie zasypiaj. Ale tak bardzo bolą mnie oczy... Już
nawet ramię mnie nie bolało, zmęczenie było zbyt duże. A gdyby tak na sekundkę
się zdrzemnąć? Nie. Skoro Tao może, to ja też... Oczy otwarte!
Nie śpimy!
- Noona, śpisz? - czyjś głos wyrwał mnie z moich
myśli. To był Sehun.
- Ani - szepnęłam, spoglądając na niego. W
salonie paliła się jedynie mała lampka, przez co w pomieszczeniu nie było zbyt
jasno, ale mimo to, zauważyłam, że coś jest nie tak? - Mwoh?
Chłopak nachylił się nade mną, ostrożnie dotykając mojego
czoła. Co on robi? Po chwili odsunął się, zaalarmowany.
- Noona, jesteś rozpalona! - stwierdził. - Chyba
masz gorączkę!
- Oh, ch-chincha? - wyjąkałam słabo.
Dotknęłam swojej szyi, która była bardzo gorąca. Może miał
rację? Chyba za bardzo się tym wszystkim przejęłam.
- Zaraz wracam - i już go nie było.
Starałam się za wszelką cenę nie zasnąć. Spojrzałam na Tao,
który smacznie spał. Spanie na siedząco nie było zbyt wygodne, rano będzie
cierpiał z tego powodu... Próbowałam go delikatnie kopnąć, ale...
BRZDĘK!
Aż podskoczyłam, wystraszona. CO ON ROBIŁ W TEJ
KUCHNI?!
- Nic mi nie jest!
Zdusiłam w sobie śmiech. Jednak nie było mi już do śmiechu,
gdy maknae wrócił, trzymając w
dłoniach coś podejrzanego. Podniosłam się na łokciach i zmrużyłam
oczy, by lepiej widzieć. Po co mu ta miska?
Sehun przysiadł, przyciągając sobie krzesełko koło sofy.
- Co ty robisz? - zapytałam zaniepokojona.
- Niestety, nie posiadam mocy leczniczej Lay-hyunga,
więc praktycznie nie mamy domowej apteczki, mianhe -
uśmiechnął się leciutko.
Patrzyłam to na niego, to na haftowaną chusteczkę, która
moczył w wodzie.
- Nie musisz tego robić - powiedziałam cicho.
- Ale chcę - wykręcił ją, po czym spojrzał na mnie. - Połóż
się noona.
- Nie.
- Proszę? - zrobił słodkie oczy. Ech, wygrałeś.
Opadłam bez słowa na poduszkę, rzucając mu spojrzenia pełne
wyrzutów.
- Taktujecie mnie jak dziecko... - poskarżyłam się,
wbijając wzrok w obicie kanapy.
- To nieprawda - pokręcił głową. - Po prostu...martwimy się
o ciebie.
- Nie potrzebuję niańki, jestem dorosła!
- Jesteś naszą...Królową - szepnął tak cicho, że ledwo go usłyszałam.
Nastała cisza. Wiele myśli przeleciało mi przez głowę. A
więc to o to chodziło? Te wszystkie opiekuńcze gesty z ich strony,
zachowania...to dlatego, że byłam dla nich kimś ważnym, robili to wszystko? Coś
zakuło mnie w sercu. A już myślałam, że...
- A więc to tak? - spojrzałam na Sehuna. - Po to to
wszystko, bo jestem "tylko" Królową, tak? - czy to była ironia w moim
głosie?
Chłopak zamrugał zaskoczony. Chyba zrozumiał aluzję.
- Naprawdę uważasz, że jesteś dla nas "tylko"
Królową?
Zamilkłam, kompletnie zbita z tropu. Nie spodziewałam się
takiej odpowiedzi z jego ust... Co miał na myśli?
Widząc, że udało mu się mnie uciszyć, przyłożył mi wilgotną
chusteczkę do czoła. To było...to był całkiem miły i przyjazny gest z jego
strony. Gdzieś tam w środku, moje serce podskakiwało radośnie. Potrzebowałam
tego - świadomości, że ktoś się mną przejmuje i mu na mnie zależy.
- Wae? - ciekawski głos znów sprowadził mnie na
ziemię. - Czemu się tak uśmiechasz?
Uśmiechałam się? Naprawdę? Szybko
przybrałam najbardziej obojętny wyraz twarzy, na jaki było mnie stać.
- Zastanawiałam się, co miałeś na myśli.
Zaskoczyłam go. Chyba się nie spodziewał, że zapytam o to
tak szybko. Zamoczył chusteczkę ponownie w zimnej wodzie, po czym zerknął na
mnie.
- Odzyskaj wspomnienia, a wtedy zrozumiesz - wesoły uśmiech
zagościł na jego wargach.
- Chcę teraz...
- Teraz masz spać noona - i znów zimny
okład.
- Nie rozkazuj mi...to ja tu jestem Królową - mruknęłam
sennie.
- Majaczysz noona! - zaśmiał się cicho, zerkając
w bok, czy przypadkiem Tao się nie obudził, jednak ten spał jak zabity.
- Aniyo...sam tak powiedziałeś...że jestem
Królową... - powieki robiły się ciężkie, a twarz Sehuna zaczęła
się rozmazywać. - Więc zakazuję tobie...wam...i wszystkim...nie ważcie się
ruszać mnie z tej kanapy...
Głuchy chichot dotarł do moich uszu.
- Arasso! A teraz śpij noona...
Słuchając jego kojącego głosu, odpłynęłam.
***
Nazajutrz, gdy się
obudziłam, wciąż byłam w mieszkaniu EXO. I to w dodatku nadal w salonie.
Haha, posłuchali mnie!
Byłam sama. Miska, którą Sehun przyniósł w nocy, stała na
stole, a w kominku wesoło trzaskał ogień - ktoś musiał go rozpalić, tuż po moim
zaśnięciu.
Było mi ciepło. Ściągnęłam z siebie koc, którym
byłam przykryta. Czułam się lepiej. Czy to sprawka Lay'a? Byłam ciekawa
czy reszta już wróciła, nawet nikt mnie nie obudził...
Zauważyłam, że kuchenne
drzwi są zamknięte. Nie musiałam nawet wstawać z kanapy - słyszałam, jak
rozmawiali o Krisie i o tym, że chętnie sobie z nim pogadają
"dłużej", gdy się obudzi. Ich tony głosów wskazywały, że są
podenerwowani.
Niewiele myśląc, zerwałam się z sofy. W którym pokoju mógł
być?
Starając się nie narobić żadnego hałasu, zaczęłam
uchylać drzwi, sprawdzając, czy aby nie zobaczę tam Krisa. Nie musiałam długo
szukać.
Ostrożnie zamknęłam
za sobą drzwi, patrząc na jego śpiąca sylwetkę. Wyglądał o wiele
spokojniej i niewinnej, gdy tak leżał. Mógłby się częściej uśmiechać, zamiast
rzucając chłodne spojrzenia. W ogóle sprawiał wrażenie, że trzyma innych na
dystans...
Wiedziałam, że dzięki swojemu przyjacielowi, nie
musi leżeć w bandażach czy plastrach albo i w szpitalu. Wyglądał
całkiem zdrowo, za wyjątkiem miejsca, gdzie się uderzył - dojrzałam malutki
ślad na skroni z której jednak nie ciekła już krew. Najwyraźniej moc
Lay'a nie likwidowała tak szybko blizn i zadrapań.
Nie śmiałam podejść bliżej, w obawie, że się obudzi, więc
upewniwszy się, że jest cały i zdrowy, chwyciłam za klamkę, gdy to się stało.
- Znów uciekasz.
Powstrzymałam się od pisku - potwornie się wystraszyłam!
Odwróciłam się w jego stronę.
Kris już nie spał. Patrzył na mnie z nieodgadnionym wyrazem
twarzy. Był zły?
- Co mnie zdradziło?
Hana, ironia nie jest dla ciebie. Owszem jest.
- Nie wchodzisz do pokoi wystarczająco cicho - uśmiechnął
się kącikiem ust.
- Mylisz się - mruknęłam.
Nic więcej nie mówiąc, ponownie chwyciłam za klamkę, ale ten
znów mnie zatrzymał.
- Czekaj!
- Co? - przewróciłam oczami, spoglądając na niego.
Nie wiedziałam czemu, ale rozmowa z nim była dla mnie
strasznie irytująca.
- Skąd wiedziałaś, gdzie jestem? - zapytał.
Przełknęłam ślinę. Jak mam mu to powiedzieć? "Słuchaj
Kris, śniło mi się, że w coś walnąłeś, a potem się obudziłam"? To trochę
żenujące...
- Oni...ty nic nie wiesz? - trochę mnie to zdziwiło.
- Nie, tylko powiedzieli, że znaleźli mnie dzięki
tobie...
Zastanawiałam się, jak mu to wszystko powiedzieć. Nie dał mi
zbyt dużo czasu do namysłu...
- Więc?
- Śniłeś mi się - przyznałam, ale słysząc jak to
zabrzmiało, dodałam: - T-to znaczy się...miałam sen o Tobie...jak spadłeś.
Kris uniósł jedną brew.
- Chcesz mi powiedzieć, że widziałaś przyszłość?
- No tak...
Nastała cisza, podczas której
mierzyliśmy się tylko wzrokiem. Czyżby mi nie wierzył?
Zauważyłam, że myślał nad czymś intensywnie. Mógłby
chociaż powiedzieć, o czym myśli...
- Co robiłeś w mieście? I to w nocy? - palnęłam, bo bardzo
chciałam wiedzieć.
- To moja sprawa, nie muszę ci nic mówić - odparł spokojnie.
Zacisnęłam dłonie w pięści. Szwenda się w nocy nie
wiadomo gdzie, rozwala sobie głowę, ja to muszę wszystko oglądać, a on mi mówi,
że to nie moja sprawa? Co to miało być?!
Skrzyżowałam ramiona.
- Wydaje mi się, że mam prawo o tym wiedzieć - starałam się
być twarda, ale wystarczyło jedno jego chłodne spojrzenie w moją stronę, by
zacząć panikować.
Spokojnie Hana, próbuje cię wystraszyć, żebyś dała mu
spokój. Ale świetnie mu to idzie...
- W końcu byłam obserwatorem i czy tego chciałam czy nie,
musiałam to oglądać!
- Coś jeszcze? - zapytał znudzony, rozglądając się po
pokoju.
Miałam wielką ochotę tupnąć nogą ze złości. Najpierw
pokazuje swoje zimne oblicze, a teraz ignoruje moje słowa i jest obojętny!
- M-myślę, że należą mi się jakieś s-słowa p-podziękowania -
wydusiłam w końcu, po wielokrotnym rozważaniu za i przeciw, czy
aby nie zszargam mu nerwów jeszcze bardziej.
Ej, a kto tu komu gra na nerwach? Ty? Proszę cię...
Kris spojrzał na mnie, mrugając oczami. Wyglądał, jakbym mu
właśnie powiedziała, że to JA uratowałam mu życie.
Hana, ale właśnie to mu zasugerowałaś...Czyż
podziękowanie nie wiąże się z tym, że mu pomogłaś? To reszta chłopaków go
odnalazła. Tak, ale ty wskazałaś im to miejsce.
Atmosfera w pokoju się
zagęściła. Czy naprawdę powiedziałam coś złego? Dlaczego jest tak wrogo do mnie
nastawiony? Nie lubi mnie czy co?
Czego ty się boisz? On uratował twoje życie, a ty jego -
jesteście kwita. Tak, ale on jest nieuprzejmy!
Mógłby się chociaż uśmiechnąć. To nie ten typ Hana, to nie ten typ...
Postanowiłam się ewakuować - jego mina nie wróżyła nic
dobrego. Nic więcej nie mówiąc, ani na niego nie patrząc, ruszyłam ku
drzwiom.
- Chcesz wiedzieć, gdzie byłem? - i znów mnie zatrzymał. Ile
razy jeszcze to zrobi?
To zaczynało być męczące... Odwróciłam się, wlepiając w
niego swój wzrok.
- Tak - odpowiedziałam trochę zbyt wyniośle.
Kris podniósł się do siadu.
- Wszyscy pamiętamy przeszłość, a ty nie...
- Może to dlatego, że zginęłam? - wtrąciłam się, ale szybko
tego pożałowałam.
- Nie przerywaj mi Hana.
- Arasso...
- Nie wiemy czy w ogóle odzyskasz wspomnienia i
kiedy. To może być okropnie długi proces i nie mamy zielonego pojęcia ile
potrwa - kontynuował. - Więc...chciałem...
- Chciałeś co? - dopytywałam, bo ciekawość wręcz zżerała
mnie od środka.
Wreszcie zaczął opowiadać coś dobrowolnie, a teraz nagle
urywa, wae?
- Chciałem...długo myślałem po tej rozmowie, gdy
dowiedziałaś się o Exoplanet - ciągnął dalej. Miałam dziwne wrażenie,
że ostrożnie dobiera słowa, jakby próbował mi powiedzieć coś, co było dla niego
trudne. - Zastanawiałem się na ile jesteśmy w stanie ci pomóc, żeby przywrócić
ci pamięć, dawne wspomnienia i pokazać ci, kim tak naprawdę jesteś.
Przetwarzałam jego słowa powoli. Do czego dążył?
- Szukałem...myślałem nad tym...a potem jakoś tak straciłem
równowagę. To wszystko - wzruszył ramionami. - Zadowolona?
I co? Tylko tyle? Nie wiedziałam czy powinnam się
śmiać czy płakać?
- Chcesz mi powiedzieć, że po prostu zbyt dużo o czymś
myślałeś i to było główną przyczyną twojego wypadku? - byłam zła i
rozczarowana. Nie wierzyłam w to. Po prostu w to nie wierzyłam.
- Bingo - uśmiechnął się niemrawo.
- Kłamiesz - zmrużyłam oczy.
- Jak tak teraz sobie o tym myślę - udał, że
nie usłyszał mojego oskarżenia - to może nawet lepiej, że nic nie
pamiętasz.
Wytrzeszczyłam oczy.
Czy on się ze mną
bawi? Najpierw chce mi wcisnąć bajeczkę, że chce mi pomóc odzyskać pamięć, a
teraz stwierdza, że lepiej dla mnie, że nie poznam przeszłości? W co on
pogrywa?!
- Że co proszę?!
- Nie wnikaj, bo nie powiem ci nic więcej -
ostrzegł. - Lepiej nienawidź mnie już teraz.
- Nie nienawidzę cię! -
gubiłam się powoli w tym wszystkim.
- Ale znienawidzisz, gdy przypomnisz sobie
wszystko, zaufaj mi - zapewnił, spuszczając wzrok.
Zanim jednak to zrobił, w jego oczach zobaczyłam jakiś
ból. O co tu do cholery chodzi?
- Mwoh?
- Idź już Hana, jestem zmęczony - wrócił do
pozycji leżącej, przyciągając do siebie poduszkę.
Oddychałam szybko, jakbym właśnie przejechała
się rollercoasterem.
- Więc boisz się tego, co zrobiłeś w przeszłości i
teraz chcesz obrócić mnie przeciwko sobie? - zawołałam. - To strasznie
dziecinne, wiesz?!
Ten nie odpowiedział.
- Kris, mówię do ciebie! - tupnęłam nogą.
Zero reakcji.
- Dzięki Kris - syknęłam. - Teraz mam jeszcze większą
ochotę dowiedzieć się, co się stało w przeszłości. I mam nadzieję, dowiedzieć
się tego jak najprędzej!
Wyszłam z jego pokoju, trzaskając drzwiami.
Co za idiota! A myślałam, że jest nim Kai!
Kurczę... Świetny rozdział (^_^) jestem już w 100% uzależniona!
OdpowiedzUsuńCo zrobił Kris? Teraz ciekawość zjada mnie od środka :)
Uwielbiam twoje opowiadanie (^_^)
Wierna fanka czeka na next!
:O
OdpowiedzUsuńWięcej, błagam o więcej.
Niewiedza co będzie dalej... Ona mnie niszczy
To jest... piękne ;_;
Kris... O.o
OdpowiedzUsuńJego zachowanie jest co najmniej dziwne.
I strasznie ciekawi mnie to, kim był dla Hany w przeszłości.
Z każdym rozdziałem robi się coraz ciekawiej.
omo .. super ^^ czekam na kolejny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńRozdział świetny i tak samo jak Hana chce dowiedzieć się co stało się w przeszłości...co się wtedy stało..
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział. ~HWAITING! :3
Omo! Dziewczyno, jesteś wspainała! ♥
OdpowiedzUsuńMogłabym wiedzieć kiedy dodasz następny rozdział?
Dziękuję :)
UsuńNastępny rozdział już się pisze ;]
Ooo wow ; o ciekawe co sie stalo, oby kolejmy rozdzial byl szybko. Zycze weny ;*
OdpowiedzUsuńJeja, a ja z ciekawości weszłam na blog i czekało mnie równie duże zaskoczenie co poprzednim razem~ Wstawiasz rozdział wtedy, kiedy najmniej się tego spodziewam ;D
OdpowiedzUsuńZacznę od końca. Ostatnie zdanie pięknie i jakże trafnie podsumowuje ten rozdział xD
Poza tym... Kris głupku, nie umiesz kłamać~
Plus... kochany Sehun ^^
I co najważniejsze... dołeczki Lay'a <3
To chyba dobrze, prawda? Przynajmniej masz niespodziankę :D
UsuńŚwietne opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńBłagam, ja chce następmy rozdział...:)
OdpowiedzUsuńTo jest wspaniałe, uwielbiam takie historie...
I jeszcze Tao <3 Życzę weny ;)
Świetny jest ten rozdział ^^ Już nie mogę doczekać się kolejnej części ;) Jestem strasznie ciekawa co Kris ukrywa, bo jakoś nie wierzę w jego słowa ;p Tylko zastanawia mnie, dlaczego Hana miałaby go nienawidzić...? Poza tym Sehun jest taki kochany <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)
Pozdrawiam i życzę weny ^^
Genialne! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńOch, Krisie, coś ty tam zrobił?! TT^TT
HWAITING!
Krsi, coś ty takiego zrobił Hanie, że cię niby znienawidziła kiedyś i oczekujesz aby teraz zrobiła to samo mimo iż nie pamięta przeszłości? Naprawdę ciekawa jestem i mam nadzieję, ze wraz z Haną dowiemy się tego jak najprędzej ^^Pasuje dryblasowi takie chłodne usposobienie za to fragment z Sehun'em , kiedy chłodził jej czoło czytałam z uśmiechem na ustach ^^ A jak zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział to dopiero miałam radochę, jednakże przepraszam za lekko spóźniony komentarz, ponieważ mimo iż aż mnie wszystko swędziało z ciekawości co takiego wymyśliłaś, to niestety brak czasu nie pozwolił na przeczytanie niż dopiero dzisiaj. :( Mam nadzieje, że będzie wybaczone. ^^
OdpowiedzUsuńWybaczone :*
UsuńTo nie twoja wina, że zabrakło ci czasu :)
Dziękuję za tak długi komentarzyk ;D
Ja chce wiecej... czekam i czekam a nowego rozdzialu nie ma :<
OdpowiedzUsuńCiekawosc mnie zzera -.-
Właśnie, ja tez czekam :c Codziennie sprawdzam czy jest i nic... oby pojawił się wkrótce!
OdpowiedzUsuńPojawi się, pojawi ;)
OdpowiedzUsuńDziewczyno, wiesz jak trzymac w niepewnosci, nie ma co :D
UsuńHaha, przepraszam :D
UsuńWow ^^
OdpowiedzUsuńSuper hiper majonez :D
OdpowiedzUsuńGeenialneee ^^ !
Nominuje cię do Liebster Award
OdpowiedzUsuńSzczegóły na moim blogu http://slowaukrytepodnutami.blogspot.co.uk/